Jak widzę pogrom postów. Taki Postocaust. Zmieniając temat. Cofam się ze zdania, że kierowcom wolno dać swobodę, itp. Wczoraj mój pogląd został przez życie zweryfikowany. Zamknęliśmy najważniejszą ulicę w Sosnowcu, 3-go maja. Daliśmy barierki, poustawialiśmy sierżanty, przez kilka dni były wcześniej znaki o zamknięciu jezdni, wyznaczone objazdy, itp, żeby ludzie już zapoznali się ze znakami. Urząd miejski dał informację na portale miejskie, do gazet i do lokalnych telewizji, i rozgłośni radiowych. Od 2 tygodni jest reorganizacja ruchu tramwajowego, nie jeżdżą już tamtędy autobusy, karetki i straż. I co? Ludzie objeżdżali znaki torowiskiem tramwajowym (kilka aut się zawiesiło na torach i musieliśmy ich ściągać, bo jakby tramwaj jechał, to już by była wgl masakra), objeżdżali chodnikami, parkiem wśród drzew, itp. A potem spotykało ich rozczarowanie, bo na środku jezdni dziura szeroka na 3 metry, długa na 20 metrów i głęboka na 4 metry. Pluli się, że znaków nie ma, że nie ma objazdów wyznaczonych i nie prawda, że znak był, bo on jeździ od 20 lat i potrafi znaki czytać. Już momentami tak brakowało mi cierpliwości, że myślałem, że będę ich wyciągał z aut i bił.