Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here
rads

Klub HERITAGE

Rekomendowane odpowiedzi

6 godzin temu, Sierżant Julian napisał(-a):

Olbrzymie. 43 mm.


Tym bardziej, że widziałem w necie chronograf Minervy z lat 1940-tych ze wspomnianym mechanizmem 13.20 i kopertą o średnicy 33,5 mm. 
 

Edytowane przez rads

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, rads napisał(-a):


Tym bardziej, że widziałem w necie chronograf Minervy z lat 1940-tych ze wspomnianym mechanizmem 13.20 i kopertą o średnicy 33,5 mm. 
 

 

Ano właśnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, rmickey napisał(-a):

Moje pudełko to zdecydowana przewaga heritage :) Na początek Tisocik i Lonżin :)

 

Ładnie budujesz napięcie hahahh... Ale początek jak u Hitchcocka! Ten Lążin już od lat jest nie do dostania. Gratulacje!

 

Edytowane przez rads

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, rmickey napisał(-a):

Nie było moją intencją budowanie napięcia... emoji4.png Zdałem sobie właśnie sprawę, że zdecydowana większość z kilku zegarków, które posiadam (nie jest to kolekcja emoji4.png ) chodzi w kategorii heritage.
Dwa z trzech diverów  także wpisują się w tę kategorię emoji4.png 


Mega kolekcja, jesteś przygotowany na każdą okazję! (a szczególnie na nurkowanie głębinowe 😉😄 ) 💪🏻

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, rmickey napisał(-a):

Moje pudełko to zdecydowana przewaga heritage :) Na początek Tisocik i Lonżin :)

6ab558c532563385e8197249eef2ddd4.jpg
8bf0091fd142aeede6c22561102608a9.jpg


 

Ten tissocik mi się szczególnie podoba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
12 godzin temu, SPS napisał(-a):

Hej koledzy

Czy można dopisać  się z moim  Longines’em 

Heritage Diver 1967 

😎

 

Oficjalnie dopisany 😁

 

Poniżej pierwowzór w oryginalnym pudełku z metkami, ref. 7981-1 z 1967 roku, cal. 30CH (fot. John Goldberger).

 

IMG_8176.thumb.JPG.39c4e8babb0911b6323fdf2140ae2a2f.JPG

 

IMG_8177.thumb.JPG.2202ecc686172465d1fa913745f05cbe.JPG

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tymczasem zrobiłem sobie wizualizację mojej mikro-kolekcji heritage Longinesa z uwzględnieniem zamówionej "1938-ki". 5 docelowych zegarków, każdy z innym mechanizmem, ale za to wszystkie bez okna daty, ze "starą" nazwą na tarczy bez klepsydry i z małą sekundą. Do tego każdy zegarek na ręcznie robionym pasku od Filipa. Normalnie powiewa vintydżem! 😁  

 

1434360899_!BOX-BECO23-38.jpg.8168e919f1ae1f83feddbb6e03aeefd2.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Produkcja zegarków kiedyś i dziś na przykładzie fabryki Longinesa (1867-obecnie). Polecam do poduszki ;)

 

 

Edytowane przez rads

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, SPS napisał(-a):

Zainspirowany Twoimi postami, postanowiłem i naszło mnie żeby wygrzebać i pokazać to co dostałem z Longines`em.


Uwielbiam te skrzynie! 😄 Teraz nadchodzi czas EKO(nomiko) downsizingu, wiec kto ma, ten ma, a następni dostaną już tylko papierową torebkę z recyklingu 😉

 

47 minut temu, agremi napisał(-a):

Zasilany przez Powermatic 80 w manualu.


Gratulacje, piękny zegar. Ale tym manualem mnie zagiąłeś! Nie wiedziałem, że takie robią. Jego bazą jest ETA 2804-2? 🤔

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
30 minut temu, rads napisał(-a):



Gratulacje, piękny zegar. Ale tym manualem mnie zagiąłeś! Nie wiedziałem, że takie robią. Jego bazą jest ETA 2804-2? 🤔

Dzięki.

