Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Ulan

Roczniaki, 400 days anniversary clocks, Jahresuhr

Rekomendowane odpowiedzi

Miałem nie pisać, ale chyba należy dokończyć co się zaczęło.

 

Wuem - mylisz /mieszasz pewne sprawy.

Cudze wypowiedzi w cudzysłów - masz rację i nigdy tego nie negowałem.

 

Swoje wypowiedzi jak najbardziej bez cudzysłowu, Wypowiadasz je ( jak każdy z nas) na podstawie pewnych faktów, logicznych powiązań i w brakujących miejscach domysłów.

I to póki co jest jak najbardziej OK.

Problem w tym, że przychodzi moment, w którym potrzebna jest ocena, czy znajdujemy się w świecie rzeczywistym i można na wnioskach się opierać, czy jesteśmy w świecie bajek.

Nie proszę o nic innego jak o podawanie wartości " świata bajek" do "świata rzeczywistego"

Rozumiem chęć każdego do tego, by wszystkie jego wypowiedzi były konkretne ze "świata rzeczywistego"

Forma wypowiedzi jednoznacznej jakiej używasz wskazuje na opieranie się na faktach i powiązaniach logicznych bez udziału domysłów.

Rzeczywistość jest inna... bardzo inna.

By nie robić zamętu nie będę dalej ciągnął i podawał przykładów.

 

Odnośnie bylejakości.

 

Nie interesuje mnie produkcja innych producentów.

Solidną jakość uzyskuje się przez produkcję porządnie wykonaną, a nie przez wskazanie gorszych przypadków.

Błędy w produkcji zapewne przydarzają się wszystkim - różnica polega na znalezieniu i nie wypuszczaniu tego na zewnątrz.

 

Tu znaleziono, poprawiono i poszło w świat - to chyba nie podlega dyskusji - prawda ?

 

Ponieważ w dalszej części wypowiedzi twierdzisz, że numerowanie części było "bardzo pracochłonne", to chciałbym wiedzieć jaka jest podstawa takiego twierdzenia. Jaka to wielka praca przy numerowaniu jest potrzebna i jakie były Twoje podstawy do twierdzenia, ze to wnosi wyższość.

Bo np można wysnuć teorię, że nie mieli wystarczająco porządnych maszyn, by produkcja była powtarzalna i "wychodziło jak wychodziło" . Niestety z tego powodu trzeba było potem pasować części by jakoś to działało i stąd numerowanie .

O docieraniu i pasowaniu części NIE MA MOWY, bo brak jest śladów takiej obróbki, a coś by nawet po 100 latach zostało... chyba, ze robili to tylko na łożyskach, a wtedy... niestety i tak wychodzi na moje ;)

Tak więc numerowanie w takim wypadku byłoby tylko konsekwencją kolejnej niedoróbki.

 

Rozumiem, że mój pogląd o precyzji nie pasuje. Ale nic na to nie poradzę, że ni chcecie pewnych FAKTÓW przyjmowac do wiadomości. Większa PRECYZJA jest potrzebna/wymagana w wypadku produkcji rzeczy mniejszych.

ZEGARKI MUSIAŁY BYĆ produkowane z większą precyzją i równolegle robione zegarki Patek, Longines, Zenith i inne były na zupełnie innym poziomie precyzji.

Nie oznacza to, że z podobną precyzją nie można wyprodukować rzeczy większych ... można.

Tylko po co to mieli robić - to nie miało być wspaniałe dzieło a przedmiot użytkowy.

 

Kolego czerralf - to co powiedziałem przy okazji Twojego zegara ma charakter ogólny. Posłużył on tylko za przykład. do różnokierunkowych uwag.

Zapewne wypowiedzi kolegi Wuema są bardziej sensowne i oparte na FAKTACH. :lol: :lol: :lol:

Jego forma pisania rozwiewa wszelkie wątpliwości :D

 

 

 

 

Dziadku - nie krytykuję bezpodstawnie a na podstawie faktów.

