Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here
Valygaar

Rynek pracy w PL

Rekomendowane odpowiedzi

Jak to u Was wygląda? Myślę (myślałem), że mam całkiem dobre rozeznanie, ale właśnie dostałem CV nr 351 w związku z opublikowanym 5 dni temu ogłoszeniem na stanowisko sekretarki... I zastanawiam się czy te hasła "pracy jest od cholery, można przebierać" nie stają się powoli pobożnym życzeniem 🤔

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na razie w budownictwie można wybierać projekty i pracodawców. Nie jest źle. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
49 minut temu, Valygaar napisał(-a):

Jak to u Was wygląda? Myślę (myślałem), że mam całkiem dobre rozeznanie, ale właśnie dostałem CV nr 351 w związku z opublikowanym 5 dni temu ogłoszeniem na stanowisko sekretarki... I zastanawiam się czy te hasła "pracy jest od cholery, można przebierać" nie stają się powoli pobożnym życzeniem 🤔

No przecież możesz przebierać wśród (przynajmniej, bo pewnie już dostałeś wiecej zgłoszeń) 351 kandydatów/kandydatek 😁.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Valygaarczyżby dosięgnął Cię kryzys zatrudnienia odpowiedniej osoby?

 


"Człowiek tyle jest wart, ile warte są sprawy, którymi się zajmuje." Marek Aureliusz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
10 minut temu, beniowski napisał(-a):

No przecież możesz przebierać wśród (przynajmniej, bo pewnie już dostałeś wiecej zgłoszeń) 351 kandydatów/kandydatek 😁.

Nieprecyzyjnie sie wyraziłem - to nie jest specjalnie prestiżowe i eksponowane stanowisko, a mam mnóstwo zgłoszeń od osób z doświadczeniem znacznie powyżej wymogów. Odbyłem na razie kilkanaście szybkich wideo i od wielu osób słyszę o planach redukcji na kluczowych pozycjach... 🤔

6 minut temu, Autor1984 napisał(-a):

@Valygaarczyżby dosięgnął Cię kryzys zatrudnienia odpowiedniej osoby?

 

Mam nadzieję, że potem znów przez 8 lat będę miał spokój ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, Valygaar napisał(-a):

Nieprecyzyjnie sie wyraziłem - to nie jest specjalnie prestiżowe i eksponowane stanowisko, a mam mnóstwo zgłoszeń od osób z doświadczeniem znacznie powyżej wymogów. Odbyłem na razie kilkanaście szybkich wideo i od wielu osób słyszę o planach redukcji na kluczowych pozycjach... 🤔

Mam nadzieję, że potem znów przez 8 lat będę miał spokój ;)

 

Jak się temat rozkręci to opiszę parę kwiatków. To nawet nie zakrawa już o komedię, to dramat.

 

A dlaczego akurat 8 lat?

 

Wspomnę, że UE została z dużym prawdopodobieństwem ograna przez rynek azjatycki i te wszystkie wyśrubowane normy, to wcale nie zaczadzenie, tylko wielowymiarowa strategia konkurencji z dalekiego wschodu.

Także redukcji będzie coraz więcej i dobrze. W gospodarce rynkowej wszystko musi się zgadzać i wszystko wróci do normy.


"Człowiek tyle jest wart, ile warte są sprawy, którymi się zajmuje." Marek Aureliusz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
15 minut temu, Valygaar napisał(-a):

Nieprecyzyjnie sie wyraziłem - to nie jest specjalnie prestiżowe i eksponowane stanowisko, a mam mnóstwo zgłoszeń od osób z doświadczeniem znacznie powyżej wymogów. Odbyłem na razie kilkanaście szybkich wideo i od wielu osób słyszę o planach redukcji na kluczowych pozycjach... 🤔

Mam nadzieję, że potem znów przez 8 lat będę miał spokój ;)

Moja żona właśnie bardzo rozbudowuje firmę której szefuje i odkąd ogłosili to publicznie kilka dni temu, otrzymuje setki cv od różnych ludzi oraz nagle wszystkie grube ryby w jej biznesie chcą się z nią spotykać. Często oferty pracy które dostaje oparte są na zasadzie: a wyślę im swoje cv, może akurat coś się trafi? Np. ludzie z doświadczeniem w księgowości wysyłają swoje cv na stanoiwsko..... account managera. Tłumaczyć chyba nie trzeba że pomiędzy accounting manager a account manager jest jednak spora różnica jeśli chodzi o zakres obowiązków. No ale pomiędzy polskim rynkiem pracy a włoskim jest zasadnicza różnica: włoski rynek jest trudny, dobrych ofert pracy tu niewiele, zarobki (w stosunku do kosztów) nie rosną tu od 20 lat (a koszty życia mocno), podczas gdy w Polsce, nawet pomimo inflacji, zarobki także rosną. Spróbuj znaleźć pracę we Włoszech będąc młodym człowiekiem - powodzenia.

A dlaczego akurat przez 8 lat masz mieć spokój?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, beniowski napisał(-a):

 podczas gdy w Polsce, nawet pomimo inflacji, zarobki także rosną.
 

I to jest droga do uwalenia wszystkiego. Dosłownie.


"Człowiek tyle jest wart, ile warte są sprawy, którymi się zajmuje." Marek Aureliusz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

7 minut temu, Autor1984 napisał(-a):

 

(...)