Tak, to ta ETA. Wersja manualna jest rzadko stosowana przez grupę Swatch. Hamilton stosował, lub nadal stosuje, a poza tym to nawet nie wiem...

Moim zdaniem laika naprawdę ładnie wykończony, jak na tę półkę oczywiście. No i jest o milimetr cieńszy od automatu. A ja lubię manuale i większość zegarków, które na co dzień noszę, to właśnie ręcznie nakręcane.

Rado manual.jpg


"Błogosławiony ten, co nie mając nic do powiedzenia, nie obleka tego faktu w słowa" - Julian Tuwim. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, agremi napisał(-a):

Dzięki.

Tak, to ta ETA. Wersja manualna jest rzadko stosowana przez grupę Swatch. Hamilton stosował, lub nadal stosuje, a poza tym to nawet nie wiem...

Moim zdaniem laika naprawdę ładnie wykończony, jak na tę półkę oczywiście. No i jest o milimetr cieńszy od automatu. A ja lubię manuale i większość zegarków, które na co dzień noszę, to właśnie ręcznie nakręcane.

 

Świetny mechanizm. Widzę, że jest oznaczony jako "Calibre R862", więc musieli go zmodyfikować i/lub ozdobić specjalnie dla Rado. Też jestem laikiem - amatorem, ale na pierwszy rzut oka widać, że wszystkie mosty są ozdobione pasami genewskimi, śruby barwione termicznie na niebiesko, brak regulatora chodu balansu (jak to w Powermaticu, czyli regulacja metodą pomiaru laserowego), koło balansu ze śrubami regulacyjnymi (i najprawdopodobniej antymagnetyczną sprężyną Nivachron ze stopu na bazie tytanu), system antywstrząsowy Etachoc, regulacja mechanizmu w 5 pozycjach jak w wersji "Top" i tradycyjne 17 kamieni. No powiem Ci, że wstydu nie ma!

 

Edytowane przez rads

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, rads napisał(-a):

 

Świetny mechanizm. Widzę, że jest oznaczony jako "Calibre R862", więc musieli go zmodyfikować i/lub ozdobić specjalnie dla Rado. Też jestem laikiem - amatorem, ale na pierwszy rzut oka widać, że wszystkie mosty są ozdobione pasami genewskimi, śruby barwione termicznie na niebiesko, brak regulatora chodu balansu (jak to w Powermaticu, czyli regulacja metodą pomiaru laserowego), koło balansu ze śrubami regulacyjnymi (i najprawdopodobniej antymagnetyczną sprężyną Nivachron ze stopu na bazie tytanu), system antywstrząsowy Etachoc, regulacja mechanizmu w 5 pozycjach jak w wersji "Top" i tradycyjne 17 kamieni. No powiem Ci, że wstydu nie ma!

 

No faktycznie. Niezła ocena lajkonika!


"Błogosławiony ten, co nie mając nic do powiedzenia, nie obleka tego faktu w słowa" - Julian Tuwim. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
11 godzin temu, agremi napisał(-a):

No faktycznie. Niezła ocena lajkonika!

 

Hahahha, to nie ja, to Zegarmistrz Google 😁

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Pamiko napisał(-a):

Cześć , moja propozycja do dopisania mnie do klubu „dziedzictwa” to ogólnie znany i myśle ze lubiany LLD. 

 

I to nie byle jaki LLD, tylko słynna wersja NO DATE! Gratulacje i dzięki za dodanie go tutaj 👍

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

  • Podobna zawartość

    • Przez Jaspel
      Witam, 
       
      Kolejny rodzynek z prywatnej kolekcji. 
      Tym razem jak w opisie Breitling Superocean Heritage ’57
       
      Zegarek z kompletem dokumentów, pudełek itp. Zakup 2021 w AD Breitlinga. 
       
