Szanowni Państwo, W życiu każdego żółwia przychodzi czas na to, że by zabrać się za pamiątki po przodkach. W tym przypadku jest to naręczna, męska Doxa po babci. Na moje wyczucie i na podstawie opowieści rodzinnych szacuję na 1950-1960 [jeśli ktoś ma katalogi z tamtych lat, to poprosiłbym o linka - popatrzę i poszukam, może trafię] Werk, to standardowy wół roboczy 1147 czyli Doxowa ETA 111/2. Chodzi bardzo ładnie. Jak widać, ogólnie nie jest źle. Troszeczkę miłości i CapeCoda da z zewnątrz fajny zegarek. Oczywiście, jak widać (a jeśli nie widać to dopowiem, że tarcza bardzo mocno zmyta, w niektórych miejscach błyszczy metalem), największym problemem jest tarcza i wskazówki (i pewnie koronka). Teraz trochę rozwinięcia. Babcia była zegarmistrzem i dostęp do części raczej chyba miała. W pierwszej chwili chciałem znaleźć drugą taką samą tarczę (tylko w lepszym stanie), zrobić swap i cieszyć się zegarkiem z charakterem i historią. Ale im bardziej takiej tarczy szukam, tym bardziej jej nie mam. Owszem, są 3-6-9-12 ale nie z takimi indeksami minutowymi. Nie dość że kropeczki stanową indeksy pięciominutowe, to są jeszcze małe kropeczki jako indeksy pojedynczych minut. Dodatkowo po lekturze różnych wpisów, naszła mnie wątpliwość, czy tarcza jest oryginalna, czy to nie malowanka (brak odstępu/myślnika w słowie "ANTIMAGNETIQUE"). Tak więc co tu teraz robić? Malowanki nie chcę na 100%. Poszukać zbliżonej tarczy z ładną patyną do 1147 i zrobić przekładkę? To już bardziej, ale nadal to nie będzie to. Najfajniej by było znaleźć lepszą wersję obecnej tarczy. Ale jeśli to malowanka "z epoki", to raczej nie ma szans... Ale napis "Doxa" jest wypukły a zazwyczaj zastępcze tarcze jakie widziałem z tamtego okresu to "warszawskie". Czy w końcu mogło być tak, że koperta jest od jednego zegarka, werk od drugiego, tarcza dorabiana a wskazówki takie jakie były pod ręką? Jakieś pomysły, sugestie, idee?