Wy lubicie roczniaki i ja też je lubię, i zbieram sobie jakieś tam ciekawsze ( wg mnie ) Nie zmienia to faktu, że to pod względem precyzyjności nie jest ŻADEN szczyt techniki... nawet większa górka to nie jest.

Ot taka ciekawostka wśród zegarów - w sumie rzadko spotykana. ;)

Znalazłeś już moje pytania ?

Edytowane przez Mariusz

Pozdrawiam Mariusz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie do WueMa, Dziadka, innych kolegów: czy spotkaliście się w roczniakach GB z takim wzorem (krojem) numeratorów jak te z przedniej płyty? Zastanawia mnie, że wszystkie moje roczniaki mają numer nabity krojem takim, jak w płycie tylnej 2005468.

[...] wrócę do pytania: widzieliście na roczniaku GB "otwartą czwórkę"? A jeśli tak, to na tylnej płycie? I z nonszalancją wytłuczone cyferki?

 

To może nie roczniak i dwadzieścia lat wcześniej, ale ta czwórka:

 

post-22303-0-44669400-1356801511_thumb.jpg


Wojtek + Certina Club 2000 od lat

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam idzie Nowy Rok więc emocje trzeba troszkę rozładować i pozostawić na kartkach starego kalendarza ,Panowie znalazłem odpowiedź na te krzywe cyfry :D .Odnalazł się potomek tego zegarmistrza sprzed 100 lat ,obiecał naprawić błąd swego pra-pra dziadka tak ,że nie będzie nic widać ponieważ posiada wspaniałe numeratory ,które przechodzą z pokolenia na pokolenie jego nic na allegro to Gibki Gibon :lol: :lol: :lol: .Z Nowym Rokiem Samych Prostych i kolejno po sobie następujących cyferek jak najmniej niemiłych niespodzianek samych sukcesów zarówno na kanwie zawodowej jak i prywatnej życzę Koleżankom i Kolegom .Szczególnie tarantowi aby nie dostał odcisków od klikania i zawsze był na posterunku do pomocy oraz Wszystkim Innym równie Ważnym na tym forum osobom ,które przyczyniają się do pogłębiania Naszej wiedzy o tych zarazem prostych a jakże wymownych w swym ciągłym rytmie oznaczania czasu zegarach ,które obcując z nami na co dzień towarzyszą nam w chwilach smutnych ale także i radosnych i oby tych ostatnich było jak Najwięcej.Pozdrawiam .Z wyrazami szacunku Dla Waszej Przeogromnej ,Wiedzy i Pasji Antoni.

Edytowane przez tolkien50

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To piękna, stara, otwarta czwórka, ale... nie ta. Inny komplet, inny wzór. Na roczniaku z prostą kreską i z szeryfem na poprzeczce, Twoja z łukiem i bez szeryfa. Chyba zacznę sobie numeratory obserwować.

A czy koledzy mają wiedzę na którym etapie produkcji bito numery i logo? Czy mogło być tak, że tylna płyta miała już wszystko ponabijane przed wierceniem i pasowaniem z przednią? A w związku z tym przód był znakowany później, w innym miejscu i innym kompletem? Jeśli wyważam otwarte drzwi i wszystko wiadomo, to przepraszam za zaśmiecanie, mam jeszcze małe rozeznanie :wacko: .

Nie daje mi spokoju ten śliczny, z równą siłą wytłoczony i starannie wybity widoczny tył, oraz przód przesłonięty tarczą- nierówny, z różną energią i ułożeniem pukany, innym kompletem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W początkowym okresie produkcji seryjnej roczniaków (ok. 1,6 mln) numer seryjny występował na przedniej i tylnej płycie i był bity tym samym zestawem numeratorów. Później zniknął z przedniej płyty ustępując miejsca kotwicy z inicjałami GB, a już blisko 1,8 mln pełnego numeru seryjnego na przedniej płycie w zasadzie nie było; czasami w tym miejscu pojawiały się ozdoby tłoczone z cienkiej blaszki mosiężnej (były co najmniej 3 wzory).

