Jak dziewięć ? lat temu byłem mocno krytyczny wobec tych zegarków tak teraz uważam je za ciekawe elementy historii "polskich" czasomierzy. Mea culpa... Oczywiście nadal nie bardzo wierzę w wątki o emigrantach od Andersa ani tym bardziej o limitach po 20 sztuk o czym pisze tekst z linka #7. Na to ostatnie zachowało się zbyt wiele egzemplarzy a także sporo dziewiczych tarcz. To były według mnie przejawy miejscowej inicjatywy, lub jak kto woli podróbki Atlantica. Podobieństwo nazwy i logo nie mogło być przypadkowe... Przed epoką dostępności zegarków radzieckich i tych składanych w Polsce, na wygłodzonym zegarowo rynku, w odciętym od krajów kapitalistycznych i zniszczonym przez wojnę kraju pojawiły się takie rzemieślnicze ersatze. Wg mnie to coś, co kolekcjoner "polaków" powinien mieć...