 

A dlaczego akurat 8 lat?

 

(...)

 

4 minuty temu, beniowski napisał(-a):

(...)

Często oferty pracy które dostaje oparte są na zasadzie: a wyślę im swoje cv, może akurat coś się trafi?

(...)

A dlaczego akurat przez 8 lat masz mieć spokój?

 

8 lat miałem dotychczasową sekretarkę.

 

I lekko 2/3 tych aplikacji to własnie wysyłka "a nuż". Ale ciagle jest od groma takich, ze kwalifikuje sie chocby na 10 minutowe wstepne wideo 🙄

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
5 minut temu, Autor1984 napisał(-a):

I to jest droga do uwalenia wszystkiego. Dosłownie.

Rozumiem, że ludzie byliby bardziej zadowoleni gdyby ceny rosły a ich zarobki nie? Ciekawe podejście.

2 minuty temu, Valygaar napisał(-a):

 

 

 

8 lat miałem dotychczasową sekretarkę.

 

I lekko 2/3 tych aplikacji to własnie wysyłka "a nuż". Ale ciagle jest od groma takich, ze kwalifikuje sie chocby na 10 minutowe wstepne wideo 🙄

Zawsze sobie możesz wziąć na asystentkę (chć powinieneś pisać asystentkę/asystenta lub 'osobę asystencką' bo inaczej seksizm z ciebie wychodzi 😂) kogoś z MBA - tylko czy to ma sens?

Edytowane przez beniowski

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, beniowski napisał(-a):

Rozumiem, że ludzie byliby bardziej zadowoleni gdyby ceny rosły a ich zarobki nie? Ciekawe podejście.

Widzisz Waldek i na 100% wiem, że jesteś na ciepłym etacie :) No offence!


"Człowiek tyle jest wart, ile warte są sprawy, którymi się zajmuje." Marek Aureliusz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Autor1984 napisał(-a):

Widzisz Waldek i na 100% wiem, że jesteś na ciepłym etacie :) No offence!

A widzisz, tu się mylisz. Ja jestem 'libero porfessionista', co oznacza że jestem na totalnej śmieciówce i zarabiam tylko wtedy kiedy pracuję. Więc mogę sobie jechać jak w zeszłym roku na miesiąc urlopu (i na kilka krótkich), ale wtedy moja pensja wynosi okrągłe ... zero. Mam ok, bo moja żona zarabia tyle, że wystarcza nam na komfortowe życie. Moja stawka godzinowa w firmie z którą najwięcej pracuję jest taka sama od 5 lat - w tym czasie np. bilet na komunikację podrożał u mnie z 1,20 na 2,20 euro, tygodniowy koszt zakupów o jakieś 20-25%; paliwo było po 1,29, teraz jest po 1,90 (ja akurat mam za free, ale chodzi mi o skalę podwyżek). Fajnie, prawda? No ale rozumiem że przynajmniej nie przyczyniam się do uwalenia włoskiej gospodarki. Naprawdę mi lepiej z tą wiedzą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
9 minut temu, beniowski napisał(-a):

Zawsze sobie możesz wziąć na asystentkę (...) kogoś z MBA - tylko czy to ma sens?

 

Jak jest teraz szeroko opisywane w prasie, w Polsce można było sobie ostatnio dyplom MBA "zrobić" w ciągu kwartału w sławetnym Collegium Humanum. I to chyba nawet bez odwiedzania tej "zacnej" uczelni.

Spora grupa członków Rad Nadzorczych spółek Skarbu Państwa i samorządowych może się chyba takim dyplomem teraz pochwalić 😂. No i chyba kilku znanych sportowców też tam robiło dyplomy "eksternistycznie" i raczej bezboleśnie.

Tak więc dyplom MBA nie gwarantuje już dzisiaj kwalifikacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
11 minut temu, beniowski napisał(-a):

A widzisz, tu się mylisz. Ja jestem 'libero porfessionista', co oznacza że jestem na totalnej śmieciówce i zarabiam tylko wtedy kiedy pracuję. Więc mogę sobie jechać jak w zeszłym roku na miesiąc urlopu (i na kilka krótkich), ale wtedy moja pensja wynosi okrągłe ... zero. Mam ok, bo moja żona zarabia tyle, że wystarcza nam na komfortowe życie. Moja stawka godzinowa w firmie z którą najwięcej pracuję jest taka sama od 5 lat - w tym czasie np. bilet na komunikację podrożał u mnie z 1,20 na 2,20 euro, tygodniowy koszt zakupów o jakieś 20-25%; paliwo było po 1,29, teraz jest po 1,90 (ja akurat mam za free, ale chodzi mi o skalę podwyżek). Fajnie, prawda? No ale rozumiem że przynajmniej nie przyczyniam się do uwalenia włoskiej gospodarki. Naprawdę mi lepiej z tą wiedzą.

Pozwól, że to wytłumaczę na prostym przykładzie, bo się podnieciłeś niepotrzebnie.

Wyobraź sobie prowadzisz firmę produkcyjną; dajmy na to produkujesz elementy dla Deutsche Bahn. Podpisujesz 2-3 letni kontrakt na określoną kwotę. I jest fajnie.

