Jump to content
Search In
  • More options...
Find results that contain...
Find results in...
kchrapek

DYSKUSJE O WSZYSTKIM

Recommended Posts

Cześć, można głosować nad zdjęciami które według Was powinny się znaleźć w kalendarzu na 2025.

Link do zdjęć i ankiety poniżej.

 

 

 

Głosujemy do 2024-11-17.

Głosowanie nie oznacza kupna kalendarza.

Udanej zabawy.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Cześć, chciało by się powiedzieć że za światów, ale żyje 😅 kto mnie pamięta to miło. Mniejsza o to. Chciałem się dowiedzieć czy ktoś z was pamięta akcję Wostoka amfibij podróżującego po Polsce? Chodzi o akcje z 2016 roku. Szukam tematu na forum, ale nie mogę znaleźć. Pomoże mi ktoś? 

Share this post


Link to post
Share on other sites

Cześć, kalendarze przyszły, a paradoksalnie do Nowego roku coraz bliżej i czasu na wysyłkę coraz mniej. Umiłowani proszę o wpłaty albo o wybaczenie bo wysyłka może być albo jeszcze w tym tygodniu do piątku albo później dopiero po Nowym Roku!

Share this post


Link to post
Share on other sites
4 godziny temu, drobnypijaczek napisał(-a):

Efekt nudy, a Wy pewnie w pracy

I jeszcze 

20250102_113710.jpg

 

 

 

Super! Gdzie to? Kpt. Karol Pniak pochodził z mojego miasta 😀

Share this post


Link to post
Share on other sites
11 godzin temu, drobnypijaczek napisał(-a):

Cześć, jeszcze wolne czy już do kieratu?

kierat!


Creeping like frost. As slow as grave moss. Like drowning in dry oceans of bone dust

Share this post


Link to post
Share on other sites
Godzinę temu, Qba. napisał(-a):

Super! Gdzie to? Kpt. Karol Pniak pochodził z mojego miasta 😀

Dzierżoniów. Muzeum miejskie. Wstęp za 0,5l od głowy, czyli w zasadzie za darmo. Wejście z przewodnikiem o każdej pełnej godzinie. Polecam 

 

Share this post


Link to post
Share on other sites
W dniu 2.01.2025 o 14:05, drobnypijaczek napisał(-a):

Efekt nudy, a Wy pewnie w pracy 

Ładnie zrobiony. Dużo pracy było?

Share this post


Link to post
Share on other sites

Nie wiem. W Dzierżoniowie w muzeum byłem. Nie wiedziałem jak czas zająć więc wziąłem syna i na wycieczkę.  Jak widać na zdjęciach nie tylko Diora ale i różnego rodzaju zegary. Warto było. 

Share this post


Link to post
Share on other sites

W Dzierżoniowie chyba jest też drugie muzeum poświęcone wyrobom DIORA. Muzeum jest na tej samej ulicy gdzie działała fabryka. 


AM
Tak wiele zegarów, a tak mało czasu.
 

Share this post


Link to post
Share on other sites

Z Fabryki w Dzierżoniowie to tylko działki dla dewelopera zostały... Smutne to. Być może w Świdnicy jest coś to obejrzenia jeśli chodzi o wyroby Diory. W Dzierżoniowie raczej nic więcej nie ma.

Share this post


Link to post
Share on other sites
W dniu 31.10.2024 o 15:54, zadra napisał(-a):

potrzebuję aplikację typu watch check która współpracuje z android 14.

Niestety, standardowy W C nie chce współpracować

Zmieniłem sobie telefon na zbyt nowy - problem powrócił..

Znacie jakiś zamiennik tego prostego programu do cyklicznej kontroli odchyłek noszonego zegarka?

Share this post


Link to post
Share on other sites

Z Moskwy do Złotousta - Opowiadanie napisane przez program aspirujący do inteligencji.