      - koperta 38 mm mega wygodna 
      - bezel 42 mm 
      - L2L 46 mm 
      - niespotykana bransoleta mesch z pełnymi wykończonymi endlikami, wyglada imponująco 
      - stan niemalże idealny, mikro ryski mankietowe na polerowanyxh elementach. Bezel, szkło, AR stan idealny 
      - w zestawie również originalny pasek Breitling z zapinka 
       
      Zapraszam, proszę pisać dzwonić, negocjować. Egzemplarz rzadko spotykany na rynku wtórnym jeszcze w tak atrakcyjnej cenie. Mogę dostać więcej zdjęć.
      Poproszę 15798zl






















    • Przez Robredo
      Witam.
      Na sprzedaż Alpina Startimer Heritage Automatic AL-555DGS4H6.
      Zegarek nowy. Posiadam sam zegarek z zawieszką.
      Poproszę 2800zl z wysyłką paczkomatem lub dpd. 
      Zamianowo 3000, dopłaty w obie strony mozliwe.
       

       

       

       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
       
    • Gość fidelio
      Przez Gość fidelio
      Przygotowując się do recenzji tego zegarka zacząłem się zastanawiać, co odróżnia pasjonatów zegarków (czy szerzej zegarmistrzowstwa) od przeciętnego "zjadacza chleba", który co do zasady postrzega zegarki tylko przez pryzmat ich podstawowej funkcji użytkowej? Wyszło mi na to, że tym, co nas, pasjonatów zegarków odróżnia to emocje. Emocje. którymi obdarzamy zegarki, a także emocje, które wywołują w nas zegarki. Czasami, co widać nawet po dyskusjach w niektórych tematach na tym Forum, poziom tych emocji jest tak duży, że musi wkraczać szanowna moderacja. Ktoś może oczywiście zapytać, skąd taki wstęp? Ano pokusiłem się o ten wstęp z tej przyczyny, że tym razem postaram się zrecenzować zegarek, który przynajmniej u mnie budzi bardzo silne (pozytywne) emocje. Tym razem zegarek, który jest ze mną już od kilku miesięcy i w związku z tym postanowiłem podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami jego dotyczącymi.

      Do napisania tej recenzji nieco zainspirował mnie Kolega @MasterMind, który nie tak dawno zrecenzował
      większego brata bohatera mojej recenzji, czyli model Flagship Heritage - ref. L4.795.4.78.2.

      Po tym wstępie czas przedstawić recenzowany zegarek; jest nim Longines Conquest Heritage - ref.: L1.611.4.75.2

      1.

      Przy okazji tej recenzji nie jest moim zamiarem rozpisywanie się o historii Longinesa. Trzeba jednak mieć na uwadze, że w przypadku recenzowanego modelu mamy do czynienia z dość wierną reedycją modelu z lat 50tych XX wieku i przy tej okazji należą się na Longinesa pierwsze (i nie ostatnie) brawa. Bo oczywiście Longines oferuje ten model także w kopercie o średnicy 40 mm - ref. L1.645.4.75.4, jednak przy tej okazji nie zapomniano o tych miłośnikach vintage, którzy tak jak ja (również ze względów anatomicznych ) nie tylko życzą sobie zegarków wyglądających jak te, które produkowano kilkadziesiąt lat temu, ale również takich, które swoją wielkością pasują raczej do połowy XX wieku niż czasów nam współczesnych. Tak jest w przypadku recenzowanego przeze mnie zegarka, bo w końcu chodzi o model, którego stalowa koperta (stal 316L) ma 35 mm średnicy, czyli jak na dzisiejsze standardy bardzo mało.

      Cieszę się wszelako, że Longines miał w sobie nieco odwagi i w konsekwencji zdecydował się także na wariant o takiej właśnie średnicy koperty, typowej dla zegarków z połowy ubiegłego wieku, a przy okazji przyjaznej dla osób takich jak ja, którzy mają mniejsze nadgarstki. Z kronikarskiej dokładności wspomnieć należy o grubości wynoszącej niecałe 11 mm, a także wymiarze L2L, który wynosi 42 mm. Co dotyczy rozmiarów, to mamy więc typowego garniturowca i to typowego w rozumieniu standardów, które panowały właśnie kilkadziesiąt lat temu. Szkło w tym zegarku to wypukły hesalit (wersja o średnicy koperty 40 mm wyposażona została w szkiełko szafirowe) i to również ukłon w stronę stylistyki vintage, która jest tak bliska mojemu sercu. Wodoodporność tego zegarka to ledwie 30 m, co wszelako nie powinno być żadnym problemem gdy weźmie się pod uwagę przeznaczenie tego zegarka. Odległość między uszami to standardowe 18 mm.