Ale w 1 roku rząd ustanawia podwyżkę minimalnego wynagrodzenia brutto o 30%. Jesteś inteligentny więc nie musisz zanadto wysilać wyobraźni, że wzrost kosztów pracy poniesie za sobą konsekwencję wzrostu każdego dostępnego produktu. W drugiej połowie roku następuje kolejny wzrost mwb. W 2 roku rząd podnosi mwb o 10%, a w następnym półroczu o 5%, co niesie za sobą kolejny wzrost cen.

W roku 3 przedwyborczym rząd wznosi płomienne hasła o wzroście minimalnego wynagrodzenia brutto o 20% i w kolejnym półroczu o 5%. Zasada pozostaje niezmienna. Wzrost kosztów pracy, niesie za sobą wzrost kosztów produkcji.

Z tym, że ten człowiek, który podpisał 3 letni kontrakt z DB już nie istnieje; pogrzebali go żywcem. Ludzie poszli na bruk, a firmę zlicytowano. Nie wywiązał się z kontraktu, a syndyk masy upadłości próbuje sprzedać to co gośc tworzył przez 20 lat. On trafia do pudła, a Żona go zostawia. Dzieciaki widują go czasem na widzeniach. Facet nie wytrzymuje i popełnia samobójstwo.

Centralnie sterowana gospodarka to wymysł komuchów, którzy tworzą patologię i nazywają to dobrobytem...

 

Oczywiście duże umowy mają uwzględniane pewne czynniki związane z ruchami, na które nie ma się wpływu.

Ale co się stało po wzroście chociażby stóp procentowych, każdy widział...

Edytowane przez Autor1984

"Człowiek tyle jest wart, ile warte są sprawy, którymi się zajmuje." Marek Aureliusz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
9 minut temu, beniowski napisał(-a):

A widzisz, tu się mylisz. Ja jestem 'libero porfessionista', co oznacza że jestem na totalnej śmieciówce i zarabiam tylko wtedy kiedy pracuję. Więc mogę sobie jechać jak w zeszłym roku na miesiąc urlopu (i na kilka krótkich), ale wtedy moja pensja wynosi okrągłe ... zero. Mam ok, bo moja żona zarabia tyle, że wystarcza nam na komfortowe życie. Moja stawka godzinowa w firmie z którą najwięcej pracuję jest taka sama od 5 lat - w tym czasie np. bilet na komunikację podrożał u mnie z 1,20 na 2,20 euro, tygodniowy koszt zakupów o jakieś 20-25%; paliwo było po 1,29, teraz jest po 1,90 (ja akurat mam za free, ale chodzi mi o skalę podwyżek). Fajnie, prawda? No ale rozumiem że przynajmniej nie przyczyniam się do uwalenia włoskiej gospodarki. Naprawdę mi lepiej z tą wiedzą.

I rozumiem że uposażenie Twojej Żony z którego wystarcza na to komfortowe życie równiez nie drgnęło przez te 5 lat i też nie uwala włoskiej gospodarki? 😉

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Teraz, Perpetuum Mobile napisał(-a):

 

Jak jest teraz szeroko opisywane w prasie, w Polsce można było sobie ostatnio dyplom MBA "zrobić" w ciągu kwartału w sławetnym Collegium Humanum. I to chyba nawet bez odwiedzania tej "zacnej" uczelni.

Spora grupa członków Rad Nadzorczych spółek Skarbu Państwa i samorządowych może się chyba takim dyplomem teraz pochwalić 😂. No i chyba kilku znanych sportowców też tam robiło dyplomy "eksternistycznie" i raczej bezboleśnie.

Tak więc dyplom MBA nie gwarantuje już dzisiaj kwalifikacji.

Nie gwarantował od lat - odnośnie MBA, to liczą się (i liczyły) tylko topowe uczelnie na świecie/w Europie. Inaczej to strata pieniędzy i czasu. Wielu moich znajomych robiło MBA ju kilkanaście lat temu na renomowanych polskich uczelniach i to też niewiele im dało.

1 minutę temu, Bugs napisał(-a):

I rozumiem że uposażenie Twojej Żony z którego wystarcza na to komfortowe życie równiez nie drgnęło przez te 5 lat i też nie uwala włoskiej gospodarki? 😉

Ona ma kontrakt managerski i indywidualnie go negocjuje z szefostwem w USA. Znam bardzo wielu managerów tutaj, którzy jeszcze kilka lat temu dobrze zarabiali w stosunku do kosztów życia, a teraz mocno narzekają. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Ponadto podnoszenie wynagrodzenia minimalnego niszczy rynek.

Ludzie pracujący od lat mają niewiele więcej od zielonego, który nie odróżnia woltów od watów.

A koszty pracy nie pozwalają na powiększanie wynagrodzenia dla tych "najlepszych".

Dlatego te wszystkie kapitalistyczne świnie robiły sobie dobrze małymi żółtymi rączkami.

Ale nie robiły tego dlatego, bo są wredni, tylko po to, aby produkt był w "normalnej" cenie.

Edytowane przez Autor1984

"Człowiek tyle jest wart, ile warte są sprawy, którymi się zajmuje." Marek Aureliusz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Autor1984 napisał(-a):

Pozwól, że to wytłumaczę na prostym przykładzie, bo się podnieciłeś niepotrzebnie.

Wyobraź sobie prowadzisz firmę produkcyjną; dajmy na to produkujesz elementy dla Deutsche Bahn. Podpisujesz 2-3 letni kontrakt na określoną kwotę. I jest fajnie.

