Przedwczoraj na Schipholu w Amsterdamie przymierzałem Planet Ocean i Speedmastera Mark II z pomarańczowymi indeksami. Jadąc na lotnisko miałem ogromną ochotę na przymiarkę Submarinera, ale kiedy zobaczyłem go w witrynie cały czar prysnął. Wiem, że ważna jest technika, historia, prostota, dokładność, in-house, itp, itd, ale zegarek musi się podobać, a chemii między nami nie było. To już Explorer I wygląda ciekawiej i zrobił na mnie lepsze wrażenie. Podsumowując najbardziej podobała mi się Planeta w wersji 42mm. Prosty i czytelny zegarek, a i cena była zachęcająca:)