W tamtym okresie będąc na wakacjach u dziadków często jeździłem po chleb do piekarni do pobliskiej miejscowości. Był tam popularnie nazywany "sklep żelazny", gdzie można było nabyć gwoździe, łopaty, rowery, wsk-i, sprzęt rtv, zegarki, chemię i inne. Często zahaczałem o niego. Tam też kupiłem za zarobione pieniądze, moją pierwszą pobiedę.