Ale w 1 roku rząd ustanawia podwyżkę minimalnego wynagrodzenia brutto o 30%. Jesteś inteligentny więc nie musisz zanadto wysilać wyobraźni, że wzrost kosztów pracy poniesie za sobą konsekwencję wzrostu każdego dostępnego produktu. W drugiej połowie roku następuje kolejny wzrost mwb. W 2 roku rząd podnosi mwb o 10%, a w następnym półroczu o 5%, co niesie za sobą kolejny wzrost cen.

W roku 3 przedwyborczym rząd wznosi płomienne hasła o wzroście minimalnego wynagrodzenia brutto o 20% i w kolejnym półroczu o 5%. Zasada pozostaje niezmienna. Wzrost kosztów pracy, niesie za sobą wzrost kosztów produkcji.

Z tym, że ten człowiek, który podpisał 3 letni kontrakt z DB już nie istnieje; zajeb*li go żywcem. Ludzie poszli na bruk, a firmę zlicytowano. Nie wywiązał się z kontraktu, a syndyk masy upadłości próbuje sprzedać to co gośc tworzył przez 20 lat. On trafia do pudła, a Żona go zostawia. Dzieciaki widują go czasem na widzeniach. Facet nie wytrzymuje i popełnia samobójstwo.

Centralnie sterowana gospodarka to wymysł komuchów, którzy tworzą patologię i nazywają to dobrobytem...

Oczywiście - powinniśmy wrócić do XIX wieku i robotnik powinien płacić nawet za wypożyczenie łopaty od swojego pracodawcy. Podaj zatem przykład jakiejkolwiek dużej i dobrze prosperującej gospodarki świata (oprócz chińskiej), gdzie koszty pracy są niskie, płace wysokie, a podatki także niskie. Ja takowej nie znam. Wiele razy prowadziliśmy tę dyskusję w innych działach, szkoda się powtarzać. Porównaj też polską gospodarę która to ma paść od lat (i jakoś nie może) z ostatnich lat z tą z lat 90-tych - wtedy było tanio, podatki niższe, wolność godpodarcza panie była że hej, nie ten komunizm co teraz. I gdzie wolałbyś być? W obecnych czasach czy w latach 90-tych?

Pozwól że posłużę się fragmentem felietonu z "Dziennika Gazety Prawnej" sprzed (chyba) miesiąca. Nie pamiętam już autora, bo kopiowałem tylko tekst.

 

Rozdawnictwo zwykle kojarzy się z rozbuchanymi transferami pieniężnymi trafiającymi także do tych, którzy niespecjalnie ich potrzebują. Uważa się je za podstawowy instrument polityki ugrupowań populistycznych, które zdobywają dzięki niemu szerokie poparcie w wyborach. Ich krytycy nazywają to korumpowaniem elektoratu albo polityką klientelistyczną, gdyż wyborcy mają się tak uzależnić się od transferów państwowej gotówki, że utrzymanie standardu życia staje się zależne od utrzymania się populistów u władzy.

Dziwnym trafem w debacie publicznej niezmiernie rzadko – a w liberalnych mediach głównego nurtu praktycznie nigdy – rozdawnictwem nazywa się obniżki podatków. Wręcz przeciwnie, wprowadzające je reformy z definicji są tam uznawane za przynajmniej interesujące, a ich autorzy uchodzą za głos rozsądku. Mało kto domaga się też od nich dokładnych wyliczeń. Od zwolenników transferów pieniężnych oczekuje się przedstawienia solidnego uzasadnienia, znalezienia źródła finansowania i odpowiedzi na zarzuty o potencjalne skutki uboczne, często bardzo mało prawdopodobne w praktyce. Gdy pojawia się pomysł obniżenia podatków, standard analizy krytycznej nagle się obniża, wystarcza co najwyżej ogólny koszt budżetowy.

Tymczasem w obu przypadkach chodzi dokładnie o to samo – o przekazanie środków pieniężnych wybranym grupom społecznym. Różnica tkwi w wyborze narzędzia. Kształtowanie polityki społecznej powinno się rozpoczynać od zdefiniowania grup społecznych, które należy wesprzeć, oraz zdiagnozowania ich potrzeb, by na tej podstawie określić najlepsze narzędzie. Czasem będą to transfery, innym razem ulgi podatkowe. A może specyficzne usługi publiczne? Liberalni zwolennicy cięć podatkowych zdają się zaczynać ten proces od końca. Najpierw wybierają narzędzie – obniżki danin publicznych – a następnie się zastanawiają, komu by tu ulżyć.

Dlaczego tak się zafiksowali na obniżkach podatków? Cóż, po prostu w zdecydowanej większości przypadków są one korzystniejsze dla najlepiej zarabiających i klasy średniej. Obniżka stawki podatku dochodowego o 5 pkt proc. dla wszystkich na pierwszy rzut oka wygląda na sprawiedliwą, tyle że nominalnie osoba z dochodem 20 tys. zł otrzyma cztery razy więcej niż zarabiający 5 tys. zł. Transfery mają zupełnie inne działanie – powszechne 500 zł miesięcznie dla wszystkich będzie miało relatywnie czterokrotnie większe znaczenie dla zarabiają- cego 5 tys. zł niż dla osoby z 20 tys. zł dochodu.

