Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

szynok

Nowy Użytkownik
  • Liczba zawartości

    25
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Reputacja

196 Entuzjasta zegarmistrzostwa

Informacje o profilu

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

2877 wyświetleń profilu
  1. To już jest kwestia indywidualna, czy komuś leży jakiś rozmiar. Jeżeli Ci się podoba, to nie ma co się kogo pytać. Co do Mark XVI czy nawet XVII trzeba pamiętać, że XX jest na "in housowym" werku i głównie stąd jest różnica w cenie. Co do psucia; każdy mechaniczny zegarek kiedyś trzeba będzie dać do serwisu. I właśnie tak jak napisałeś, nietrzymanie rezerwy, dziwne odchyłki dobowe są oznakami, że już czas. Mówi się, że mniej więcej co 5 lat powinno się zrobić serwis chociaż tutaj bardzo dużo zależy od mechanizmu. Osobiście uważam, że jak nic się nie dzieje, to nie ma co na siłę szukać. Z ceną jest różnie, bo możesz robić u producenta albo AD (co ma swoje plusy), a możesz u jakiegoś dobrego zegarmistrza na osiedlu. Ceny będą różne, ale jak kupujesz zegarek z 2009 roku to raczej już jakiś przegląd miał. IWC ma cennik na swojej stronie i kompletny serwis pilotów z datą to 690CHF jeśli dobrze pamiętam plus ewentualne części no i trzeba jeszcze ogarnąć przesyłkę czyli całkiem sporo. MARK XVI jest oparty na ETA 2892A2 czyli na bardzo, ale to bardzo popularnym i sprawdzonym przez lata mechanizmie, który naprawić/serwisować będzie potrafił praktycznie każdy prawdziwy zegarmistrz i cena też będzie na pewno niższa niż przy mark XX, którego mechanizm jest w miarę świeży i tak naprawdę nie wiadomo jeszcze jak z trwałością, chociaż obiły mi się o uszy problemy z regulacją czy skakaniem wskazówek itp. Z tym, że mark XX jest właśnie świeży, a IWC daje po zarejestrowaniu dodatkowe 6 lat gwarancji. Ponadto gwarancja przechodzi na kolejnych właścicieli przy odsprzedaży. Kupiłem ok 2 letniego, gwarancja kończy się pod koniec 2030 roku. Wydaje mi się jednak, że zegarki kupuje się bardziej sercem niż rozumem. Sam tak robię i jeszcze nie żałowałem, chociaż mój portfel nie raz już płakał
  2. Ostatnio kupiłem mark XX i po 4 dniach mam -10s, także raczej dobry wynik. Nie mają certyfikatu COSC, czyli zależy jak się trafi, ale są to dobre mechanizmy i można je wyregulować. Co do pasowania. Nie wiem jak bransa, ale na pasku jest jeden problem który zauważyłem. Otóż te nowe paski z tym super systemem szybkiej wymiany xchange - czy jakoś tak - mają to do siebie, że same końcówki paska z tymi zapinkami są mocno usztywnione i nawet na moim 18,5 cm nadgarstku potrafi ten pasek odstawać i "podnosić" cały zegar tak, że nie przylega do skóry. Drażni mnie to i dopiero po kilku dniach na mocnym, za ciasnym noszeniu ten pasek jakoś się wyrobił chociaż nadal mnie to nie zadowala i raczej wleci zwykły pasek, jak to był w mark XVIII. Co do wymiarów. Cóż, u mnie na 18,5cm mark xx wydaje się w sam raz. Ucha jednak są dość długie, a bezel bardzo cienki, to i zegarek sprawia wrażenie dość dużego. Na mniejszy nadgarstek spróbuj może jeszcze spitfire co ma 39mm średnicy, a i wyglądem i bebechami stoi po nowemu, a przecież piloty z zasady miały być duże. Te piloty IWC mają w sobie coś - nie wiem co, że ciężko odpuścić jak już wpadnie w oko. U mnie miała być aqua terra, na którą czaiłem się od lat, ale jak przyjrzałem się na mark XX omka była bez szans. Jak to mówią - najnudniejsze zegarki są najlepsze - tu się sprawdza w 100%.
  3. Szukałem EDC i znalazłem dość nieoczekiwanie.
  4. Big Eye na skórze od LLD39. Jak dla mnie połączenie idealne.
  5. Pierwszy Tudor w kolekcji, może i nie ostatni.
  6. Niedawno skończyłem nw. trylogię i oj dało do myślenia, dało. Poprawiłem jeszcze (najwyższy czas) Solarisem Lema i chyba od sci-fi muszę odpocząć jakiś czas, a Echopraksja czeka już długo i nie może się doczekać
  7. Do mojej ręki się przykleił i na razie nie zanosi się, żeby chciał zejść.
  8. Dziś w końcu wróciłem z przedłużających się służbowych eskapad i oto co na mnie czekało. W końcu mój HC ma braciszka z jednego domu
  9. Może być jak mówisz. Seria deluxe wydaje się najlepszą serią NATO CNS, sam generalnie nie lube single passów, dlatego porównałem to co mam, czyli niby najlepszy CNS do odpowiednika Pattini i na moje, jeśli chodzi o czystą jakość, Pattini jest lepsze. Mam kilkanaście pasków CNS i kilka Pattini i nigdy nie powiem, żę CNS są dziadowskie itp., bo wiadomo ile to kosztuje i za te pieniądze, to jest dobry kawałek "szmaty", zwłaszcza, że promocje u nich co chwila. Prawdą jednak jest, że jak kupiłem kilka pasków Pattini (głównie żeby nie czekać na dostawę ze stanów), to teraz jak patrzę na te wszystkie moje "nacioki", to jednak wolę założyć Pattini do zegara, a CNS leżą w szufladzie, no chyba, ze kolorystycznie już nie da się dopasować. Jest to oczywiście tylko moja opinia i jak pisałem wcześniej CNS wygrywa różnorodnością, bo można znaleźć właściwie pasek na każdą okazję do każdego zegarka, ale nie skreślałbym Pattini tylko ze względu, że pewnie tłuczone w tej samej fabryce, a droższe. Osobiście lubię jak pojawiają się nasze rodzime marki żeby zapełnić rynek, a że dla mnie NATO pasuje do wszystkiego, to tylko kibicuję Pattini, żeby zwiększyli ofertę i żeby im się to opłacało, bo na tle takich marek jak Blueshark czy Zuludiver cenowo są bezkonkurencyjni, a właśnie do nich jest im bliżej jakościowo niż do CNS. No i przesyłka praktycznie natychmiastowa i jeszcze świetne opakowanie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.