James Clavell - "Tai - Pan".
Majstersztyk.
Człowiek, który napisał w życiu sześć powieści.
Czytałem dwie: "Tai - Pan" i "Shogun".
Tak, dobrze kojarzycie to jest ten "Shogun",
na podstawie którego nakręcono popularny w latach 80-siątych serial.
Przy czym powieść jest bardziej bogata, śmiała, nieszablonowa.
I bez cenzury obyczajowej.
Ale do rzeczy.
"Tai - Pan" - fabularyzowana historia założenia Hong Kongu.
Porywająca opowieść wypełniona świetnie nakreślonymi postaciami
i doskonałym, a barwnym, przedstawieniem realiów epoki.
Egzotyka, która uświadomiła mi jak niewiele wiem o tym wycinku historii.
Jak to zwykle u Clavella barbarzyńcy to wysoka kultura i tysiące lat cywilizacji,
a cywilizowani europejczycy to banda chamskich brudasów.
Przedstawienie zwyczajów higienicznych potrafi miejscami odebrać apetyt.
A Clavell się w tym lubuje.
Zresztą dokłada obu stronom.
Podziwiałem chińczyków do sceny mycia zębów moczem niemowlaka.
Dbałość o realia, doskonałe pomysły na kolejne sceny.
Bariera przepływu informacji spowodowana odległościami
i wyłącznie listownym informowaniem o zdarzeniach.
( Tak, nie zawsze istniał internet).
Raczkująca prasa.
Statki, pościgi, handel opium, oszustwa, podstępy, miłość, nienawiść
i zawzięta rywalizacja.
A w tle widmo rosyjskiej ekspansji.
I te umowy "na gębę"!
Wtedy ludzie wiedzieli, co to honor i dane słowo. Niektórzy...
Powieść mająca chyba z 60 lat, która w ogóle się nie zestarzała.
Ginący gatunek powieści przygodowej.
Piękna, elegancja narracja, dbająca o szczegóły,
zarówno w sferze fabularnej, jak i językowej.
Dajcie się porwać magii dalekiego wschodu,
w czasach gdy naprawdę był daleki!