Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here
Gość

Najlepszy przyjaciel człowieka :-)

Rekomendowane odpowiedzi

Bo on się jeszcze nie dowiedział, że trzeba do protetyka, koniecznie aparat na zęby, ciemne okulary, rzecz jasna markowe i wybielenie sierści zrobić. Jego państwo też nie nadążają. 

 

Mój buldyś ma krzywe zęby, wyłupiaste oczęta, którymi widzi lepiej niż przez teleskop, a sierść to już zupełnie po szakalu jakimś. Niestety, nasz znajomy psychoanalityk uwielbia go bez pamięci z wzajemnością, sam mi dał adres sprawdzonej hodowli, bo też mieszka z podobnym... Ja to ja, ale jemu, wynika z tego, tylko supervisor pozostał i kursy doszkalające. 

 

edit: przeczytałem psu Twoją opinię. Powiedział, że ją szanuje, masz prawo tak myśleć, jest Ci bardzo wdzięczny za uwagi. Sugerował jedynie założenie blaszanych portek, gdybyś zechciał nas kiedyś odwiedzić. 

Pozdrawiamy, zapraszamy!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Ritter

Państwu też by się przydał jakiś psychoanalityk :rolleyes:

Rozumiem wziąć taką paskudę ze schroniska, ale żeby wydać parę tysi to trzeba już (...................)*

* wpisać właściwe określenie

...wydać parę tysi :) .

Ludzie mają bardzo brzydkie psy by w domu był ktoś brzydszy od nich i ktoś chciał ich słuchać :) . Na dodatek pies także wie, że jest brzydki a jednocześnie kocha właściciela. Tak więc słucha tego co ma do powiedzenia właściciel i nawet spontanicznie reaguje. Tym samym właściciel nie wydaje na psychoanalityka, trenera osobowości, mentalnego guru,... . Wbrew opiniom zwierzak zwróci się po góra 5. "seansach". No i jeszcze jest problem odpadków w domu, które rzecz jasna musi zjadać głowa rodziny, pan domu,... . A tak zje pies. Jak się przekręci od niezdrowego żarcia i resztek to ocali pana domu, głowę rodziny czy jakoś tak :) .

Żaden facet zdrowy psychicznie i w miarę rozgarnięty nie zrezygnuje z czworonoga! Inaczej nie mógłby wyjść kiedy chce na spacer, ma alibi, że coś robi w domu i dla domowników. No i nie musi słuchać szacownej małżonki po czym przedawkowywać leków na ból głowy. Pies słucha, kocha i rozumie pańcię najukochańszą i jest o.k.

Pies to naturalny bufor. Jak mu coś szkodzi to pańcia już tego nie będzie gotowała a to oznacza, że przy okazji i inni ocaleją :) .

Dawno temu ile ja lasek poznałem z pomocą stosownie wytresowanej "wilczycy" :) . To nie od przecenienia aspekt towarzyski :) .

Nie jest to warte paru tysi raz na kilka lat bo systematycznie i skutecznie przekarmiany pies dychy nie dociągnie?

Edytowane przez Ritter

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fajny pierzasty przyjaciel, może wróci do Ciebie za rok?:-)

 

(...)

 

Miałem nadzieję, że przyleci jeszcze teraz... Podpytam "teścia" - może zajrzy do niego któregoś dnia :)


LOGO12 (Kopiowanie).png  KMZiZ

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

<_< <_<

Nie ma się co krzywić, prawda o hodowlach zwierząt jest mniej różowa niż się ją przedstawia.

Oczywiście w dużym skrócie przedstawię swój punkt widzenia. Otóż w większości hodowle są nastawione na maksymalizację zysku, takie na przykład suki są kryte kiedy tylko mają ruję, rodzą w kółko a jak przestają przynosić zyski ich los jest nie do pozazdroszczenia. Wśród znajomych były dwa przypadki adopcji ze schronisk takich wraków zwierząt ze wszelkimi możliwymi chorobami.

