Tak na szybko po pierwszych godzinach noszenia. Zegarek optycznie wydaje się troszkę mniejszy od Hulka. Kermit ma delikatniejszą budowę koperty, a ucha z bocznym szlifem czasami wyglądają, jakby były przybrudzone. Szlify na bransolecie są delikatniejsze jak te, które mam w Hulku - te w Hulku bardziej mi się podobają. Zegarek nie ma szybkiej regulacji, przez co noszę go trochę luźniej, a delikatny szlif i blaszkowe zapięcie powodują notoryczne przesuwanie się zegarka za kostkę. Ten zegarek nie klei się do nadgarstka tak jak 116610LV. Hulk ma bardziej wyrazisty odczyt wskazań, a także daty. Bezel ciężej się obraca - gdyż ząbki nie są tak duże i wyraźne jak w jego następcy. Samo zapięcie jeszcze się nie wyrobiło, chodzi w lekkim oporem - to chyba dobry znak. Luma jest jasno zielona, a bezel w sztucznym świetle odbija po oczach wszelkie refleksy. Werk 3135 jest świeżo po myciu i smarowaniu, na prawidłowym chodzie. Wymienione zostały na nowe także wszystkie uszczelki. W nocy odłożony szkłem do góry zrobił blisko +2s, w trakcie noszenia chodzi na zero. Przeskok datownika sprawdzę przy okazji bezsennej nocy. Reasumując, wygodny, choć nie tak wyrazisty w odczycie zegarek niż Hulk. Na razie nie słychać słynnej z klekotania bransolety. Wydaje mi się, że ten model nie ma AR pod lupką, bo w Hulku odczyt daty jest dużo łatwiejszy. Przy oryginalnej długości bransolety na gorące dni pozostała mi raptem jedna dziurka do wykorzystania (ok. 4mm) do regulacji wykałaczką na zapięciu.