      2.

      Koperta tego zegarka jest w całości polerowana na wysoki połysk. Nie można jednocześnie powiedzieć, że jest nudna. Stosunkowo szeroka luneta sprawia, że zegarek optycznie wydaje się większy niż to, co mogłoby wynikać z suchych danych technicznych opisujących jego wielkość. Na bocznej powierzchni koperty mamy wyraźnie zaznaczony pas, z którego wychodzą obłe uszy, płynnie schodzące w dół koperty. Boczne krawędzie uszu są frezowane. Wszystko to wykonane jest starannie i ze smakiem, a cały projekt jest w sposób typowy dla zegarków eleganckich (garniturowych). Chciałoby się napisać, bez cienia ironii, że to po prostu stara dobra szkoła i tak chyba właśnie jest. Niewielka koronka, o średnicy 5,5 mm umiejscowiona jest tradycyjnie na godz. 3ciej. Koronka jest delikatnie karbowana, co pomaga w jej operowaniu. Boczna powierzchnia koronki jest obła i udało się na niej umieścić logo producenta. Po prostu prześlicznie wygląda piękny pełny dekiel, o kształcie wieloboku, w środku którego mamy medalion. Medalion w kolorze złotym, z niebieską emalią, napisami "LONGINES" oraz "AUTOMATIC" oraz z wygrawerowanymi gwiazdami i falą (?). Wszystko to pięknie wyczuwalne pod palcami, dające wrażenie obcowania z porządną rzemieślniczą robotą. Na deklu tradycyjny zestaw informacji, obejmujące nazwę linii modelowej, wodoodporność, pochodzenie zegarka, itp.

      Zegarek na moim nadgarstku układa się po prostu fenomenalnie, w czym oczywiście zasługa bardzo kompaktowych rozmiarów, a także dobrze wyprofilowanych uszu.






      3.

      Jeśli ktoś zadałby mi pytanie o to, co najbardziej podoba mi się w tym zegarku, to odpowiedź wydaje się dość oczywista, nawet na podstawie moich nie najlepszej jakości zdjęć, robionych telefonem komórkowym. To tarcza tego zegarka, która w mojej ocenie, zasługuje w zasadzie ca obszerny eleborat. Oczywiście nie mam takich ambicji, więc będzie znacznie krócej. Kolor tarczy w przypadku recenzowanego modelu jest ...trudny do opisania. Tarcza na pewno jest jasna, ale na pewno nie jest to biel czy ecru. Tarcza wpada w kolor srebrny, co dodatkowo potęguje efekt "sunburst", mam nadzieję widoczny na znajdujących się poniżej zdjęciach. Zewnętrzna krawędź tarczy schodzi delikatnie w dół, co przywodzi na myśl tarcze w typie "pie pan". Zegarek ma przepiękne nakładane indeksy w kolorze złotym, na których w zależności od oświetlenia, dzięki wypukłemu hesalitowymu szkłu, pięknie widać grę światła. Te nakładane indeksy, oznaczające poszczególne godziny (takiego nakładanego indeksu nie ma na godz. 12tej, gdzie dość nietypowo umieszczone zostało okienko datownika) to nie zwykłe proste klocki. Każdy indeks to w zasadzie dwa połączone ze sobą wielopłaszczyznowe trójkąty. W niedużym oddaleniu od indeksów godzinowych producent zdecydował się na nałożenie lumy, przy czym prostokąty z lumą są częścią podziałki minutowej. Dodatkowy prostokąt z lumą znajduje się na godz. 12tej, nad okienkiem datownika. Także w przypadku godz. 3ciej oraz 9tej, luma znajduje się na zewnątrz tarczy. Pod godz. 12tą napisy "LONGINES" oraz "AUTOMATIC", a między nimi piękne i nakładane złote logo producenta. Nad godz. 6tą napis "CONQUEST", zaś pod indeksem na godz. 6tej napis "SWISS". Jak pisałem już wcześniej, producent zdecydował się na dość nietypowe umiejscowienie okna z datownikiem, bo na godz. 12tej. Okienko datownika zostało bardzo ładnie wycięte. Tarcza datownika w kolorze białym, a cyfry (liczby) oznaczające poszczególne dni miesiąca w kolorze czarnym. Początkowo byłem dość sceptycznie nastawiony do takiego właśnie umiejscowienia okienka z datownikiem, ale z perspektywy czasu uważam, że takie jego umiejscowienie w żaden sposób nie psuje ogólnej symetrii całej tarczy, a dodatkowo, nadaje temu w sumie bardzo eleganckiemu zegarkowi swoistego "pazura". Wskazówki w mojej ocenie zostały idealnie dobrane do charakteru tego zegarka. To wskazówki w typie dauphine oraz w złotym kolorze, przy czym na wskazówkach godzinowej oraz minutowej znajduje się luma. Całości dopełnia długa i wąska wskazówka sekundnika.

