Witam, pamiętam jak w 1975r. z podobnym nastawieniem oczekiwałem na premierę Wish YWH (MiniMax, Kaczkowski, pr.3) - to było prawdziwe święto - piękna płyta. A teraz - z płytą obcuję już od ponad tygodnia, owszem to jest Pink Floyd i ten klimat, tylko jakby "muzyki" brak, niestety. Może lepiej było pozostawić The Division Bell, z pięknym High Hopes jako koda. Po wydawnictwie powstałym z odrzuconych i posklejanych fragmentów z sesji nagraniowych, trudno oczekiwać czegoś wielkiego, IMO raczej rozczarowuje, szkoda, że taki koniec. Pzdr.