 

 

„W obliczu obowiązku”

 

Piotr Siergiejewicz Dierżawin był pracownikiem 1. Państwowej Fabryki Zegarków. W 1941 roku, mając prawie czterdzieści lat, w pełni wypełniał swoje robotnicze obowiązki. Każdy dzień zaczynał w fabryce, gdzie jako brygadzista nadzorował produkcję precyzyjnych mechanizmów, które były ważnym elementem w prowadzeniu wojny. Miał nadzieję na zatrzymanie niemieckiego najeźdźcy. Zegarki miały być bronią.

Kiedy Niemcy zaatakowały ZSRR, wszystko w Moskwie zmieniło się w okamgnieniu. Czołgi wroga zaczęły zbliżać się do stolicy. Piotr, jak każdy pracownik fabryki, nie rozważał ucieczki. Z bolszewickim zapałem dźwigał odpowiedzialność za fabrykę, której przyszłość miała leżeć w rękach takich jak on – nielicznych, ale gotowych do wszelkich poświęceń. Wiedział, że nie może pozwolić na jej upadek, a zegarki, które produkował, mogły stanowić cenny zasób. To były nie tylko przedmioty codziennego użytku, ale symbole władzy i siły narodu radzieckiego. Pośród chaosu wybuchającej wojny dowództwo przysłało rozkazy o ewakuacji części fabryki na Ural. Ewakuowano wszystkie ważne zakłady z terenów zagrożonych. Piotr był jednym z wybranych do przeniesienia Pierwszej Państwowej Fabryki Zegarków. Wraz z nim jechali jego koledzy – oddani ideologii komunizmu działacze i inżynierowie, niezbędni dla funkcjonowania zakładu, wszyscy pełni pasji do pracy dla „mateczki Rossiji”. W noc przed ewakuacją Piotr stał w ciemnej fabryce, rozmyślając o tym, co się działo. Choć nie mówił tego na głos, w głębi duszy czuł dumę. Zegarki, które produkował, miały być teraz dla całego narodu symbolem siły i wytrwałości.

 

Nocny transport, pod silnym nadzorem, ruszył na Ural. Wszyscy byli pewni, że uratują fabrykę, że będą walczyć o nią i o swój kraj. Ewakuacja odbywała się w pośpiechu – na wozach ciągniętych przez konie, na skrzyniach ciężarówek i w wagonach pociągów. Sam Piotr z niepokojem obserwował otoczenie. Wszędzie widać było niepokój i strach, ale on nie miał czasu na wątpliwości. Musiał realizować plan, wykonać swoje zadanie. Podczas przejazdu przez obozowiska wojskowe Piotr dostrzegał żołnierzy w mundurach i kufajkach – przeważnie wyczerpanych, brudnych, ledwo trzymających broń. Na trzy osoby przypadał tylko jeden karabin, a wielu z nich nie miało nawet butów. Piotr jednak nie reagował współczuciem – oni, podobnie jak on, spełniali swój obowiązek w takich warunkach, jakie były. Musiał trzymać się swojej misji. Każdy z tych mężczyzn mógł zostać martwy jutro, ale dla Piotra było to oczywiste poświęcenie. On też walczył – walczył o jak najlepsze i najszybsze wykonywanie precyzyjnych urządzeń do zabijania wroga.

Kiedy dotarli do miejscowości na Uralu, gdzie miała znajdować się nowa lokalizacja fabryki, okazało się, że warunki były znacznie gorsze, niż zakładał Piotr. Wszystko było chaotyczne, a niektóre maszyny wciąż nie zostały złożone. Wiele rzeczy było zdekompletowanych, niektóre części po prostu zaginęły podczas transportu. Nawet obozowisko, w którym mieli mieszkać, było pełne błota i otępiałych od znużenia ludzi. Mimo to Piotr nie pozwolił sobie na chwilę zwątpienia. Życie ludzkie nie miało dla niego wartości. Pracownicy fabryki, którzy zaczynali odczuwać zmęczenie, stali się dla niego częścią układanki, którą należało właściwie poruszać, aby nie miała szansy się zatrzymać. Praca musiała być wykonana. Zorganizował grupę, by jak najszybciej rozpocząć produkcję. Każdy mechanizm miał znaczenie, miał być „żołnierzem” w walce z wrogiem. Długo i z determinacją pracował, jednak wciąż czuł, że coś się nie zgadza. W jego sercu była pustka. Strach, który dręczył go, nie pozwalał na chwilę odpoczynku.

