Być może temat już pojawiał się na forum, ale ostatnio znów zacząłem się nad tym zastanawiać, mianowicie jak oceniacie powszechność występowania radzieckich zegarków w ujęciu kolekcjonerskim? Wydaje mi się, że w Polsce rynek jest dość duży i bogaty, wschód Europy jako macierz to oczywiste, ale na ile ruskie zegarki są obecne w kolekcjach zachodnioeuropejskich?
Bo jakby nie patrzeć masa zegarków ma status kultowych i kolekcjonerskich i powinny go zachować. Z drugiej strony ostatnio przeglądam ebaya i zastanawiam się co z tą całą spuścizną zachodnią? Te wszystkie bieda swiss made, buksiaki wszelkiej maści i inne wyroby z dolnej półki zachodniej Europy. Czy takie zegarki są atrakcyjne kolekcjonersko? Dla nas w Polsce przykładowo jakiś Kienzle lub coś z setki klepanych budżetowych szwajcarów raczej nie ma szans na zdobycie popularności i osiągnięcie kultowości? Ciekawi mnie czy tacy Niemcy, Szwajcarzy kolekcjonują takie zegarki? Jeśli są to NOSy to pewnie warto ocalić, ale takie przyszłowiowe złomki na części? Jak myślicie?