Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
eye_lip

Co nam w ....CD (i nie tylko) gra?

Rekomendowane odpowiedzi

9 godzin temu, McIntosh napisał(-a):

spacer.png

 

Dziś 22 listopada. Dokładnie rok temu światło dzienne ujrzało dzieło szwedzkiej grupy Opeth pt. „The Last Will And Testament” i muszę przyznać, że wywarło ono na mnie ogromne wrażenie. Tutaj granice płyty rozumianej jako zbiór kilku czy kilkunastu kawałków zostały przekroczone. Opeth wjechał bowiem z albumem koncepcyjnym opowiadającym historię o umieraniu i dziedziczeniu, poruszając dodatkowo zawiłe losy rodziny przepełnione  skrywanymi tajemnicami przesiąkniętymi zdradą. Warstwa tekstowa kompozycji jest powiązana ze sobą, toteż utwory mają następujące tytuły: §1, §2, §3, §4 aż do §7, a całość wieńczy „A Story Never Told”. Może to sprawiać pewną trudność podczas grania piosenek w trakcie trasy koncertowej, bo chcąc zachować jakąś logikę występu należałoby właściwie odegrać cały album w odpowiedniej kolejności utworów. Myślę, że warto, bo niesamowite wrażenie robi warstwa muzyczna. Tutaj mamy do czynienia z dziełem sztuki lokującym riffy daleko od sztampowości. Opeth umiejętnie żongluje nastrojem urozmaicając aranżacje bogatym instrumentarium niemalże przynależnym muzyce filmowej. Szwedzi sięgają przy tym do najlepszych patentów wywodzących się z metalu progresywnego dzięki czemu nie sposób nudzić się podczas odsłuchu płyty. Na uwagę zasługuje atmosfera, jaką zbudował zespół. Oczyma wyobraźni można zobaczyć dworek gdzieś na odludziu, listopadowe pochmurne niebo i cmentarz spowity mgłą. Można niemalże poczuć zapach świec, ależ to wspaniałe. Moim zdaniem „The Last Will And Testament” to dzieło wybitne, które należy do grona moich ulubionych płyt bez podziału na jakiekolwiek kategorie muzyczne. Tak się tworzy sztukę przez wielkie „S”. Całość dodatkowo wzmacnia pięknie wydany podwójny winyl na który zespół Opeth kazał mi czekać długie miesiące zanim płyta w końcu do mnie dotarła (zamówiłem w preorderze wersję Exclusive Transparent Brown Marble). Zniecierpliwiony nawet napisałem do sklepu zespołu, ale musiałem zaakceptować fakt opóźnień produkcyjnych. Co mogę dodać? Na płycie gościnnie udziela się wokalista Europe czyli Joey Tempest, a właściwe Rolf Magnus Joakim Larsson. Latka lecą, a Joey ma głos jak dzwon. Podsumowując, ostatnia płyta Opeth to arcydzieło. Kropka.

Nie masz wrażenia że to wszystko już było? Że zastosowanie na tej płycie patenty i rozwiązania zostały już ograne setki razy przez wiele zespołów na bez liku płyt? Moim zdaniem w naszych czasach twórczy rock progresywny już nie istnieje, na plus jedynie lepsza jakość nagrań i brzmienia. Dla mnie nie ma nic gorszego w muzyce, niż wtórność, powtarzalność, stagnacja w rocku , metalu progresywnym, a w latach 20-tych XXI wieku z tego gatunku już nic nie da się wycisnąć. Nawet mój ulubiony Tool ogrywa patenty wymyślone w latach 90-tych, z tym że robi to z klasą😃

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sieben sieben acht drei vier - stacje numeryczne w tle

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, kingcrimson napisał(-a):

Nie masz wrażenia że to wszystko już było? Że zastosowanie na tej płycie patenty i rozwiązania zostały już ograne setki razy przez wiele zespołów na bez liku płyt? Moim zdaniem w naszych czasach twórczy rock progresywny już nie istnieje, na plus jedynie lepsza jakość nagrań i brzmienia. Dla mnie nie ma nic gorszego w muzyce, niż wtórność, powtarzalność, stagnacja w rocku , metalu progresywnym, a w latach 20-tych XXI wieku z tego gatunku już nic nie da się wycisnąć. Nawet mój ulubiony Tool ogrywa patenty wymyślone w latach 90-tych, z tym że robi to z klasą😃


Oczywiście Opeth prochu nie wymyślił jednak trzeba docenić pomysł na taką płytę jaką jest "The Last Will and Testament" i podkreślić jej rozmach. Wyraźnie słychać, iż jest w tym koncept orazi ambicja, żeby stworzyć coś wyjątkowego. Na tle współczesnej rockowej konkurencji Opeth z takim graniem jest jak Mozart, a że trochę wtórny? Mnie to nie przeszkadza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powracające przed oczami retrospekcje, wspomnień jakie wywołuje ten utwór z niezapomnianych imprez nic nie odbierze ( chyba że Alzhaimer 🙂  ) 

 

 

 


Wiele się musi zmienić, aby wszystko zostało po staremu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 22.11.2025 o 19:49, kingcrimson napisał(-a):

