Drodzy koledzy, spotkała mnie ostatnio ciekawa sytuacja. Mój PAM (510, z malowanymi indeksami, kupiony u AD w Polsce, na gwarancji) zaczął się dość mocno spóźniać, w związku z czym udałem się do salonu AD, żeby oddali do serwisu. Przy okazji, ponieważ zauważyłem, że na tarczy literka "P" w "Panerai" jest lekko "niedomalowana", zgłosiłem również ten fakt, ciekaw jak w serwisie zareagują. Po 3 tyg. dostałem info, że zegarek wrócił do AD. Jak odbierałem zegarek, wpadłem w lekką konsternację, ponieważ egzemplarz, który dostałem do ręki miał sandwich dial. Powiedziałem uprzejmej pani, która mi go wydała, że to nie mój zegarek, bo ten, który oddałem miał inną tarczę, ale sprawdziliśmy razem numer i wyszło, że to jednak mój (sprawdziłem również ryski na kopercie, które sobie zafundowałem w trakcie użytkowania i to mnie upewniło). Wychodzi zatem na to, że w związku z tym, że w moim egzemplarzu "P" na tarczy było niedomalowane, wymienili mi tarczę, ale zamiast malowanej dostałem kanapkę...W książeczce nie ma żadnej wzmianki, a pani w salonie nie była w stanie powiedzieć mi jakie operacje zostały dokonane na moim zegarku (dokładności chodu nie miałem możliwości jeszcze zweryfikować). Czy spotkaliscie się kiedyś z podobną historią?