Przyznaję, że pomimo zainteresowania zegarkami od ponad 10 lat, wciąż jestem laikiem. Chociażby z tego powodu, że mając kilkanaście zegarków które przeszły przez mój nadgarstek, zawsze to były marki tańsze. Poza tym mieszkając w Szczecinie, nawet obejrzenie tych droższych w sklepie jest mocno ograniczone. Nie mamy u nas Rolexa czy Omegi. TAG Heuer i Longines to jest max. Dlatego też staram się będąc w delegacjach nadrabiać, oglądając to co jest dostępne w większych miastach. No i udało mi się trafić do zegarkowego nieba. Wiedeń. Widziałem Patka, ALS, JLC i kilka innych uznanych brandów, ale muszę stwierdzić, że na żywo największe wrażenie zrobił na mnie niebieski pilot od IWC. Po prostu piękny w bezpośrednim kontakcie! Mógł się z nim równać jedynie Glashuette Original Senator w kolorze piaskowym, ale to już inna bajka...