Wszystko to się dzieje gwoli zaspokojenia ludzkiej próżności, bo przecież wypada pokazać się z najbardziej modną rasą psa albo koty mają pasować kolorystycznie do firanek albo narzuty na łóżku. Tak, wiem, są miłośnicy rasy i miłośnicy zwierząt. Ale czy aby do końca ? Może tak by adoptowali zwierzaka ze schroniska a kasę przeznaczyli na wsparcie takowego, zamiast nabijać kabzę hodowcom ?

No i warto się zastanowić, skąd biorą się liczne zwierzęta porzucone w czasie wakacji albo podarowane wcześniej w formie prezentu pod choinkę dla dzieciaka ? (temat już tu poruszany).

Wiem że generalizuję i jest bardzo wielu ludzi kochających swoje mniej lub bardziej rasowe zwierzaki. Ale czy aby wszyscy tak mocno je kochają jak deklarowali przed zakupem ?

Wątpię :huh:


"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Państwu też by się przydał jakiś psychoanalityk :rolleyes:

Rozumiem wziąć taką paskudę ze schroniska, ale żeby wydać parę tysi to trzeba już (...................)*

* wpisać właściwe określenie

 

Na ratowanie zdrowia swojego psa wydałbym tyle, ile byłoby konieczne, by doszedł do zdrowia. Dla mnie pies to członek rodziny. Tu pieniądze mają drugorzędne znaczenie a liczy się kochany czworonóg... ^_^  

Edytowane przez mario1971

To jest moje zdanie i ja je całkowicie popieram.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ach te uogólnienia i stereotypy, rzeczywiście prosto tłumaczą nieprosty świat.

Nie potrafię pisać o "większości", bez porządnych badań tematu trochę bym pewnie rzecz spłycił, a tego nie chcę. Potrafię pisać o swoim życiu, bo je znam, więc taki przyczynek do rozmowy:

Miałem wiele psów i jeszcze więcej kotów (czy też mieliśmy się nawzajem). Pierwsze dwa to były wilkopodobne znajdy, następny wyrzucony i z trudem wyleczony brązowy doberman, potem kolega dał mi szczeniaka rottweilera, bo miał kłopot z dużym miotem, a nie był hodowcą, tylko właścicielem suki nader pięknej. I wpadłem po uszy w rasę. Po kolei tylko takie psy mieszkały w moim domu, każdy z innej strony kraju, a wszystkie z podobnym charakterem, temperamentem, spokojem. Odnalazłem psi ideał. Po śmierci ostatniego postanowiłem już więcej nie przeżywać odchodzenia moich zwierząt. Los sprawił inaczej- córka urabiała mnie rok, w końcu przedstawiłem prawie niewykonalne warunki, a ona je spełniła. Ot, siurpryza. W efekcie wybrała buldożka francuskiego  :angry:

Pojechaliśmy do poleconej przez kumpla hodowli pod Poznań, właściciel nie obiecywał szczeniaka, chciał nas poznać. Jego psy i warunki zobaczyliśmy podczas kilkugodzinnego pobytu. To było starsze małżeństwo pasjonatów, szaleńców i uwierz mi- pieniądze wyszły na końcu, a ponieważ my zostaliśmy oczarowani właścicielami, a oni moim zwariowanym dzieckiem, to w końcu dostaliśmy psa za 1/2 ceny, a propozycja obniżki wyszła od nich. Co pół roku dzwonią, pytają o choroby, kłopoty, ogólnie psie życie. Prowadzą taką buchalterię wszystkich swoich szczeniaków dobre 17 lat. Mam zawsze (tu odpukuję) dobre wieści, to kłopotliwa i dosyć głupawo wymyślona rasa, podatna na choroby etc. Mój kolega nie chorował nigdy na nic. Je, śpi, szczeka, walczy z motylami i srokami, rozumie kilkaset słów, zna się na zegarze i potrafi wskazać północ. Ma jedną wadę- pierdzi. Co czasem jest zaletą, już Ritter to wywiódł. Jest na kogo zgonić, a on lojalnie milczy. 

Nigdzie się nie pokazujemy z modnym psem, bo nie lubi spacerów, więc pozostaje duży ogród do uprawiania roślin, buldoga i próżności. 