Pod czysto politycznym względem obniżki podatków służą więc liberałom do tego samego co transfery populistom. Chodzi o dopieszczenie swojego elektoratu. W przeciwieństwie do socjalnej prawicy i lewicy liberałowie nie są na zywani populistami wyłącznie z przyzwyczajenia. Umościli się na wygodnej pozycji chłodnych ekspertów, w czym codziennie pomagają im liberalni dziennikarze, nie zadając kłopotliwych pytań, za to dociskając populistów z lewej i prawej strony. W ten sposób powstaje wrażenie, że ci drudzy są nieprzygotowani – wiją się w poszukiwaniu argumentów, których często im brakuje, co podczas burzliwej dyskusji jest czymś zupełnie zwyczajnym. Za to liberałowie wypadają zwykle bardzo dobrze, ale trudno, żeby było inaczej – w końcu odpowiedź na pytanie: „Dlaczego jest pan taki świetny?” jest łatwiejsza niż na pytanie: „Dlaczego chce pan zrujnować budżet?”.

Nadwiślańscy liberałowie, którzy dopiero co przejęli władzę, również przy- gotowali cały wachlarz obniżek podatków, których nawet nie próbują jakoś szczególnie uzasadniać. Na razie najwięcej konkretów padło na temat wakacji od składek na ZUS, które mają przysługiwać wszystkim osobom prowadzącym działalność gospodarczą. Cała argumentacja sprowadza się do starej mantry: „Trzeba ulżyć przedsiębiorcom”. „Odpowiedzią na rosnące obciążenia publicznoprawne przedsiębiorców będzie instytucja wakacji składkowych” – napisano o projekcie na stronie KPRM. Początkowo planowano zapewnić aż trzy miesiące wolnego od płacenia, na szczęście skrócono je do jednego miesiąca rocznie. Składki pokryje wówczas budżet państwa.

Pozostaje pytanie, dlaczego to rozwiązanie ma przysługiwać wszystkim przedsiębiorcom. Przecież zdecydowana większość jest w znakomitej sytuacji finansowej, co potwierdzają zarówno dane z zeznań podatkowych (według deklaracji PIT-36 dochody z działalności gospodarczej wzrosły aż o jedną trzecią), jak i dane GUS (najwyższa rentowność mikroprzedsiębiorstw w historii).

Próżno tu szukać jakiegoś głębszego sensu. Obniżka składek o ponad 8 proc. w skali roku jest tutaj celem samym w sobie. Firmom, które przeżywają prawdziwe kłopoty, w żaden sposób to nie pomoże, gdyż problemy finansowe trwają zwykle dłużej niż miesiąc. Rozwiązaniem byłoby wprowadzenie powszechnych składek proporcjonalnych do dochodu, które automatycznie obniżałyby obciążenia firm, które zarabiają mało. Oczywiście nie ma co na to liczyć, gdyż zdecydowana większość przedsiębiorców na tym by straciła.

Można by przynajmniej ograniczyć wakacje od ZUS tylko do przedsiębiorstw wykazujących wyraźne problemy. Przetestowaliśmy to już w pandemii, gdy można było otrzymać trzymiesięczne zwolnienie ze składek po zadeklarowa- niu odpowiedniego spadku dochodu na platformie cyfrowej ZUS. Zresztą Zakład Ubezpieczeń Społecznych i tak wszystko widzi, gdyż przedsiębiorcy tą drogą deklarują co miesiąc swoje dochody dla określenia składki zdrowotnej. Wprowa- dzenie takiego kryterium byłoby więc banalnie proste, tyle że nie chodzi o roz- wiązywanie problemów społecznych, tylko o dopieszczenie elektoratu. Stuprocentowy populizm, tylko liberalny, więc nikt się nie wychyli i go tak nie nazwie. Koszt dla sektora finansów publicznych będzie na szczęście niewielki, bo mowa o ok. 2 mld zł rocznie, ale powstanie kolejna zachęta do ucieczki z etatu na samoza- trudnienie. Zrobimy kolejny kroczek ku marginalizacji kodeksu pracy. Potencjal- nie więc koszt budżetowy będzie wyższy. Wzrost liczby samozatrudnionych auto- matycznie zwiększy liczbę beneficjentów wakacji od ZUS, za to zmniejszy wpływy ze składek, gdyż jednoosobowe firmy płacą je na preferencyjnych warunkach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
13 minut temu, beniowski napisał(-a):

Oczywiście - powinniśmy wrócić do XIX wieku i robotnik powinien płacić nawet za wypożyczenie łopaty od swojego pracodawcy. Podaj zatem przykład jakiejkolwiek dużej i dobrze prosperującej gospodarki świata (oprócz chińskiej), gdzie koszty pracy są niskie, płace wysokie, a podatki także niskie. Ja takowej nie znam. Wiele razy prowadziliśmy tę dyskusję w innych działach, szkoda się powtarzać. Porównaj też polską gospodarę która to ma paść od lat (i jakoś nie może) z ostatnich lat z tą z lat 90-tych - wtedy było tanio, podatki niższe, wolność godpodarcza panie była że hej, nie ten komunizm co teraz. I gdzie wolałbyś być? W obecnych czasach czy w latach 90-tych?