      Tarcza tego zegarka jest po prostu piękna. Podoba mi się to, że poprzez nietypowe umiejscowienie okienka datownika czy też poprzez zastosowanie lumy, choć nadal mamy do czynienia z zegarkiem eleganckim, w zasadzie garniturowym, to jednocześnie nie zapomniano o jego funkcjonalności. W mojej ocenie, takie zabiegi nadają temu zegarkowi swoistego charakteru. Uważam też, że indeksy godzinowe w tym zegarku są zdecydowanie ciekawsze od tych, jakie Longines zastosował w modelu Flagship Heritage, zrecenzowanym przez Kolegę @MasterMind. Za tarczę tego zegarka Longinesowi należą się w mojej ocenie o prostu zasłużone brawa.










      4.

      Jeśli chodzi o mechaniczną stronę tego zegarka, to mamy to cal. L633, czyli wedle mojej najlepszej wiedzy ETA 2824-2, zapewniająca ok. 40 h rezerwy chodu, pracująca z częstotliwością 28 800 uderzeń na godzinę. Mechanizmu nie można podziwiać przez przeszklony dekiel, ale z uwagi na to, jak ten dekiel w recenzowanym zegarku wygląda, nie ma żadnych powodów do narzekań. Co dotyczy pracy samego mechanizmu, to trudno mi się wypowiedzieć na temat odchyłek dobowych, bo w tym przypadku nigdy ich nie mierzyłem. Dodam tylko, że niczego niepokojącego na pierwszy rzut oka nie zaobserwowałem, więc na pewno jest dobrze, czyli w granicach normy dla tego werku.

      5.

      Zegarek pojawił się u mnie na czarnym skórzanym pasku (pasek w mojej ocenie jest całkiem dobrej jakości, odpowiednio gruby oraz miękki), bez jakichkolwiek kontrastowych przeszyć. Uważam, że tak dobrany pasek bardzo dobrze odpowiada charakterowi tego zegarka, choć przez jakiś czas nosiłem ten zegarek na jasnobrązowym zamszowym pasku, żeby ten zegarek nieco odformalizować. Ostatecznie podjąłem jednak decyzję o tym, że zegarek będę traktował jak typowego garniturowca, a w takiej roli lepiej sprawdzi się oryginalny pasek (szerokość przy uszach 18 mm, zwężający się do 16 mm), wyposażony w logowaną klamerkę.