Nie masz wrażenia że to wszystko już było? Że zastosowanie na tej płycie patenty i rozwiązania zostały już ograne setki razy przez wiele zespołów na bez liku płyt? Moim zdaniem w naszych czasach twórczy rock progresywny już nie istnieje, na plus jedynie lepsza jakość nagrań i brzmienia. Dla mnie nie ma nic gorszego w muzyce, niż wtórność, powtarzalność, stagnacja w rocku , metalu progresywnym, a w latach 20-tych XXI wieku z tego gatunku już nic nie da się wycisnąć. Nawet mój ulubiony Tool ogrywa patenty wymyślone w latach 90-tych, z tym że robi to z klasą😃

No ale czego Ty oczekujesz tak naprawdę? Nie od dziś wszyscy uprawiają wymuszony postmodernizm i w najlepszym wypadku coś już znanego połączą z czymś innym, również znanym. :) I nie mówię tylko o szeroko rozumianym metalu, w którym obecnie chyba trzy zespoły grają wyraźnie inaczej od reszty. Kiedy w ogóle pojawił się jakiś nowy gatunek w muzyce? Dubstep ponad 20 lat temu? Elektronicznemu wizjonerowi, Amonowi Tobinowi, pomysły skończyły się już nie pamiętam kiedy, ale tez dekada z okładką upłynęła. :)

 

Inna sprawa, że ten album Opeth jest dość przeciętny moim zdaniem, a McIntosh zachwycony, jakby nigdy nie słyszał o koncept albumie. :) Mimo usilnych starań nie potrafię sprawić, żeby zapadł mi w pamięć. Może i chcieli zrobić album nieco inny od poprzednich pod względem zamysłu i zagrać coś na kształt rock opery (takie odnoszę wrażenie), ale co z tego, jak produkcja zabiła mi tu wszystko. Kompresja na połowie instrumentów robi z tego ścianę dźwięku, a powinno być przy takim zamyśle zupełnie na odwrót. Brakuje przestrzeni w tej muzyce, a Opeth zawsze to miał. Do takich albumów jak Blackwater Park czy Ghost Reveries to się nie umywa niestety - tak inżyniersko, jak i kompozycyjnie. Plus za to, że Akerfeldt przynajmniej znów tu i tam drze japę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, brz napisał(-a):

No ale czego Ty oczekujesz tak naprawdę? Nie od dziś wszyscy uprawiają wymuszony postmodernizm i w najlepszym wypadku coś już znanego połączą z czymś innym, również znanym. :) I nie mówię tylko o szeroko rozumianym metalu, w którym obecnie chyba trzy zespoły grają wyraźnie inaczej od reszty. Kiedy w ogóle pojawił się jakiś nowy gatunek w muzyce? Dubstep ponad 20 lat temu? Elektronicznemu wizjonerowi, Amonowi Tobinowi, pomysły skończyły się już nie pamiętam kiedy, ale tez dekada z okładką upłynęła. :)

 

Inna sprawa, że ten album Opeth jest dość przeciętny moim zdaniem, a McIntosh zachwycony, jakby nigdy nie słyszał o koncept albumie. :) Mimo usilnych starań nie potrafię sprawić, żeby zapadł mi w pamięć. Może i chcieli zrobić album nieco inny od poprzednich pod względem zamysłu i zagrać coś na kształt rock opery (takie odnoszę wrażenie), ale co z tego, jak produkcja zabiła mi tu wszystko. Kompresja na połowie instrumentów robi z tego ścianę dźwięku, a powinno być przy takim zamyśle zupełnie na odwrót. Brakuje przestrzeni w tej muzyce, a Opeth zawsze to miał. Do takich albumów jak Blackwater Park czy Ghost Reveries to się nie umywa niestety - tak inżyniersko, jak i kompozycyjnie. Plus za to, że Akerfeldt przynajmniej znów tu i tam drze japę.

Ja już niczego nie oczekuje, tezy, że w muzyce wszystko juz było znam na pamięć 😃 Zwróciłem uwagę, że w naszych czasach rock progresywny stracił swoje DNA czyli rozwój, progresję, poszerzanie horyzontów. Piszesz, że nowy Opery jest przeciętny, może właśnie dlatego, że zespół pożera swój ogon. Ja generalnie wolę posłuchać muzyki z lat 70-tych,  gdy ten gatunek się wykuwał niż słuchać różnej maści epigonów i zjadaczy własnego ogona.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jasne, Opeth to nie KC. Ale i nie Ulver, żeby sobie każdy album w innym stylu wydawać - opethowski target raczej by tego nie przebolał. :)

 

Tak jak mówiłem (i jak sam doskonale wiesz), mało tu już miejsca na nowatorstwo mimo teoretycznie nieskończonej liczby kombinacji nut wyciskanych ze strun. :)

 

Są tacy ludzie jak Tosin Abasi czy Tim Henson, którzy autentycznie pchają do przodu już nie tyle konkretne gatunki, co samo gitarowe granie, ale to praktycznie nisza. :)

Edytowane przez brz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W stereo super się tego słucha:

 

 

 

 

Oryginał też kapitalny:

 

 

 


=> Joie de Vivre <=

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ależ to piękne:

 

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez GostRado

=> Joie de Vivre <=

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
20 godzin temu, Louis Cypher napisał(-a):

 

 

Moja ulubiona pana Zbigniewa. Zawsze kiedy ją słyszę oczy lubią mi się spocić, a młodość już mam daleeeko za sobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.