 

Wydaje się, że płyty roczniaków były przygotowywane i numerowane większymi partiami, przy czym pełne numery seryjne musiały być nanoszone po wykrojeniu płyt, a zapewne przed wierceniem. Na stanowisku montażu mechanizmów, po spasowaniu elementów następował demontaż i znakowano poszczególne elementy: koła, bębny, mostki, wałek sprężyny. Drobne elementy otrzymywały ostatnią cyfrę numeru seryjnego, płyta przednia trzycyfrową końcówkę. Zdarzały się fanaberie, np stalowy wałek sprężyny miał nabitą trzycyfrową końcówkę. Numerowanie wykonywano zestawami numeratorów o zdecydowanie mniejszej wysokości niż te na początku. Jedynie płyta przednia miała numery nabijane ręcznie większymi stemplami - tak sobie tłumaczę nierówny charakter tych numerów. Także w tym etapie widziałbym kontrolę jakości, ewentualną podmianę elementów z wadami (np. materiałowymi) na pełnowartościowe i korektę oznaczeń numerycznych.

 

Po tej operacji złożony mechanizm trafiał do pracownika dobierającego wahadło i regulującego wychwyt. W trakcie tego procesu pojawiał się numer seryjny na wahadle (dysku wahadła) poprzedzony inicjałem zegarmistrza uruchamiającego zegar. Te znaki nanoszono rysikiem na spodzie dysku, zdarzało się że ołówkiem. Wahadła kulowe też były znakowane od wewnętrznej strony górnej nakładki. Inicjałów było kilka, co można interpretować tak, że tylko kilku pracowników fabryki miało uprawnienia do uruchamiania roczniaków. W każdym razie, kto chce niech wierzy, a kto nie, to nie.

 

Oczywiście, że nie brałem udziału w tych procesach, a jedynie wydaje mi się, że tak było. Czy to bajki? Może... ale nie potrafię pisać rozedrganym, histerycznym, dwuznacznym i pełnym zapytań stylem nieomylnego mistrza M. Nie czuję się też na siłach wykazywać pracochłonności przedstawionych procesów komuś, kto miesza roczniaki z zegarkami naręcznymi czy kieszonkami (Patek, Longines, Zenith) i uważa, że znakowanie elementów mechanizmów zegarów służyło maskowaniu brakoróbstwa.

 

Dołączę zdjęcia przedniej i tylnej płyty roczniaka znaczone różnym zestawem numeratorów (charakterystyczna cyfra 4). Zwraca uwagę pięciocyfrowy numer na kole pośrednim. Po co go zrobiono? To pewnie inna bajka.

 

post-22303-0-01242200-1357427987_thumb.jpgpost-22303-0-58519400-1357428009_thumb.jpg


Wojtek + Certina Club 2000 od lat

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję bardzo WueM za podzielenie się swoimi przypuszczeniami, też mi się tak wydawało, ale ponieważ niewiele roczniaków widziałem, a jeszcze mniej rozebranych, więc chciałem opinii kolegów bardziej doświadczonych.

Twoje hipotezy wzmacniają to, co i mnie się wydaje, więc będę zwracał na numeratorki uwagę.

Mam takiego roczniaka, z nabitymi numerami, lub końcówką trzycyfrową prawie wszędzie, nawet na pokrywce bębna od środka :).

Twoje zdanie jest moim zdaniem przypuszczalnie prawdopodobne, pozdrawiam serdecznie :)

PS. a to giówno ze srebrzonej tarczy oparło się wszystkim znanym mi rozpuszczalnikom. Trochę się poddaje tylko żelowi do usuwania powłok malarskich. Powoli jednaki i niechętnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje się, że płyty roczniaków były przygotowywane i numerowane większymi partiami, przy czym pełne numery seryjne musiały być nanoszone po wykrojeniu płyt, a zapewne przed wierceniem. Na stanowisku montażu mechanizmów, po spasowaniu elementów następował demontaż i znakowano poszczególne elementy: koła, bębny, mostki, wałek sprężyny. Drobne elementy otrzymywały ostatnią cyfrę numeru seryjnego, płyta przednia trzycyfrową końcówkę. Zdarzały się fanaberie, np stalowy wałek sprężyny miał nabitą trzycyfrową końcówkę. Numerowanie wykonywano zestawami numeratorów o zdecydowanie mniejszej wysokości niż te na początku. Jedynie płyta przednia miała numery nabijane ręcznie większymi stemplami - tak sobie tłumaczę nierówny charakter tych numerów. Także w tym etapie widziałbym kontrolę jakości, ewentualną podmianę elementów z wadami (np. materiałowymi) na pełnowartościowe i korektę oznaczeń numerycznych.