      Cóż by tu mądrego napisać w ramach podsumowania? Zacznę od tego, że jestem tym zegarkiem zachwycony. Tylko tyle i aż tyle. Odpowiada mi w nim w zasadzie wszystko, w tym także to, że poprzez dobranie odpowiedniego paska można go traktować także jako zegarek, który dobrze sprawdzi się na co dzień. Oczywiście fajnie by było (ze względów czysto użytkowych) gdyby zastosowano w nim wypukłe szafirowe szkło, ale pewnie wiązałoby się to z podniesieniem (wyraźnym) ceny. Oczywiście jestem w stanie zrozumieć tych, którzy zaraz po ustaleniu, że zegarek ma ledwie 35 mm średnicy, z miejsca go dyskwalifikują, bo w końcu, co to dziś za wymiar? Ze mną, z wiadomych względów jest zupełnie inaczej, choć muszę przyznać, że gdybym miał większy nadgarstek, to i tak prędzej czy później zdecydowałbym się na tego Conquesta, bo to po prostu świetny zegarek. Zegarek, który w pewnym sensie przypomina mi ...Moona. Bo podobnie jak Moon, tak i ten Longines wymaga ...cierpliwości. Cierpliwości w poznawaniu go i w rozsmakowywaniu się w jego prostym, ale jednocześnie uniwersalnym pięknie.

      Ten zegarek niczego nie udaje, niczym nie epatuje i jest doskonały w swojej prostocie, która w mojej ocenie zawsze się broni.
      W obcowaniu z zegarkami chodzi nam w istocie o to samo, a mianowicie o to, by zegarki budziły pozytywne emocje, skojarzenia i by po prostu cieszyły. Ten zegarek taki właśnie jest, choć jednocześnie uważam, że potrzeba po prostu nie co czasu, a więc i wspomnianej powyżej cierpliwości, żeby dostrzec jego piękno. Uważam przy okazji, że to zegarek ciekawszy niż wspominany już tutaj model Flagship Heritage

      Zdjęcia moje, robione telefonem komórkowym.

      Zapraszam do lektury, komentarzy, uwag, a może i wskazówek Rafał
    • Gość fidelio
      Przez Gość fidelio
      Jakoś wzięło mnie ostatnio na pisanie i postanowiłem podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami dotyczącymi zegarka, który po sprzedaży przeze mnie Airmana 18, jest aktualnie najdłużej przeze mnie posiadanym. Była to miłość od pierwszego wejrzenia, kiedy Kolega @vandit pokazał go na forum. Od razu chciałem go kupić, ale wówczas okazało się, że zegarek w zasadzie jest już nie do kupienia, przynajmniej w jakiś rozsądnych pieniądzach. Na szczęście (dla mnie) Arek niedługo później wystawił go na bazarek, a mi decyzja o zakupie zajęła całe 10 sekund. Tym sposobem moją skromną kolekcję wzbogacił Tissot z linii Heritage, a więc model 1952 COSC Limited Edition. Nie chcę pisać o dożywociu dla tego zegarka, bo takie deklaracje na tym forum tylko uśmiech politowania wywołują, ale bez wątpienia jest to obok Moona tym zegarkiem, z którym najtrudniej byłoby mi się rozstać   Przy tej okazji uwaga natury ogólnej; IMO linia Heritage od Tissota, z klasycznym pochyłym logo, to aktualnie to, co ten producent ma w swoim portfolio najciekawszego, a doskonałym tego przykładem jest ten nieprodukowany już model, który pojawił się na rynku około 2005 roku, w liczbie 3333 egzemplarzy. 
       
      Od razu też zastrzegam, że jest to dla mnie zegarek wyjątkowy, stąd trudno mi będzie zdobyć się na obiektywną jego recenzję, ale podejmę tą próbę. 
       
      1.
       