Już pisałem- umaszczenie ma bliższe hienom pręgowanym, nie komponuje się z niczym w domu :(. Na pociechę rottweilery też się nie komponowały, żadnych czarnych ścian z brązowym szlaczkiem. Przebolałem dysonans. 

Nie wiem, czy wszyscy kochają to co oswoili, pewnie nie. Jest mnóstwo kure  dziadostwa wśród ludzi. Ja kocham przed, w trakcie i po. Wszystkie moje koty (a przeszło ich przez moje życie ze dwadzieścia z górką) to były znajdy, lub podrzutki. Nawet syjamka 100% rasy została znaleziona w lesie przywiązana drutem do krzaka. Braciszek nie przeżył, ona była z nami 23 lata. Teraz został mi tylko jeden, ostatni kocur- wyłowiony przez córkę z rzeczki, w pudle po programatorze do pralki. Poszła do sklepu po chleb, wróciła z kotami. Było ich sześć, dwudniowych. Odchowaliśmy wszystkie, kto kociarz ten wie jak wyglądały następne trzy miesiące. Pięć rozdaliśmy, szósty, największa niedojda został. 

Z mojego doświadczenia więc: hodowle z których brałem psy to były bardzo profesjonalne i dobre miejsca, psy miały tam świetne dzieciństwo, nie chorowały, były zrównoważone i wydawane po wszystkich szczepieniach, czipach etc. Nigdy nie zrobiłem zwierzęciu świadomie krzywdy, wszystkie były i są członkami rodziny. Poziom szczęścia mamy chyba podobny. Schroniska, które dobrze znam, wspieram finansowo. 

Nie sądzę, żebym był wyjątkiem w złym świecie, mam wielu znajomych podobnie traktujących braci mniejszych, w tym temacie też jest ich nielicha grupa. 

Pozdrawiamy

Buldożer, kocur i ja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak widzę, masz wielkie serce dla zwierząt i za to Ci chwała i szacunek :)

Ale jak sam napisałeś, w tej materii jest bardzo dużo nieszczęścia (pudło po programatorze) i chyba warto o tym mówić. A w tym i o kupowaniu modnych ras kotków i piesków, ktore po zaspokojeniu próżnej zachcianki posiadacza nadmiaru biletów płatniczych NBP lądują w lesie czy rzece.

Wczoraj Szanowna Małżonka opisała mi problem znajomego, który niedawno spełnił swoje marzenie i kupił za niemałe pieniądze jakąś gadzinę (jaszczurkę ? - nie wnikałem w szczegóły). Za niemniejsze pieniądze nabył terrarium i inne utensylia. Sielanka długo nie trwała, jako że wzmiankowanego znajomemu urodziło się dziecko. I teraz ma zagwozdkę, bo jedno (gadzina) nie idzie w parze z drugim (progenitura). A nie można było wcześniej pomyśleć o takiej ewentualności ?

Jak widać nie wszyscy myślą, nie dawniej jak parę dni temu media donosiły o dzieciach które znalazły w krzakach ... węża Boa Dusiciela :rolleyes:

Edytowane przez Jędrula.wawa

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mężczyżni to w większości dziwne stwory.  :)

Stawiająca się kobieta jest zła bo ma własne zdanie i się nie słucha "pana", więc trzeba babę wywalić z chałupy. :)

Bezgranicznie oddany, wierny i posłuszny pies też jest do kitu, więc trzeba go wywieść do lasu i przywiązać do drzewa. :)

IMO. Wielu mężczyzn ma strasznie rozchwiane emocje nad którymi w ogóle nie panuje.

 

PS 

Podobno wytopiony smalec z psiego sadła jest bardzo dobrym specyfikiem na wszelkie choroby płuc.

Tak mawiają stare babki i w wielu regionach Polski oferują niewielki słoiczek za 20 zł.

Można również kupić psią skórę która jest podobno dobra na wszelkie choroby reumatyczne.

