Ja zaczynałem od Zorki 4. Krórą dostałem na pierwszą komunię od wujka(zegarek też był, Poljot). Potem był wspomniany Zenit TTL. Praktica MTL i kapitalna Werra, też z NRD. Mało kto wie że takie były aparaty. Miała dalmierz, światłomierz i wspaniały naciąg pierścieniem na obiektywie. Wszystko zresztą robiło się manipulując pierścieniami. Doświadczenia z powyższymi aparatami z wyjątkiem Werry. Doprowadziły po latach do tego że zacząłem zajmować się naprawami takich ustrojstw. Miałem swój zakład i dzięki Zenitom z ich nieszczęsnymi migawkami nawet całkiem dobrze szło Stanowiły ok 70% przerobu. A naprawa łatwa, szybka i dochodowa 8) Jakiś czas było Ok. Chyba wszystkie musiałem już na pomorzu naprawić. Albo bieda zaczęła mocno dotykać brać fotograficzną . W drugiej połowie 90-tych lat powoli stało się to mało opłacalne. Później jeszcze doszła cyfrowa rewolucja i klapa. Canony sie nie psuły prawie wcale. Chyba że gałki im odrywali. Nikony o wiele lepiej wspominam. Można na nie było liczyć . Najgorszymi były z punktu widzenia serwisanta Olympusy OM i Pentaxy. Mało kiedy taki rodzynek sie trafiał. A jeszcze Minolty 5 i 7 też były jak dla serwisu robione Bajera normalnie. Tak przekombinowane że dziw bierze że czasami działały. A potem nastąpił już całkowity koniec tej działalności. Z moich obserwacji wynika że, po kilku latach posuchy. Ludzie dopiero teraz zaczynają fotografować. Kupować jakiś sprzęt. Ale że kółka fotogfraficzne powrócą do szkół. To chyba mało realne. Prędzej jakiś idiotyczny temat na zajęcia dodatkowe minister edukacji wymyśli :?