 

 

Wlasnie to tez sie zastanawialem, kiedy i dlaczego bito ostatni numer mechanizmu na elementach mechanizmu.

Nie rozumiem po co, po zlozeniu, ktos mialby rozkladac mechanizm - z punktu widzenia wydajnosci produkcji to przeciez starta czasu.

Ktos pasuje wszystko, montuje, sprawdza czy jest ok, rozmontowywuje i znakuje, ponownie skreca i ustawia wychwyt?

Skoro po pierwszym montazu mozna bylo od razu przejsc do ustawiania wychwytu. Oszczedzilibysmy na czlowieku i/lub dodatkowej pracy.

Dlaczego nie przyjmiemy, ze skladano od razu z numerowanych czesci?

Przeciez kontrola poprawnosci wymiarow czesci moze byc przeprowadzana wizualnie np wg wzorcow. Dodatkowo elementy w mech. jak roczniaki i np chodziki sa stosunkowo proste.

Tylko jesli nie rozbierano mech. ponownie, to dlaczego znakowano wczesniej elementy? Moze, po prostu, to bylo potwierdzenie kontroli jakosci. Dobieram podzespoly, sprawdzam, wiem do jakiej plyty ida, zaznaczam jej numerem, skrecam i juz...

?

Naprawde nie wiem :wacko: .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rowniez dziekuje za twoje opinie i hipotezy WueM. Pozdrawiam R.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz Ulan, to co napiszę, to już pełne bajkopisarstwo "na dobranoc", ale zadając moje pytanie kilka dni temu, wyobrażałem sobie jedyne logiczne wytłumaczenie bardzo przystające do hipotezy WueMa. Miałem wrażenie, że loga i numery z tylnej płyty nabijano przed wierceniem, następnie po przewierceniu, wstępnym spasowaniu i wykończeniu dobijano kolejne numery tworząc komplet (myślałem o stanowisku fachowców od frezów i wierteł). To coś w rodzaju kontroli międzyoperacyjnej. Dopiero po tym zabiegu całość byłaby transportowana do pracowników o umiejętnościach ściśle zegarmistrzowskich. Ci składaliby zegar. No i jeszcze ten podpis na wahadle jako ostateczna kontrola techniczna- odbiorcza.

Ze smutkiem oświadczam, że nie pracowałem u GB i to tylko takie pytlowanie, ale na mój prywatny użytek wyjaśnia mi to trzy wzory stempli używanych w jednym zegarze (plus czwarty- pisany :) ).

1- płyta tylna (śliczniutkie)

2- przednia (nierówne, innego kroju)

3- flaki i trzpień (małe)

4- wahadło

Tak czy inaczej numerki coś mówią...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem po co, po zlozeniu, ktos mialby rozkladac mechanizm - z punktu widzenia wydajnosci produkcji to przeciez starta czasu.

Ktos pasuje wszystko, montuje, sprawdza czy jest ok, rozmontowywuje i znakuje, ponownie skreca i ustawia wychwyt?

Skoro po pierwszym montazu mozna bylo od razu przejsc do ustawiania wychwytu. Oszczedzilibysmy na czlowieku i/lub dodatkowej pracy.

Dlaczego nie przyjmiemy, ze skladano od razu z numerowanych czesci?

Przeciez kontrola poprawnosci wymiarow czesci moze byc przeprowadzana wizualnie np wg wzorcow. Dodatkowo elementy w mech. jak roczniaki i np chodziki sa stosunkowo proste.