Edytowane przez dziadek

Każdy stary człowiek ma swoją historię i powód, dlaczego jest taki, a nie inny. Pomyśl o tym, zanim mnie osądzisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mężczyżni to w większości dziwne stwory.  :)

Stawiająca się kobieta jest zła bo ma własne zdanie i się nie słucha "pana", więc trzeba babę wywalić z chałupy. :)

Bezgranicznie oddany, wierny i posłuszny pies też jest do kitu, więc trzeba go wywieść do lasu i przywiązać do drzewa. :)

IMO. Wielu mężczyzn ma strasznie rozchwiane emocje nad którymi w ogóle nie panuje.

 

PS 

Podobno wytopiony smalec z psiego sadła jest bardzo dobrym specyfikiem na wszelkie choroby płuc.

Tak mawiają stare babki i w wielu regionach Polski oferują niewielki słoiczek za 20 zł.

Można również kupić psią skórę która jest podobno dobra na wszelkie choroby reumatyczne.

Dobrze to ująłeś !!! Mężczyźni !!! Tylko skąd ich wziąć ? Mainstreamowe media i różne dziwne instytucje (mieniące się europejskimi, cokolwiek by to miało znaczyć) w pocie czoła pracują nad wyeliminowaniem tego gatunku. Na przeciwległej szali kładą jakieś dziwne parówki i co dziwne, to znajduje pozytywny odzew. Tylko robić nie ma komu kurna :huh:

A skórki to podobno z kota :(


"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Że tak powiem fotogeniczny to on będzie jak odwiedzi protetyka, okulistę i dobrą makijażystkę :D :D

A najlepiej od razu chirurga plastycznego :D :D

 

Sorki .... musiałem :D

Co kto lubi :)

Widać właścicielom się podobał :D

Ich wybór.


Deus Dona Me Vi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Państwu też by się przydał jakiś psychoanalityk :rolleyes:

Rozumiem wziąć taką paskudę ze schroniska, ale żeby wydać parę tysi to trzeba już (...................)*

* wpisać właściwe określenie

Nie znasz ludzi , nie znasz okoliczności w jakich pojawił się pies, jakie ma zapewnione warunki  ale wysyłasz moich znajomych do psychoanalityka . Dodatkowo sugestie do wpisania mające ich ocenić  :unsure:

 

Gratuluje  :unsure:


Deus Dona Me Vi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie znasz ludzi , nie znasz okoliczności w jakich pojawił się pies, jakie ma zapewnione warunki  ale wysyłasz moich znajomych do psychoanalityka . Dodatkowo sugestie do wpisania mające ich ocenić  :unsure:

 

Gratuluje  :unsure:

Przecież możesz ocenić pozytywnie ! Ktoś Ci broni ?

Zapewne ciekawie byłoby poznać okoliczności i warunki o których wspominasz.

Natomiast uroda psa, a dokładnie tej rasy  ... hm, kontrowersyjna. Mnie się absolutnie nie podoba. Ale to moje zdanie i będę go bronił jak Alamo :)


"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Ritter

Ludzie ludziom i to na co dzień robią znacznie gorsze rzeczy. Dlatego uważam, że użalanie się nad zwierzętami jest pozą mocno na wyrost. Tym bardziej mocne akcentowanie tego. Razi mnie obecna moda na to.

Szacunek należy się wszystkiemu co nas otacza. By świat jaki przyjdzie po nas był lepszy od tego jaki sami zastaliśmy. Zwierzak nie tyle jest domownikiem i ma prawa co biorąc go pod dach my bierzemy na siebie bezterminowy obowiązek. Albo tak jest albo to nie ma żadnego sensu.

Odnoszę nieodparte wrażenie, że im bardziej wrażliwi i uczuciowi ludzie tym bardziej zwierzęta mają przechlapane. Skrajności nie są dobre w obie strony. To osoby, które uległy emocjom chęci posiadania i "jak będzie pięknie" potem przywiązują psy w lesie do drzew albo co gorsza "wypuszczają je na wolność" przez co te wybijają w lesie i na polach zwierzynę płową. To gdzie już nie ma w Polsce zajęcy?!