      Bardzo lubię wstawiać go do tematu poświęconego "kostkom", choć klasyczka kostka to nie jest. Do kształtu "tonneau" też mu trochę brakuje. Zegarek na krawędziach nie jest ostry, jak typowa kostka (np. model Tetra od Nomosa) - jego krawędzie są zaokrąglone. Górna boczna krawędź koperty jest zaokrąglona, co pięknie uzupełnia się z wypukłym i mineralnym szkłem. Luneta okalająca szkło ścięta, a wszystkie powierzchnie polerowane na wysoki połysk. Podoba mi się to, że polerka jest także na wewnętrznych powierzchniach uszy, dzięki temu z tego miejsca nie wyziera surowy metal. Niewielka koronka umieszczona klasycznie, na godzinie 3ciej, oczywiście logowana. Dekiel pełny, którego centrum stanowi satynowany okrąg, z przepięknym (używam tego sformułowania z pełną odpowiedzialnością) wypukłym grawerunkiem. Dekiel tego zegarka wygląda bardzo efektownie, zważywszy na połączenie powierzchni polerowanych na wysoki połysk właśnie z tym satynowanym okręgiem z grawerunkiem. Na deklu podstawowe informacje dotyczące limitacji, zastosowanego w zegarku mechanizmu oraz certyfikatu chronometru. 
       
      Prawdziwym smaczkiem, gdy chodzi o kopertę, są uszy tego zegarka. Utrzymane w stylistyce art deco, podobne do ...no właśnie, co niczego mi znanego. Długo szukałem i znalazłem, takie uszy możemy też znaleźć w zegarkach Vacheron Constantin z linii Malte - np. model Malte Perpetual Calendar. Nie bawi mnie dociekanie, czy to pierwowzór recenzowanego zegarka był pierwszy, czy VC, więc przez wielki szacunek do tej manufaktury napiszę tylko, że to mój Tissot ma uszy takie, jakie można znaleźć także w zegarkach z linii Malte od VC 
       
      Jeśli chodzi o techniczne aspekty koperty, to wymiary 32x32 mm, L2L ok. 42-43 mm oraz grubość (razem z wypukłym szkłem mineralnym) ok. 8-9 mm. Rozstaw uszu to 20 mm. IMO całość zdecydowanie proporcjonalna. 
       
      Zegarek oryginalnie na czarnym skórzanym pasku (średniej jakości), z sygnowanym zapięciem motylkowym. Ja bardzo szybko zdecydowałem się na założenie do tego zegarka paska Hirsch (model Lizard), który IMO bardzoej pasuje do tego zegarka niż gładka czarna skóra. 
       
      2. 
       
      Tarcza tego zegarka ma kolor ecru/kremowy/przybrudzony biały, czy jakoś tak. Tarcza co do zasady jest gładka, a na rogach wygięta jest ku dołowi, co tworzy bardzo ciekawy efekt. Indeksy oczywiście nakładane. Na godzinie 12tej oraz 6tej indeksy w postaci cyfr rzymskich. Tu mała dygresja; takie rozwiązania podoba mi się znacznie bardziej niż zastosowano w innym modelu z linii Heritage (chodzi o model 1948), w którym producent zdecydował się zaakceptować cyframi arabskimi jedynie godzinę 12tą. Uważam, że rozwiązanie zastosowane w recenzowanym modelu powoduje, że tarcza jest bardziej symetryczna. W przypadku godzin 2girj, 4tej, 8mej oraz 10tej mamy nakładane kropki. W przypadku godzin 1wszej, 5tej, 7mej, 9tej oraz 11tej mamy nakładane oraz ostro zakończone wieloboki. Powyżej godziny 6tej mamy wpisaną w okrąg "małą sekundę", przy czym ta subtarczka, inaczej niż pozostała część tarczy nie jest gładka (mam nadzieję, że udało mi się to uchwycić na którymś ze zdjęć), co także tworzy ciekawy efekt, na zasadzie kontrastu, z pozostałą gładką częścią tarczy. Wskazówki typu "alpha", stalowe. Na tarczy (pod godziną 12tą) stare logo Tissota (pochyła czcionka) - malowane, a także napisy "chronometre" oraz "automatique". Na dole tarczy, wokół godziny 6tej napis "swiss made". Datownik na godzinie 3ciej (tarcza datownika biała). Okienko datownika nie jest proste, mamy tu do czynienia ze ścięciem tarczy, co również tworzy ciekawy efekt. Ogólnie zegarek mocno osadzony w stylistyce vintage/retro. Czy można w przypadku tarczy na coś ponarzekać? Pewnie tak, bo zawsze można stwierdzić, że brak odznaczenia w jakikolwiek sposób minut powoduje, że odczyt godziny nie należy do najprostszych, a i przy ustawianiu tego zegarka trzeba się trochę nagimnastykować. Ja jednak uważam, że w zakresie tarczy projekt jest skończony, ponieważ dodatkowe odznaczenie minut, choć przyczyniłoby się do lepszej czytelności zegarka, to jednak nie do końca grałoby z ogólną jego stylistyką. 
       
