Podobno zdecydowanie lepiej jest się smucić i płakać siedząc w mercedesie niż na rowerze.
Napisałem podobno, bo ja nigdy się nie smucę i nie mam mercedesa i roweru.
Z tymi milionami i korzystaniem z pełni komfortowego życia bywa dość przewrotnie.
Jak jesteśmy młodzi często dobrze wyedukowani, pełni werwy, siły, ciekawych pomysłów itd. to na ogół nie mamy pieniędzy. Ba, bardzo często bywa tak, że jest jeszcze gorzej, bo wielu ludzi potrafi się jeszcze dodatkowo w okresie młodości mocno a czasem nawet dość ekstremalnie zadłużyć i doprowadzić do tego, że z efektów wieloletniej często ciężkiej pracy korzysta tylko własny żołądek, bank i ewentualnie żołądki własnych dzieci, a życie rodzinne często zamyka się w cyklu miesięcznym, czyli od wpłaty do wypłaty.
A jak się już trochę zestarzejemy, dzieci z domu wyfruną, kredyty spłacimy to wtedy zaczynają się inne problemy, część ludzi zaczyna biegać od lekarza do lekarza, część miedzy czasie wyjedzie nogami do przodu do przyklepania łopatą, a największa część przyzwyczajona do wieloletniego oszczędzania dalej będzie skromnie żyć odkładając nadwyżki finansowe na tzw. czarną godzinę i jeszcze są tacy którym już nic się nie chce, czyli, zupka, fotelik, kocyk, kościół i TV.
U wielu takich nawet sztuczne podniesienie libida nie uatrakcyjni życia.