 

Teraz napiszę coś bardzo brutalnego. Wszelkim "śnieżynokom", damom łatwo łapiącym apopleksję radzę tego fragmentu nie czytać. Kiedy musiałem uśpić zwierzaka to nawet mi powieka nie drgnęła. Bez rozwodzenia się, "cierpień", użalania się nad jego losem, swoim i takich tam. Zwierzak cierpi, nie można mu pomóc to nie bądź miękką fają tylko zrób po męsku co trzeba. Nie usprawiedliwiaj się przed innymi domownikami, nie opłakuj. Inaczej dajesz, zaszczepiasz bardzo zły przykład. To co jest przymiotem wobec ludzi nie jest wobec zwierząt.

Gdybym musiał "swojego czworonoga, najlepszego przyjaciela" zabić, upiec i zjeść by przeżyć to bym to zrobił gdyż najzwyczajniej nie jestem obłudny.

Odstrzelenie w lesie bezpańskiego psa? To nie jest jego miejsce. Nawet by mi powieka nie drgnęła.

 

Dawno temu w Rosji gdy jeszcze nie była Rosją w obecnym znaczeniu ale już była stanem umysłu inicjacja chłopców polegała na tym, że najpierw w odpowiednim wieku dostawiali psa, którym się opiekowali i zżyli, może nawet "kochali" a potem w czasie inicjacji, wejścia pośród Mężczyzn musieli tego "ukochanego" psa zabić. Miało to bardzo ważne uzasadnienie praktyczne bo życie wtedy nie głaskało i specjalnie nie pozwalało na dylematy moralne.

 

Co do ceny nabycia zwierzaka, poprzednio opisałem to nieco ironicznie. Tym nie mniej traktując zwierze mocno użytkowo płacono spore sumy choćby za przyuczone konie dla Husarii. Nikt takiego konia nie porzucał, przywiązując w lesie bo to nie mieściło się normalnym ludziom w głowach.

W moim przekonaniu, w wielu poprzednich wpisach za dużo jest uczuć a za mało zdrowo rozsądkowej praktyczności. Jak poprzednio wyłuszczyłem może zwierzaki domowe nie przynoszą dochodu ale to nie oznacza, że nie mają żadnego znaczenia użytkowego.

 

Nie napisałem tego by kogokolwiek urazić. Lecz po to by wspólnie zastanowić się nad mocnymi odchyłami powodowanymi wygodnym trybem życia jaki wiedziemy.

Edytowane przez Ritter

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie napisałem tego by kogokolwiek urazić. Lecz po to by wspólnie zastanowić się nad mocnymi odchyłami powodowanymi wygodnym trybem życia jaki wiedziemy.

Wypada podpisać się pod Twoimi tezami obydwiema rękami. B)

Ważne jest by zachować umiar i zdrowy rozsądek, także w relacjach z naszymi zwierzakami :)

 

Rudzik :)

post-103088-0-15505600-1564220798_thumb.jpeg

Edytowane przez Jędrula.wawa

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość TigerBear

A ja nie podpiszę się, nawet jedną.

 

 

Ludzie ludziom i to na co dzień robią znacznie gorsze rzeczy. Dlatego uważam, że użalanie się nad zwierzętami jest pozą mocno na wyrost. Tym bardziej mocne akcentowanie tego. Razi mnie obecna moda na to.

 

 

Absolutnie nie zgodzę się z powyższym. Teraz może ja będę brutalny, ale ...cierpienie zwierzęcia i człowieka traktuje na równi. Powiem więcej - to własnie  użalanie się nad ludźmi stało się modą  i jest zbyt mocno akcentowane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość TigerBear

Zabawowo...

post-102479-0-73521700-1564248372_thumb.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To bardzo fajna rasa, może i ja kiedyś będę miał takiego beagle'a  :)


pozdrawiam, Grzegorz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Ritter

Rudzik :)

Gdzie ten Rudzik?! Chyba już w kocie, zjedzony?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzie ludziom i to na co dzień robią znacznie gorsze rzeczy. Dlatego uważam, że użalanie się nad zwierzętami jest pozą mocno na wyrost. Tym bardziej mocne akcentowanie tego. Razi mnie obecna moda na to.

Szacunek należy się wszystkiemu co nas otacza. By świat jaki przyjdzie po nas był lepszy od tego jaki sami zastaliśmy. Zwierzak nie tyle jest domownikiem i ma prawa co biorąc go pod dach my bierzemy na siebie bezterminowy obowiązek. Albo tak jest albo to nie ma żadnego sensu.