Pewnego dnia Piotr usłyszał szeptane w ukryciu wieści o dramatycznej sytuacji w Moskwie. Miasto zostało oblężone przez niemieckie wojska, a on nie miał już żadnej informacji o swojej rodzinie. Wciąż musiał dźwigać odpowiedzialność. Zegarki. Maszyny. Produkcja. To było wszystko, czym miał się zająć. Był człowiekiem, który nigdy nie miał wątpliwości. Kolejni pracownicy odpadali, zmagali się z chorobami, głodem i zmęczeniem. Wiedział jednak, że jego misja była na tyle wielka, iż musiał trwać. Był ważny dla Rosji. Nawet jeśli oznaczało to poświęcenie ludzi, uważał, że to konieczność.

 

Stał w tłumie, wpatrując się w grupę oskarżonych. Wśród nich była młoda kobieta, która jeszcze niedawno pracowała w fabryce jako technik. Mówiło się, że jej rodzina miała kontakty z Niemcami, a teraz, podczas tej wojny, nie można było pozwolić na jakiekolwiek podejrzenia o zdradę. Piotr nie miał wątpliwości – ona, jak wszyscy inni, musiała ponieść konsekwencje swoich czynów. W jego umyśle nie było miejsca na sentymenty, tylko na rewolucyjną sprawiedliwość. Strzały były jedynie potwierdzeniem słuszności decyzji, którą musiał podjąć. Po rozstrzelaniu kobiety, Piotr wrócił do pracy. Każdy gest, każde przekręcenie śruby w zegarku, każde naciśnięcie wytłoczonego numeru na obudowie — to były jego rzeczywiste zwycięstwa. To on budowały potęgę ZSRR. Każdy zegarek miał być niezawodny, gotowy, by podjąć walkę z wrogiem. Jednak kilka miesięcy później, w zimowym chłodzie 1942 roku, Piotr został wezwany przez komisarza. Oskarżenie, które padło, było niewyobrażalne. Oskarżono go o zdradę. Podobno jeden z jego współpracowników w fabryce, młodszy inżynier, doniósł, że Piotr ukrywał jedzenie i potem w ukryciu objadał się do syta zapasami, których nie było za wiele. To była absolutna fikcja. Piotr był przekonany, że to pomyłka, nie miał czasu na takie bzdury, musiał pracować.

 

*

 

Anatolij Zajcew stał w szeregu patrząc na zimny wschód bladego słońca nad Uralem. Jego dłonie, zaciśnięte na karabinie, zadrżały z zimna, ale zaraz zaczęła działać gorzałka i przestał marznąć. Przypominał sobie hasła, które jeszcze nie tak dawno pochłaniały jego serce: „Dla matki Rosji, dla zwycięstwa nad wrogiem!” Te słowa brzmiały w jego uszach niczym modlitwa, niczym wezwanie, któremu nie mógł się oprzeć. Zajmował się teraz nie tylko swoimi obowiązkami robotniczymi w fabryce, ale także pełnił rolę strażnika, którego zadaniem było m.in. patrolowanie terenów przyzakładowych w których znajdowały się kwatery pracowników i składy zapasów. Nocami wyobrażał sobie, jak całe ZSRR stanęło w obliczu walki o przetrwanie, jak cała wielka maszyna wojenna była podtrzymywana przez takich jak on: wiernych, oddanych i niewzruszonych. Teraz jako żołnierz rewolucji, w obronie ojczyzny przed kolejnym wrogiem stał w zasypanej śniegiem dolinie nieopodal Złatoustu. Przed nim klęczał Piotr Siergiejewicz Dierżawin, były brygadzista z Pierwszej Państwowej Fabryki Zegarków w Moskwie. Oskarżony o sabotaż i zdradę, czekał na nieuchronny wyrok. Anatolij bez cienia zawahania wykonał rozkaz. Strzał odbił się echem od górskich szczytów, a Piotr upadł twarzą w śnieg. W oczach Anatolija nie było współczucia – widział tylko zdrajcę, który zhańbił swoją ojczyznę.