 

Nie chodzi o kontrolę wymiarów, ale o warunki współpracy kół zębatych i zębników poprzez kontrolę oporów ruchu, bicia, itp. To można sprawdzić jedynie montując przekładnie. Mariusz ma rację pisząc, że maszyny w tym czasie nie odznaczały się szczególną precyzją, a ponadto w fabryce pracowali potomkowie tkaczy, cieśli i wozaków. Błędy musiały się zdarzać. Sprawdzenie poprawności wykonania przekładni mógł dokonać przeszkolony pracownik obserwując koła w czasie przyspieszonej pracy bez kotwicy. Tenże pracownik nie nadawałby się jednak do ustawiania wychwytu. Z kolei zegarmistrz był zbyt cennym fachowcem (nierzadko sprowadzonym z zagranicy) aby zajmował się klepaniem numeratorami.

 

Ponadto, skompletowany ale rozmontowany mechanizm mógł być poddany dodatkowym operacjom, np polerowanie, szelakowanie, złocenie płyt - trochę spekuluję. W każdym razie, składanie mechanizmu z wcześniej ponumerowanych elementów byłoby marnowaniem czasu na numerowanie, bo i po co. Tak robiono (bez rozkładania ale i bez numerowania) werki SILESIA. Należy pamiętać, że fabryka Beckera wytyczała nowe kierunki w masowej produkcji zegarów. Do tej pory zegary robili rzemieślnicy, a w fabryce mogli je robić przyuczeni kmiecie, byleby na końcu procesu produkcyjnego był jakiś zegarmistrz.

 

Numerowane były elementy nie tylko mechanizmów roczniaków ale i budzików, linkowców, komodowych czy stojących. Zauważ, że w linkowcach czy wczesnych stojących drążek kotwicy ma numer pisany rysikiem, podobnie jak wahadło w roczniakach. Myślę, że także ten numer wprowadzał zegarmistrz ustawiający palety wychwytu, który dostawał do ręki złożony, sprawdzony wcześniej mechanizm.


Wojtek + Certina Club 2000 od lat

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Sprawdzenie poprawności wykonania przekładni mógł dokonać przeszkolony pracownik obserwując koła w czasie przyspieszonej pracy bez kotwicy.

 

Ja co prawda nie produkuję roczniaków ;) ale naprawiając je mam dodatkową pracę ponieważ robię tak jak pisał Wojtek.

Najpierw składam mechanizm bez kotwicy a po sprawdzeniu przekładni ponownie demontuję i składam znów.

Dużo łatwiej jest w zegarach z demontowanym mostkiem kotwicy.

Dla zegarmistrza te czynności są oczywiste i nie wymagają uzasadnienia B)


AM
Tak wiele zegarów, a tak mało czasu.
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja co prawda nie produkuję roczniaków ;) ale naprawiając je mam dodatkową pracę ponieważ robię tak jak pisał Wojtek.

Najpierw składam mechanizm bez kotwicy a po sprawdzeniu przekładni ponownie demontuję i składam znów.

Dużo łatwiej jest w zegarach z demontowanym mostkiem kotwicy.

Dla zegarmistrza te czynności są oczywiste i nie wymagają uzasadnienia B)

 

Dziekuje Panowie za wyjasnienia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wpadl mi w rece kolejny roczniak. Moze ktos bedzie wiedzial z jakiej stajni :)

numer seryjny: 68987

 

dsc01308ay.jpg

 

dsc01309kv.jpg

 

dsc01316ju.jpg

 

dsc01315hb.jpgdsc01314fz.jpg

 

dsc01313xt.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A tu jeszcze jeden z moich tymczasowych mieszkancow z oczkiem po srodku i stabilizatorami. Nie urodziwy , ale ciekawy. Nie wiem do czego to oczko posrodku w podstawie.

