Z własnego doświadczenia, "gruszkę" przerabiałem 2-3 lata temu, ból wzmagał przez 3 tyg. w końcu niemal brak możliwości poruszania nogą - panaceum - rehabilitant sportowy, kulkę golfową niemal wbił w pośladek, ból był taki że dowiedziałem się jak to jest posmarkać się i popłakać jednocześnie i prawie wymiotować. Jednak opłaciło się po dojściu do siebie w gabinecie 30 min. wyszedłem obolały o własnych siłach, na drugi dzień był leki bieg, a na pośladku fioletowy siniak jak po zderzeniu z autem. Od tego czasu, czasem roluję-zawsze boli-co zrobić..., rozciągam-czasem, ale podstawa to zachowanie i praca nad prawidłową postawą ciała i wg mnie to jest klucz do "gruszki" jak i wielu innych.
Ogólnie ruchomość bioder, a raczej jest brak to ogólny problem biegaczy, tak samo jak słabe core stability.