Argument, że nie możesz czegoś znaleźć - nie masz warunków, cierpliwości, środków, to żaden argument w dyskusji. Może być to uzasadnienie dla Ciebie, albo wytłumaczenie, ale poprzedzone jakimś zrozumieniem. Próbujesz zaklinać rzeczywistość. Titus to przynajmniej na moje standardy popularny zegarek. Na pewno mierzalny jest fakt, że był produkowany masowo, szczególnie z tym wariantem tarczy. "Znajdź mi" - nikt nie musi niczego Ci szukać. To temat wałkowany w kółko, jak chcesz się wykłócać, oszczędź sobie i nam czasu i sprawdź wątek dotyczący renowacji zegarków. Pracowałem parę lat na wydziale konserwacji i restauracji dzieł sztuki ASP w Warszawie, więc sorry - wiem co mówię i mogę być odpowiedzialny za własne słowa. To co masz na swoim zegarku - nie jest w żadnym wypadku "renowacją", tylko odnowieniem, przypudrowaniem. Zegarek nie ma w tej chwili niestety żadnej wartości kolekcjonerskiej - autentyczna malatura, na gruncie z tlenku aluminium została zdjęta chemicznie, indeksy przepolerowane do litego mosiądzu (tu tylko domyślam się, z czego wykonana została tarcza). Nałożona została współczesna mieszanka farby, prawdopodobnie modelarskiej (swoją drogą zbyt obficie) - zarówno w widmie tła jak i nadruki z tampografu. Przy okazji światła międzyliterowe i w sumie cała typografia różnią się subtelnościami od oryginału. Wybacz, szkoda strzępić język, skoro widzę gołym okiem, że to sprawne, ale nadal garażowe rzemiosło, a nie profeska. Renowacja tarczy zegarka w serwisie Omegi, zegarka z lat 50 (mniej więcej jak Twój Titus) z wykorzystaniem odpowiednich i oryginalnych dla epoki metod i składników - takie zmiany kosztują nie 200zł tylko ok. 4,500zł (potwierdzam na przykładzie kolegi, który na taki zabieg sobie pozwolił). Wtedy masz certyfikat, itd, a i tak ortodoksyjny kolekcjoner będzie patrzył na taki zegarek i się lekko krzywił. Nie ma serwisu? Trudno, ale nie jest to powód by tłumaczyć, że malowanka może znaczyć cokolwiek podobnego co oryginał.