Odnoszę nieodparte wrażenie, że im bardziej wrażliwi i uczuciowi ludzie tym bardziej zwierzęta mają przechlapane. Skrajności nie są dobre w obie strony. To osoby, które uległy emocjom chęci posiadania i "jak będzie pięknie" potem przywiązują psy w lesie do drzew albo co gorsza "wypuszczają je na wolność" przez co te wybijają w lesie i na polach zwierzynę płową. To gdzie już nie ma w Polsce zajęcy?!

 

Teraz napiszę coś bardzo brutalnego. Wszelkim "śnieżynokom", damom łatwo łapiącym apopleksję radzę tego fragmentu nie czytać. Kiedy musiałem uśpić zwierzaka to nawet mi powieka nie drgnęła. Bez rozwodzenia się, "cierpień", użalania się nad jego losem, swoim i takich tam. Zwierzak cierpi, nie można mu pomóc to nie bądź miękką fają tylko zrób po męsku co trzeba. Nie usprawiedliwiaj się przed innymi domownikami, nie opłakuj. Inaczej dajesz, zaszczepiasz bardzo zły przykład. To co jest przymiotem wobec ludzi nie jest wobec zwierząt.

Gdybym musiał "swojego czworonoga, najlepszego przyjaciela" zabić, upiec i zjeść by przeżyć to bym to zrobił gdyż najzwyczajniej nie jestem obłudny.

Odstrzelenie w lesie bezpańskiego psa? To nie jest jego miejsce. Nawet by mi powieka nie drgnęła.

 

Dawno temu w Rosji gdy jeszcze nie była Rosją w obecnym znaczeniu ale już była stanem umysłu inicjacja chłopców polegała na tym, że najpierw w odpowiednim wieku dostawiali psa, którym się opiekowali i zżyli, może nawet "kochali" a potem w czasie inicjacji, wejścia pośród Mężczyzn musieli tego "ukochanego" psa zabić. Miało to bardzo ważne uzasadnienie praktyczne bo życie wtedy nie głaskało i specjalnie nie pozwalało na dylematy moralne.

 

Co do ceny nabycia zwierzaka, poprzednio opisałem to nieco ironicznie. Tym nie mniej traktując zwierze mocno użytkowo płacono spore sumy choćby za przyuczone konie dla Husarii. Nikt takiego konia nie porzucał, przywiązując w lesie bo to nie mieściło się normalnym ludziom w głowach.

W moim przekonaniu, w wielu poprzednich wpisach za dużo jest uczuć a za mało zdrowo rozsądkowej praktyczności. Jak poprzednio wyłuszczyłem może zwierzaki domowe nie przynoszą dochodu ale to nie oznacza, że nie mają żadnego znaczenia użytkowego.

 

Nie napisałem tego by kogokolwiek urazić. Lecz po to by wspólnie zastanowić się nad mocnymi odchyłami powodowanymi wygodnym trybem życia jaki wiedziemy.