      3.
       
      Mechanicznie to Eta 2895-1, w wersji COSC, na co są oczywiście stosowne papierki. Werk znany i ceniony, łożyskowany na 30 kamieniach, zapewniający rezerwę chodu na poziomie 44 h. Oczywiście do tej pory nie sprawdziłem, czy odchyłki mieszczą się w ramach certyfikatu COSC, a także, czy zegarek trzyma zadaną rezerwę chodu. Jak go zakładam, to nic niepokojącego nie obserwuję, co z mojej perspektywy oznacza, że wszystko jest ok. Oczywiście biorąc pod uwagę zastosowany mechanizm i jego wersję pewnie znajdą się tacy, którzy w tym przypadku widzieliby przeszklony oraz dekiel, choćby na wzór tego, z czym w przypadku Tissota mamy do czynienia w cenionym Le Loclu. Drudzy powiedzą, że wystarczy im ten świetny grawer, o którym pisałem już wcześniej. Dla mnie w tym przypadku sprawa jest jasna - wybieram grawer. 
       
      4.
       
      Nie potrafię być obiektywny w przypadku tego zegarka. Uwielbiam w nim to, że stylistycznie jest tak mocno osadzony w przeszłości i IMO nawiązuje do tego, co Tissot miał najlepsze. Można oczywiście grymasić na szkło, jakie zastosowano w tym zegarku, bo to w końcu szkło mineralne, a nie szafir. Ale z drugiej strony, szkło jest w nim wypukłe, a dzięki temu, że jest ono mineralne, całość IMO zdecydowanie lepiej wpisuje się w stylistykę vintage/retro, którą ostatnimi czasy tak bardzo sobie cenię. Można ponarzekać na tarczę, bo brak w niej odznaczenia minut, ale z drugiej strony, zastosowany w tym modelu układ tarczy lepiej (IMO) wpisuje się w ogólna stylistykę tego zegarka. No i dekiel, bo pewnie znajda się tacy, którzy woleliby transparentny. Ale zamiast tego mamy ten wspaniały grawer  Z mojej perspektywy jest to więc projekt kompletny i nic bym tu nie poprawiał. Nadal też będę twierdził, że właśnie linia Heritage od Tissota (no może za wyjątkiem przywołanego już wcześniej modelu Le Locle) to najlepsze, co ten producent aktualnie jest w stanie zaproponować. Przy okazji recenzowanego zegarka warto na koniec wspomnieć również o tym, że w przypadku tego zegarka, mamy do czynienia z zupełnie innym pudełkiem, niż w przypadku tego, co zazwyczaj dostajemy od Tissota. Jest kartonowe pudełko, które skrywa drewnianą skrzyneczkę, lakierowaną na wysoki połysk, wyłożoną eko skórą i zamykaną na magnes. Do tego klimatyczna czerwona podkładka z herbem. Szkoda tylko, że ta skóra tak się łuszczy   
       
      Dziękuję za cierpliwość i jak zwykle, przepraszam za marnej jakości zdjęcia własnego autorstwa, które nie są w stanie oddać piękna tego nietuzinkowego zegarka    








    • Przez danek
      Dzień dobry,
       
      Prosiłbym o poradę czy warto interesować się tą aukcją : http://allegro.pl/longines-heritage-1954-black-i7080206120.html#thumb/1 
      Na zdjęciach wszystko wygląda chyba ok, ale sprzedawca ma tylko 2 komentarze. Czy Waszym zdaniem zegarek jest oryginalny ?
       
      Pozdrawiam
      ds
       
       
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.