Pozwól że posłużę się fragmentem felietonu z "Dziennika Gazety Prawnej" sprzed (chyba) miesiąca. Nie pamiętam już autora, bo kopiowałem tylko tekst.

 

Rozdawnictwo zwykle kojarzy się z rozbuchanymi transferami pieniężnymi trafiającymi także do tych, którzy niespecjalnie ich potrzebują. Uważa się je za podstawowy instrument polityki ugrupowań populistycznych, które zdobywają dzięki niemu szerokie poparcie w wyborach. Ich krytycy nazywają to korumpowaniem elektoratu albo polityką klientelistyczną, gdyż wyborcy mają się tak uzależnić się od transferów państwowej gotówki, że utrzymanie standardu życia staje się zależne od utrzymania się populistów u władzy.

Dziwnym trafem w debacie publicznej niezmiernie rzadko – a w liberalnych mediach głównego nurtu praktycznie nigdy – rozdawnictwem nazywa się obniżki podatków. Wręcz przeciwnie, wprowadzające je reformy z definicji są tam uznawane za przynajmniej interesujące, a ich autorzy uchodzą za głos rozsądku. Mało kto domaga się też od nich dokładnych wyliczeń. Od zwolenników transferów pieniężnych oczekuje się przedstawienia solidnego uzasadnienia, znalezienia źródła finansowania i odpowiedzi na zarzuty o potencjalne skutki uboczne, często bardzo mało prawdopodobne w praktyce. Gdy pojawia się pomysł obniżenia podatków, standard analizy krytycznej nagle się obniża, wystarcza co najwyżej ogólny koszt budżetowy.

Tymczasem w obu przypadkach chodzi dokładnie o to samo – o przekazanie środków pieniężnych wybranym grupom społecznym. Różnica tkwi w wyborze narzędzia. Kształtowanie polityki społecznej powinno się rozpoczynać od zdefiniowania grup społecznych, które należy wesprzeć, oraz zdiagnozowania ich potrzeb, by na tej podstawie określić najlepsze narzędzie. Czasem będą to transfery, innym razem ulgi podatkowe. A może specyficzne usługi publiczne? Liberalni zwolennicy cięć podatkowych zdają się zaczynać ten proces od końca. Najpierw wybierają narzędzie – obniżki danin publicznych – a następnie się zastanawiają, komu by tu ulżyć.

Dlaczego tak się zafiksowali na obniżkach podatków? Cóż, po prostu w zdecydowanej większości przypadków są one korzystniejsze dla najlepiej zarabiających i klasy średniej. Obniżka stawki podatku dochodowego o 5 pkt proc. dla wszystkich na pierwszy rzut oka wygląda na sprawiedliwą, tyle że nominalnie osoba z dochodem 20 tys. zł otrzyma cztery razy więcej niż zarabiający 5 tys. zł. Transfery mają zupełnie inne działanie – powszechne 500 zł miesięcznie dla wszystkich będzie miało relatywnie czterokrotnie większe znaczenie dla zarabiają- cego 5 tys. zł niż dla osoby z 20 tys. zł dochodu.

Pod czysto politycznym względem obniżki podatków służą więc liberałom do tego samego co transfery populistom. Chodzi o dopieszczenie swojego elektoratu. W przeciwieństwie do socjalnej prawicy i lewicy liberałowie nie są na zywani populistami wyłącznie z przyzwyczajenia. Umościli się na wygodnej pozycji chłodnych ekspertów, w czym codziennie pomagają im liberalni dziennikarze, nie zadając kłopotliwych pytań, za to dociskając populistów z lewej i prawej strony. W ten sposób powstaje wrażenie, że ci drudzy są nieprzygotowani – wiją się w poszukiwaniu argumentów, których często im brakuje, co podczas burzliwej dyskusji jest czymś zupełnie zwyczajnym. Za to liberałowie wypadają zwykle bardzo dobrze, ale trudno, żeby było inaczej – w końcu odpowiedź na pytanie: „Dlaczego jest pan taki świetny?” jest łatwiejsza niż na pytanie: „Dlaczego chce pan zrujnować budżet?”.

Nadwiślańscy liberałowie, którzy dopiero co przejęli władzę, również przy- gotowali cały wachlarz obniżek podatków, których nawet nie próbują jakoś szczególnie uzasadniać. Na razie najwięcej konkretów padło na temat wakacji od składek na ZUS, które mają przysługiwać wszystkim osobom prowadzącym działalność gospodarczą. Cała argumentacja sprowadza się do starej mantry: „Trzeba ulżyć przedsiębiorcom”. „Odpowiedzią na rosnące obciążenia publicznoprawne przedsiębiorców będzie instytucja wakacji składkowych” – napisano o projekcie na stronie KPRM. Początkowo planowano zapewnić aż trzy miesiące wolnego od płacenia, na szczęście skrócono je do jednego miesiąca rocznie. Składki pokryje wówczas budżet państwa.

Pozostaje pytanie, dlaczego to rozwiązanie ma przysługiwać wszystkim przedsiębiorcom. Przecież zdecydowana większość jest w znakomitej sytuacji finansowej, co potwierdzają zarówno dane z zeznań podatkowych (według deklaracji PIT-36 dochody z działalności gospodarczej wzrosły aż o jedną trzecią), jak i dane GUS (najwyższa rentowność mikroprzedsiębiorstw w historii).