 

 

dsc01317yx.jpg

 

dsc01318uf.jpg

 

dsc01319c.jpg

 

dsc01320qv.jpg

 

dsc01321ww.jpg

 

dsc01322b.jpg

 

dsc01324p.jpg

 

dsc01325jn.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wpadl mi w rece kolejny roczniak. Moze ktos bedzie wiedzial z jakiej stajni :)

numer seryjny: 68987

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Witam. Z prawdziwą przyjemnością dołączam do grona fascynatów tej rodziny zegarów i pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie. Jestem pod wrażeniem ich urody (zegarów :-)) i stopnia dużej wiedzy ich szczęśliwych posiadaczy. Nie ukrywam, jestem w tej dziedzinie nowicjuszem, ale staram się edukować ;-). Fajnie się złożyło, że posiadam podobny bardzo model do w/w u Kolegi i wszystkie "tropy wujka google ;-)" mówią, że jest to przedstawiciel JUF model 277 (łatwo namierzyć w necie). Mam (tzn. jutro mi dojdzie pocztą podobny z allegro http://allegro.pl/sh...9��-��dogadałem się jakoś ze sprzedającym). Pewnie przepłaciłem, ale chyba ta secesja tarczy mnie urzekła (i disc pendulum). Pozdrawiam. ArturK. ze Zgorzelca. Edytowane przez tarant

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Proszę nie zamieszczać tylko linków do aukcji, które wkrótce znikną. Wkrótce nikt się nie dowie o co chodziło !!


Pozdrawiam

Piotr

 

Tolerancja musi być nietolerancyjna wobec nietolerancji. Němec z Královce

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Faktycznie, nie pomyślałem o problemie "gaśnięcia" linków po czasie, przepraszam... Ale, co najważniejsze dziś dotarł do mnie mój pierwszy roczniak :-). Jest w ładnym stanie, ale unieruchomiony ma mechanizm (któreś kółko zębate nie przekazuje siły od sprężyny, dlaczego? - nie wiem). Dałem go od razu do doświadczonego zegarmistrza (pomyślałem, że jak stary i długo ma zakład, to pewnie doświadczony). Pewnie coś zaradzi, bo teoretycznie w "wiedzy słownej" był dobry ;-). Potem będę miał prośbę do Państwa w dokładnym (tak + - ) określeniu roku produkcji mojego nabytku, "stajni" również, bo coś bardziej chce mi się wierzyć, że to JUF model 277 (coś tam znalazłem w necie na podstawie zdjęć), niż jak to napisał w aukcji sprzedawca KIENZLE z 1910r.

Stempli i sygnatur na tylnej płycie brak, ale jak wróci od majstra, to poszukam. Jak coś znajdę, to napiszę. Pozdrawiam wszystkich - ArturK.

Oto on (fotki z aukcji):

post-58566-0-90288100-1357773953_thumb.jpg

post-58566-0-45298700-1357773955_thumb.jpg

post-58566-0-10458900-1357773957_thumb.jpg

post-58566-0-00485500-1357773960_thumb.jpg

post-58566-0-10334100-1357773964_thumb.jpg

post-58566-0-67847800-1357774287_thumb.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...a, jeszcze jedno, mój ma inne położenie bębna ze sprężyną, jest na przedniej płycie, od strony tarczy, a blokadę ma wewnątrz bębna (chyba, bo z tyłu jej nie widać). Pewnie to inny mechanizm, ale jak będę miał fotki, to może ktoś z tu Obecnych pomoże mi w identyfikacji. ArturK.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Faktycznie, nie pomyślałem o problemie "gaśnięcia" linków po czasie, przepraszam... Ale, co najważniejsze dziś dotarł do mnie mój pierwszy roczniak :-). Jest w ładnym stanie, ale unieruchomiony ma mechanizm (któreś kółko zębate nie przekazuje siły od sprężyny, dlaczego? - nie wiem). Dałem go od razu do doświadczonego zegarmistrza (pomyślałem, że jak stary i długo ma zakład, to pewnie doświadczony). Pewnie coś zaradzi, bo teoretycznie w "wiedzy słownej" był dobry ;-). Potem będę miał prośbę do Państwa w dokładnym (tak + - ) określeniu roku produkcji mojego nabytku, "stajni" również, bo coś bardziej chce mi się wierzyć, że to JUF model 277 (coś tam znalazłem w necie na podstawie zdjęć), niż jak to napisał w aukcji sprzedawca KIENZLE z 1910r.