"Szacunek należy się wszystkiemu, co nas otacza." To napisałeś i w pełni się z tym utożsamiam. Inaczej oceniam prawa. Nie wierzę w opinię,
że mamy sobie my- ludzie czynić Ziemię poddaną. 
Oczywiście, egzaltacja zbawców Planety też mnie mierzi, jednak z osobistym stosunkiem do zwierzaków to proste zadanie- miałem wybór biorąc pod swój dach, mogłem zostawić, lub zabrać. Jeśli sam chciałem, to wziąłem z dobrodziejstwem inwentarza, obiecałem opiekę człowieka. Troszkę lepiej ustawionego we współczesnym świecie. 
"Biorąc go pod dach my bierzemy na siebie bezterminowy obowiązek", no siur, tak właśnie myślę. Tylko słowo to słowo, mogłem nie brać. Jak wziąłem- przepadło. Chyba, że jestem troki od kaleson, a nie facet. 
Mnie też nie drgnęła powieka, gdy ostatniego rottweilera musiałem uśpić. Zrobiłem to sam, ja byłem Szefem, więc ja musiałem mu powiedzieć ostatnie słowo. Przyjaciółka Vet przyjechała, wkłuła się w naczynie, potem odeszła. Sam to zrobiłem, to był mój obowiązek. Żadnych pretensji, życie po prostu. Ale na moich kolanach, w jego ogrodzie... Jednak czy nie drgnęło w środku? No, drgnęło, postanowiłem więcej psów nie zapraszać do wspólnego życia. 
Co do Rosji, Komsomolców, czy szkolenia dzieciaków w Hitlerjugend- jasne, manipulatorzy psychopatyczni się w historii pojawiają systemowo. To takie szkolenie z "twardości i męskości". By bez żalu, sentymentów usuwać np. robactwo żydowskie, lub polskich panów w Katyniu i mieć ciągle równo pod kopułką. Sentymenty przeszkadzają w dowodzeniu, jeśli zjesz swojego trzyletniego chomika, zabijesz psa- przyjaciela, to już możesz wszystko. Janczarów podobnie szkolili, to schemat powtarzany przez wieki. Władcy się nauczyli jak motłochem sterować...
Nigdy nie miałem pretensji do ludzi żyjących z hodowli, wieśniaków żywiących swoje kury, a potem gotujących rosół, zajmujących się zawodowo produkcją mięsa wieprzowego, wołowiny, jagnięciny, o cielęcinie nie wspominając. OK, oni im nie obiecywali uczuć. To ich zawód społecznie potrzebny. Robią co potrafią, co muszą. Takie życie, nie ja je zaprojektowałem, ja się w nim urodziłem.
Radzę sobie po swojemu, nie głoszę jedynych słusznych racji, żyję jak potrafię. Masz słuszność mówiąc o chwilowo wygodnym życiu, które 
wiedziemy w Europie. Doprowadza do paradoksów, jednak upraszam o kontynuację. Wolę pancię z pieseczkami w Rolsie, niż MadMaxa :-). 
Bezapelacyjne. Do samego końca, mojego lub Jej.
Tak w ogóle to zgadzam się z w zasadzie z Twoją opinią, bo mam wrażenie, że mówimy o tym samym innymi słowami. 
Edytowane przez fibo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość maritimeeng

O smutnych rzeczach rozprawiacie Panowie. Cieszmy się życiem i przyjaźnią naszych zwierzaków. Obecnie nie posiadam żadnych zwierzaków domowych z powodów obiektywnych ale mam mamę i 3 młode kuny na poddaszu i jestem szczęśliwy, że dom żyje własnym życiem :-) Robią trochę szkody ale to małe problemy ;-)

Edytowane przez maritimeeng

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś mieszkałem z kunami, jak miałem dom na Mazurach. Dyskretne to one nie są  :D. Ale miłe towarzystwo, fakt. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobrze dokarmiane będą mniej szkód czynić ;)


To jest moje zdanie i ja je całkowicie popieram.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie to była iluzja. Głodne, czy napasione dawały na strychu na maxa i bez fałszywej powściągliwości  :D. Ale matka mnie rozpoznawała, o 5 rano stawała półsłupka pod stopami i potem spokojnie, bliziutko przechodziła na strych. Nigdy nie pozwoliła się ruszyć, czy dotknąć, jednak mnie tolerowała i moje hałasy z dołu. Łaskawa Pańcia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Głodne, czy napasione dawały na strychu na maxa i bez fałszywej powściągliwości  :D.

U mnie też czasem na głowami czy za gipsowymi ściankami coś hałasuje. Jak narazie szkód  nie odnotowałem. Kiedyś kocica upolowała takie małe podługowate zwierzątko o kształcie kuny. Ale kuna jest chyba wielkości kota, a to było jak wyrośnięta mysz. Łasiczka ?

Gdzie ten Rudzik?! Chyba już w kocie, zjedzony?

To nazwa własna leniwca kotopodobnego :)

 

BTW.... o piątej wypływamy na ryby. Litości nie będzie, nawet gdyby na kolanach prosiły. No, chyba żeby jakaś złota rybka :rolleyes:

Edytowane przez Jędrula.wawa

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Ostatnio przeglądający   1 użytkownik

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.