Dziś po pracy na ręce, maleńka, starutka, moja Pobieda 3-51 . Wiem bywają starsze, w lepszym stanie itp., alee... ten zegarek piszę swoją historię już od bardzo dawna, świadczą o tym wyryte historie serwisów (napraw?). Przybył do mnie z jakiejś puszczy w Wielkopolsce, wypatrzony na OLX wśród innych staroci na zdjęciu. Kupiony za 10 zł od człowieka, który do Poczty miał blisko 20 km, telefony na Pocztę, by określić koszty wysyłki za pobraniem (15 zł), problemy ponieważ człowiek nie ma konta, boi się wysłać, wolałby odbiór osobisty. Godzi się wysłać, jedzie na Pocztę i wysyła, oczekiwanie na to co przyjdzie, trupek? Paczka przychodzi, a tu martwa Pobiedka . Zegarmistrz, serwis i okazuje się, że stanął z brudu . Zapewne pierwszy właściciel nie potrzebuje odliczać już czasu, ale Pobiedka nadal żyje i odlicza czas niezwykle punktualnie. Jest niesprzedawalna, a wręcz stałą się pamiątką. Rzadko ląduje na nadgarstku, ale ulubiona, dzięki swej historii. Mam nadzieję, że nie zanudziłem historią