Stempli i sygnatur na tylnej płycie brak, ale jak wróci od majstra, to poszukam. Jak coś znajdę, to napiszę. Pozdrawiam wszystkich - ArturK.

Oto on (fotki z aukcji):

 

 

Witam, wszystko wskazuje na to, że Twój zegar wyprodukował Kienzle, w każdym razie mechanizm na pewno. Płyty powinny mieć wymiar około 66mm x 88mm x 30mm.

Włos jak jest sztukowany to trzeba go wymienić na nowy, bo wahadło nie osiągnie właściwych parametrów. Włos do tego mechanizmu powinien mieć grubość 0,0036'' /0,091mm (Horolovar).

Moim zdaniem nie przepłaciłeś, bo zegar jest ładny i w dobrym stanie, mechanizm jest porządny na grubych płytach i tarcza w bardzo dobrym stanie. Pozdrawiam


Każdy stary człowiek ma swoją historię i powód, dlaczego jest taki, a nie inny. Pomyśl o tym, zanim mnie osądzisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam ponownie i bardzo dziękuję za szybką odpowiedź (zwłaszcza, jak czytałem forum, b.doświadczonego i cieszącego się tu autorytetem Kolegi). Ale to troszkę nie fair z mojej strony, bo "wszedłem ad-post" innemu Koledze (a właściwie Koleżance, przepraszam) Dascola z #564. Co myślicie o Jej nabytku, mam rację, że to Jahresuhren-fabrik (JUF) model 277? Bo znalazłem w sieci prawie identyczny z taką właśnie nazwą. Pozdrawiam. ArturK. Oto on:

post-58566-0-42606900-1357787923_thumb.jpg

post-58566-0-51834400-1357787925_thumb.jpg

post-58566-0-34673200-1357787927_thumb.jpg

post-58566-0-44125100-1357787929_thumb.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to witamy w klubie zakreconych roczniakow. :)

Czy to oczko w podstawie u Dascola to nie do poziomego postawienia roczniaka na wlasciwym miejscu?

Ale ja tu wlasciwie po cos innego.

Mam pytanie czy ktos z kolegow ma skan z katalogu jak ma wygladac szkieletor GB ,od jakiej znanej wam numeracji sie one zaczely , czy byla juz oslona wloasa ,jak byly wykonane kartusze ,indeksy (malowane ,tampondruk i porcelana lub inna technika,)sposob mocowania indeksow (nozki jak w zegarkach narecznych np czy tez naklejane lub jakos wciskane - nie wiem) rodzaj wahadla (dyskowe ?)

Bede bardzo wdzieczny z a podpowiedzi.

Pozdrawiam

Janek

 

Edycja :Troche sie juz dowiedzialem,dziekuje dziadek.

Edytowane przez janekp

Znane są tysiące sposobów zabijania czasu,ale nikt nie wie, jak go wskrzesić.
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co myślicie o Jej nabytku, mam rację, że to Jahresuhren-fabrik (JUF) model 277? Bo znalazłem w sieci prawie identyczny z taką właśnie nazwą. Pozdrawiam. ArturK. Oto on:

 

 

Witam, masz rację i dobrze napisałeś, zegar kol. Dascola wyprodukował JUF i jest to model 277. Zegar bardzo ładny i dobrym stanie. Brakuje tylko osłony włosa.

Pozdrawiam


Każdy stary człowiek ma swoją historię i powód, dlaczego jest taki, a nie inny. Pomyśl o tym, zanim mnie osądzisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ladniusi ten "braciszek" i calkiem tanio kosztowal. Gratulacje. Moj chodzi super wiec jak potrzeba cosik na wzor zalacze nowe zdjecia w zblizeniu, jesli potrzebne oczywiscie. Dzieki za nazwe jego producenta.

Pozdrawiam

Anetta

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.