Dopisuje się do listy osób na których Kler nie zrobił większego wrażenia. Nie widzę w tej produkcji aż takiej głębi. Wydaje mi się, że podejmując tak trudną tematykę można było nakręcić ten film o wiele lepiej. Ale pod warunkiem, że nie byłaby to stylistyka Smarzowskiego. Na plus, że nie zapomina skąd pochodzi i przemyca do filmów małe akcenty z Podkarpacia. W dialogach padają nazwy wiosek z krośnieńskiego, a ksiądz Trybus jeździ Oplem na blachach z tego powiatu. Pewnie dla mieszkańca z zachodu, czy centralnej Polski nie ma to znaczenia, ale dla mieszkańców - krajanów Smarzowskiego ma to pozytywny wymiar W samym Klerze, każda postać jest zła, albo tragiczna. Dla większej wiarygodności moim zdaniem powinien wprowadzić dla balansu bohatera z drugiego bieguna i urozmaicić trochę fabułę. Nie chce spojlerować, ale ta patologia aż wylewa się z ekranu. Nawet w drobiazgach. Gdy Braciak idzie do biskupa Gajosa, mija na korytarzu dwóch młodych księży, gdzie jeden drugiemu w kłótni jak domniemam kochanków sprzedaje liścia. Litości. Czy ta historia ze złym sierocińcem. No za dużo tego....