Początkowo Złotoust wydawał się spokojnym miejscem, pełnym ludzi, którzy z dnia na dzień zaczynali dostrzegać, jak bardzo ich życie zmieniło się po ewakuacji fabryk z Moskwy. Słychać było tylko echo przemian, zmagań, ewakuacji. Pewnego dnia w obozie za fabryką, gdzie złożono zapasy żywności, zjawił się oddział wojskowy. Przybyli, by przeprowadzić inspekcję. Anatolij stał na straży, jak zwykle w pozycji wyprostowanej, z niezachwianą pewnością, że czyni to, co słuszne. Kiedy oddział przeszedł przez teren magazynów, zauważył wokół skrzyń z żywnością ludzi, którzy mieli zajmować się rozdzielaniem zapasów. Wyglądali, jakby ukrywali jedzenie w ubraniach, Zajcew nie zastanawiał się  – zgłosił to natychmiast dowódcy. Dowódca spojrzał na Zajcewa z uznaniem, kiwając głową na znak aprobaty, po czym jego surowe rysy złagodniały na moment. "Dobrze, towarzyszu. Niezawodność i czujność – to cechy prawdziwego żołnierza rewolucji" – powiedział z nutą stanowczości w głosie, lecz w jego oczach błysnął cień ostrzeżenia, jakby przypominał, że każdy błąd ma swoją cenę, po czym rozkazał żołnierzom aresztować podejrzanych. Anatolij czuł dumę, wiedząc, że wypełnił obowiązek wobec ojczyzny. Jednak nazajutrz został wezwany przed oblicze komisarza politycznego. Siedzący za biurkiem oficer spojrzał na niego z surowym wyrazem twarzy. "Towarzyszu Zajcew, przeciwko wam wysunięto poważne oskarżenia" – oznajmił bez cienia emocji. "Doniesiono, że w czasie ostatniej inspekcji to właśnie wy kierowaliście procederem ukrywania zapasów i próbowaliście obciążyć niewinnych ludzi. Macie coś na swoją obronę?" Anatolij poczuł, jak zimny pot spływa mu po plecach. "Towarzyszu, to absurd! Zawsze kierowałem się lojalnością wobec ojczyzny" – bronił się, ale wiedział, że jego słowa są bez znaczenia. Sąd był krótki, Zeznania kilku świadków – wszystko wskazywało na niego. Anatolij Zajcew, bohater rewolucji, strażnik fabryki, został uznany winnym sabotażu i zdrady.

 

W mroźny poranek, kiedy słońce ledwie przebijało się przez szare chmury nad Uralem, Anatolij stał w tej samej dolinie, gdzie niedawno strzelał do Dierżawina. Teraz to on klęczał na zaśnieżonej ziemi, czekając na nieuchronny wyrok. Karabin strażnika uniósł się powoli, a echo rozległego strzału odbiło się od gór. Rewolucja nie znała litości dla nikogo.

 

Edited by Enkil

Share this post


Link to post
Share on other sites
W dniu 20.01.2025 o 19:18, Enkil napisał(-a):

napisane przez program aspirujący

 

Mogłoby być ciekawsze, gdyby npisane zostało nie przez program.

Takie trochę bezuczuciowe, mimo wszystko dość płytkie.

Niemniej w jakis sposób ukazujące realia życia w dawnej a chyba tez aktualnej rosji.

Niewiele sie zmieniło przez dekady.

Życie ludzkie tam nie ma znaczenia, choc jest bezcenne.

Wypruta z uczuć wierna służba w imię wyimaginowanych cudzych haseł, bezosobowe istnienie dla celów wyższych z poświęceniem ale bez współczucia a nad tym wszystkim "jegomość" ktory ukratkiem sprzedaje bochenki w wielokrotnie zawyżonej cenie być może nawet wrogowi ojczyzny dla własnego zysku.

Nic się nie zmieniło - nadal jest tak samo..

Share this post


Link to post
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.
Note: Your post will require moderator approval before it will be visible.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


  • Recently Browsing   0 members

    No registered users viewing this page.

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.