Próżno tu szukać jakiegoś głębszego sensu. Obniżka składek o ponad 8 proc. w skali roku jest tutaj celem samym w sobie. Firmom, które przeżywają prawdziwe kłopoty, w żaden sposób to nie pomoże, gdyż problemy finansowe trwają zwykle dłużej niż miesiąc. Rozwiązaniem byłoby wprowadzenie powszechnych składek proporcjonalnych do dochodu, które automatycznie obniżałyby obciążenia firm, które zarabiają mało. Oczywiście nie ma co na to liczyć, gdyż zdecydowana większość przedsiębiorców na tym by straciła.

Można by przynajmniej ograniczyć wakacje od ZUS tylko do przedsiębiorstw wykazujących wyraźne problemy. Przetestowaliśmy to już w pandemii, gdy można było otrzymać trzymiesięczne zwolnienie ze składek po zadeklarowa- niu odpowiedniego spadku dochodu na platformie cyfrowej ZUS. Zresztą Zakład Ubezpieczeń Społecznych i tak wszystko widzi, gdyż przedsiębiorcy tą drogą deklarują co miesiąc swoje dochody dla określenia składki zdrowotnej. Wprowa- dzenie takiego kryterium byłoby więc banalnie proste, tyle że nie chodzi o roz- wiązywanie problemów społecznych, tylko o dopieszczenie elektoratu. Stuprocentowy populizm, tylko liberalny, więc nikt się nie wychyli i go tak nie nazwie. Koszt dla sektora finansów publicznych będzie na szczęście niewielki, bo mowa o ok. 2 mld zł rocznie, ale powstanie kolejna zachęta do ucieczki z etatu na samoza- trudnienie. Zrobimy kolejny kroczek ku marginalizacji kodeksu pracy. Potencjal- nie więc koszt budżetowy będzie wyższy. Wzrost liczby samozatrudnionych auto- matycznie zwiększy liczbę beneficjentów wakacji od ZUS, za to zmniejszy wpływy ze składek, gdyż jednoosobowe firmy płacą je na preferencyjnych warunkach.

Przebrnąłem przez to na szybko. Zastanawiam się co to ma wspólnego z tą dyskusją?

Po pierwsze. Dlaczego Chiny zaczynają wygrywać?

Po drugie. Dlaczego w Chinach jest najwięcej miliarderów?

Po trzecie dlaczego najmłodsi posiadacze S klasy mieszkają w Chinach?

 

Po czwarte polityka to nie piaskownica, tutaj nie chodzi o to, aby komukolwiek robić dobrze , tylko o wygraną. Nic więcej. To gra!

Były MF powiedział: gówno nas obchodzą przedsiębiorcy, to tylko 10% elektoratu.


"Człowiek tyle jest wart, ile warte są sprawy, którymi się zajmuje." Marek Aureliusz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Autor1984 napisał(-a):

Przebrnąłem przez to na szybko. Zastanawiam się co to ma wspólnego z tą dyskusją?

Po pierwsze. Dlaczego Chiny zaczynają wygrywać?

Po drugie. Dlaczego w Chinach jest najwięcej miliarderów?

Po trzecie dlaczego najmłodsi posiadacze S klasy mieszkają w Chinach?

 

Po czwarte polityka to nie piaskownica, tutaj nie chodzi o to, aby komukolwiek robić dobrze , tylko o wygraną. Nic więcej. To gra!

Były MF powiedział: gówno nas obchodzą przedsiębiorcy, to tylko 10% elektoratu.

Nie ma to nic wspólnego z dyskusją zainicjowaną przez autora wątku - masz rację. 
Odnośnie innych kwestii które poruszasz - odpowiedz mi proszę, dlaczego w Rosji jest ogromna liczba miliarderów (o wiele większa niż w większości krajów w stosunku do liczby mieszkańców)? PIT w Rosji od lat PIT wynosi 13% - dlaczego masy ludzi się tam z Polski nie przenosiły przed inwazją na Ukrainę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
53 minuty temu, Autor1984 napisał(-a):

Pozwól, że to wytłumaczę na prostym przykładzie, bo się podnieciłeś niepotrzebnie.

Wyobraź sobie prowadzisz firmę produkcyjną; dajmy na to produkujesz elementy dla Deutsche Bahn. Podpisujesz 2-3 letni kontrakt na określoną kwotę. I jest fajnie.

Ale w 1 roku rząd ustanawia podwyżkę minimalnego wynagrodzenia brutto o 30%. Jesteś inteligentny więc nie musisz zanadto wysilać wyobraźni, że wzrost kosztów pracy poniesie za sobą konsekwencję wzrostu każdego dostępnego produktu. W drugiej połowie roku następuje kolejny wzrost mwb. W 2 roku rząd podnosi mwb o 10%, a w następnym półroczu o 5%, co niesie za sobą kolejny wzrost cen.

W roku 3 przedwyborczym rząd wznosi płomienne hasła o wzroście minimalnego wynagrodzenia brutto o 20% i w kolejnym półroczu o .

Z tym, że ten człowiek, który podpisał 3 letni kontrakt z DB już nie istnieje; pogrzebali go żywcem. Ludzie poszli na bruk, a firmę zlicytowano. Nie wywiązał się z kontraktu, a syndyk masy upadłości próbuje sprzedać to co gośc tworzył przez 20 lat. On trafia do pudła, a Żona go zostawia. Dzieciaki widują go czasem na widzeniach. Facet nie wytrzymuje i popełnia samobójstwo.

