No w końcu mam znów dobrze nastawiony zegarek. Na ręku dopiero od paru godzin: GW-2310BD-1JF - pocieszenie po sprzedaniu GIEZa a dla żony: BGD-1110-1JF Czyli jak wynika z opisu na paczce - 2 modele do sklejania - dzięki czemu nie było przestoju na cle (wysłany 3/1/10). Własne zdjęcia jak wrócę do domu i dorwę aparat, bo komórką moją to po prostu wstyd. Pierwsze wrażenia: Brak puszek: G - w pudełku a Baby-G w różowym woreczku. Instrukcje (tylko po Japońsku!!!!) zwinięte w ruloniki i spięte folią Oba z Tokyo ale oba "made in Thailand"... Czytelność wyświetlaczy sporo gorsza niż na zdjęciach ale ogólny wygląd - super. G jest znacznie lżejszy niż myślałem (ręka nawykła do Samuraja...) a zabawy z instrukcją po Japońsku co niemiara Po dopasowaniu bransolety leży na ręku jak stary dobry GIEZ albo Sammy . Bransoleta nie depiluje przedramienia, ogniwka masywne, różnie wykończone po bokach i w środku. Piękna czerń także na tarczy, żaden tam czarno-szary czy czarno-brązowy odcień... Baby-G - żonie się spodoba - pasek jakieś 22mm równy na całej długości, gruby na 2mm, błyszczący, miękki plastik. Ładnie komponuje się z kształtem koperty - zegarek jak się uprzeć - na dowolną okazję - będzie pasował do pracy, na imprezę i na basen. A w środku ToughSolar i Multiband6 - będzie miała dokładny czas i bez potrzeby nakręcania czy wymiany baterii. Przyciski opisane na deklu, wpuszczone w kopertę - może dla kobiet dobre ale dla mnie nieco zbyt małe.