Centralnie sterowana gospodarka to wymysł komuchów, którzy tworzą patologię i nazywają to dobrobytem...

 

Oczywiście duże umowy mają uwzględniane pewne czynniki związane z ruchami, na które nie ma się wpływu.

Ale co się stało po wzroście chociażby stóp procentowych, każdy widział...

Tak było. Przedsiębiorca wyklęty przez płacę minimalną pogrzebany xD. Przykro ze cały zakład na minimalnej robił ze tak go docisnęło jej podniesienie, znamienne w polskim bieda biznesie.

 

Udział wynagrodzeń w przychodach w firmach polskich jest najniższy w Europie i wynosi niespełna 10%, podczas gdy przeciętna dla przedsiębiorstw europejskich i amerykańskich przekracza 20% - odpowiednio 23,9% oraz 20,9%.

 

Polaczek Janusz biznesu i tak będzie płakał najgłośniej, że od ust sobie odejmuje żeby łaskawie zapłacić ochłap. 

Edytowane przez nicon

1dFQTya.png

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
12 minut temu, beniowski napisał(-a):

Nie ma to nic wspólnego z dyskusją zainicjowaną przez autora wątku - masz rację. 
Odnośnie innych kwestii które poruszasz - odpowiedz mi proszę, dlaczego w Rosji jest ogromna liczba miliarderów (o wiele większa niż w większości krajów w stosunku do liczby mieszkańców)? PIT w Rosji od lat PIT wynosi 13% - dlaczego masy ludzi się tam z Polski nie przenosiły przed inwazją na Ukrainę?

Z takiego samego powodu jaki istnieje/istniał na Ukrainie. Mylisz systemy i to jest niepokojące.

W Rosji miliarderem zostajesz z nadania, dlatego, że musisz kontrolować sektory krytyczne.

 

Mi chodzi tylko i wyłącznie o to, aby płacić za pracę. O nic więcej, a zapłata za wykonaną pracę winna być ustala pomiędzy dwiema stronami, zleceniodawcą i wykonawcą.

W ten sposób wybierasz najlepszych lub odpowiednich do określonego stanowiska tak jak w problemie, który poruszył autor tematu @Valygaar

 

@niconja pierdziele hahahaha

 


"Człowiek tyle jest wart, ile warte są sprawy, którymi się zajmuje." Marek Aureliusz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Autor1984 napisał(-a):

 

Mi chodzi tylko i wyłącznie o to, aby płacić za pracę. O nic więcej, a zapłata za wykonaną pracę winna być ustala pomiędzy dwiema stronami, zleceniodawcą i wykonawcą.

W ten sposób wybierasz najlepszych lub odpowiednich do określonego stanowiska tak jak w problemie, który poruszył autor tematu @Valygaar

Tylko istnieje ostra asymetria na niskopłatnych stanowiskach między robotnikiem a pracodawcą. Gdyby znieść płacę minimalną to januszeksy nadal płaciłyby 5zł/h jak w 2000.


1dFQTya.png

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
3 minuty temu, nicon napisał(-a):

Tylko istnieje ostra asymetria na niskopłatnych stanowiskach między robotnikiem a pracodawcą. Gdyby znieść płacę minimalną to januszeksy nadal płaciłyby 5zł/h jak w 2000.

To by nie mieli ludzi do pracy, na litość boską. Jak znajdziesz pracownika, który nie opłaci za prąd? Jak znajdziesz specjalistę, który jest rozchwytywany na rynku jak zaproponujesz mu 5zł? Człowieku!

Kojarzysz te kwestie?

Rynek to walka o specjalistów i ludzi. A jak się steruje stawkami, to się robi mydło i powidło. Ludzie tracą sens do angażu bo nie mogą liczyć na wzrost wynagrodzenia, ze względów, które już opisałem.

Myślę, że musisz przeprowadzić poważną rozmowę ze swoim pracodawcą :)

Edytowane przez Autor1984

"Człowiek tyle jest wart, ile warte są sprawy, którymi się zajmuje." Marek Aureliusz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, Autor1984 napisał(-a):

Z takiego samego powodu jaki istnieje/istniał na Ukrainie. Mylisz systemy i to jest niepokojące.

W Rosji miliarderem zostajesz z nadania, dlatego, że musisz kontrolować sektory krytyczne.

 

Mi chodzi tylko i wyłącznie o to, aby płacić za pracę. O nic więcej, a zapłata za wykonaną pracę winna być ustala pomiędzy dwiema stronami, zleceniodawcą i wykonawcą.

W ten sposób wybierasz najlepszych lub odpowiednich do określonego stanowiska tak jak w problemie, który poruszył autor tematu @Valygaar

 

@niconja pierdziele hahahaha

 

A w Chinach to się zostaje miliarderem, bo się jest genialnym przedsiębiorcą? Masz rację. Taki Jack Ma, twórca Alibaby zbudował sobie giganta i, ku swojej zgubie, powiedział o kilka słów za dużo o światłej roli partii w narodzie. I co się na wolnym, wspaniałym chińskim rynku z Jackiem Ma stało? Ano poczytaj sobie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.