Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość

Pogadajmy o samochodach :-)

Rekomendowane odpowiedzi

Zawsze mnie ciekawi że każdy kto znacznie przekroczy prędkość i zostanie na tym złapany ma wyjaśnienie na pół strony że: rodziła żona, dziecko wiózł do szpitala, umierał rodzic lub (banalnie) uciekało powietrze w kołach. Ja rozumiem że tak ci się trafiło i tak było, ale czasem po prostu można napisać: zapierdzielałem 50km/h bo tak wyszło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem ten odcinek od ronda (punkt nr 2) do skrzyżowania z ul. Sikorskiego (skręt z pkt 2 do pkt 1) jak najbardziej znajduje się w terenie zabudowanym, chyba, że ustawione znaki stanowią inaczej.




To jest moje zdanie i ja je całkowicie popieram.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
25 minut temu, beniowski napisał(-a):

Zawsze mnie ciekawi że każdy kto znacznie przekroczy prędkość i zostanie na tym złapany ma wyjaśnienie na pół strony że: rodziła żona, dziecko wiózł do szpitala, umierał rodzic lub (banalnie) uciekało powietrze w kołach. Ja rozumiem że tak ci się trafiło i tak było, ale czasem po prostu można napisać: zapierdzielałem 50km/h bo tak wyszło.

 

Rozumiem Twój komentarz. Tylko że ja nie napisałem „bo musiałem”, tylko „tak było”. Ani nie próbuję robić z siebie męczennika, ani nie zamierzam robić z policji katów.

Po prostu – jak wiele rzeczy w Polsce – to nie jest czarno-białe. Jeżeli da się coś pokazać jako przykład systemowej ślepoty, to warto. A że przy okazji z moim ego się coś wydarzyło – też nie wykluczam. ;)

 

Formalnie rzecz jasna wszystko się zgadza – znak D-42 wprowadza teren zabudowany, kropka. Tylko że ja próbuję otworzyć nieco szerszą perspektywę:
czy każde ustawienie D-42 rzeczywiście odpowiada realiom?

 

Zabudowa? Brak.
Chodniki, piesi? Brak.
Zagęszczenie infrastruktury? Żadne.

Wylot z miejscowości. Właściwie już poza nią.

 

I teraz pytanie: czy to jeszcze znak porządkowy, czy może znak ideologiczny – taka urzędnicza zaklęta formuła na wymuszanie ograniczeń, które w konkretnym miejscu nie mają żadnego uzasadnienia? Nie mówię, że tam ma być 140, ale do 50..?

 

Nie chodzi mi o usprawiedliwianie siebie – bardziej o systemową refleksję, jak bardzo te „tereny zabudowane” potrafią być wydmuszką. Czasem naprawdę wygląda to tak, jakby znak D-42 był używany według kryterium: "bo kończy się kawałek asfaltu, a zaczyna wpływ samorządu".  ;) 

 

 

Edytowane przez Lincoln Six Echo

WARTO POMAGAĆhttps://www.siepomaga.pl

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Lincoln Six Echo napisał(-a):

 

Rozumiem Twój komentarz. Tylko że ja nie napisałem „bo musiałem”, tylko „tak było”. Ani nie próbuję robić z siebie męczennika, ani nie zamierzam robić z policji katów.

Po prostu – jak wiele rzeczy w Polsce – to nie jest czarno-białe. Jeżeli da się coś pokazać jako przykład systemowej ślepoty, to warto. A że przy okazji z moim ego się coś wydarzyło – też nie wykluczam. ;)

 

Formalnie rzecz jasna wszystko się zgadza – znak D-42 wprowadza teren zabudowany, kropka. Tylko że ja próbuję otworzyć nieco szerszą perspektywę:
czy każde ustawienie D-42 rzeczywiście odpowiada realiom?

 

Zabudowa? Brak.
Chodniki, piesi? Brak.
Zagęszczenie infrastruktury? Żadne.

Wylot z miejscowości. Właściwie już poza nią.

 

I teraz pytanie: czy to jeszcze znak porządkowy, czy może znak ideologiczny – taka urzędnicza zaklęta formuła na wymuszanie ograniczeń, które w konkretnym miejscu nie mają żadnego uzasadnienia? Nie mówię, że tam ma być 140, ale do 50..?

 

Nie chodzi mi o usprawiedliwianie siebie – bardziej o systemową refleksję, jak bardzo te „tereny zabudowane” potrafią być wydmuszką. Czasem naprawdę wygląda to tak, jakby znak D-42 był używany według kryterium: "bo kończy się kawałek asfaltu, a zaczyna wpływ samorządu".  ;) 

 

 

Miesiąc temu byłem w Chorwacji i Bośni. Bez przerwy były tam ograniczenia do 40 km/h. Myślałem że mnie szlag trafi, szczególnie że miałem wypożyczony całkiem spory samochód, w którym jazda z taką prędkością wydawała się idotyzmem. Drogi prawie puste (fakt że jednopasmowe), cisza i spokój. Postawić w takich miejscach ograniczenia? Idiotyzm. Szczególnie że lokalni popylali tam bardzo szybko. A ja, jak idiota, jeździłem przepisowo. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, beniowski napisał(-a):

Zawsze mnie ciekawi że każdy kto znacznie przekroczy prędkość i zostanie na tym złapany ma wyjaśnienie na pół strony że: rodziła żona, dziecko wiózł do szpitala, umierał rodzic lub (banalnie) uciekało powietrze w kołach. Ja rozumiem że tak ci się trafiło i tak było, ale czasem po prostu można napisać: zapierdzielałem 50km/h bo tak wyszło.

Dokładnie tak, wystarczy pojeździć po zatłoczonym mieście wojewódzkim, nie po pustych polach, nawet 30 minut dziennie, szczególnie wieczorem w ciepły dzień, żeby spotkać kilku idiotów którzy walą 100+ na 50. Ryzyko kary za coś takiego jest praktycznie zerowe. W środku nocy to już w ogóle, nawet z dala od centrum słychać błaznów na motorach i innych pierdzących gruzach którzy muszą sobie coś zrekompensować. To nie wywołuje "systemowej dyskusji" i policja nic z tym nie robi. 

 

Jak się raz na ruski rok zdarzy że kogoś złapie fotoradar czy policja to nagle wielka analiza, Ej Aj, Ci Es Aj, zdjęcia satelitarne. Prawnik, szwagier ekspert i duch święty powołani na biegłych. Trzeba coś z tym zrobić bo to niesprawiedliwe i nieuczciwe. Nagminne łamanie przepisów jak nikt nie widzi jest za to bardzo sprawiedliwe.

 

Cytat

Pomyślałem, że (to się dość często zdarza) jakieś małolaty robią sobie jaja i specjalnie mnie „blokują”.

Tak właśnie jest, małolaty najczęściej jeżdżą 40 na godzinę i bawią się w blokowanie ruchu, to powszechnie znana praktyka. Masz może świeże prawko, pierwsze auto, a jedyne o czym myślisz to zamulać jak dziad emeryt xD.

 

Cytat

Ja tamtędy rzadko jeżdżę i byłem "święcie" przekonany, że na tym odcinku jest 90 km/godz.

Jak jeździsz rzadko to dlaczego na wszelki wypadek nie jechać wolniej skoro nie masz pewności co do ograniczenia?

 

Cytat

Klasyczne „polowanie” – na drodze, poza nami, z obu stron nikogo nie było.

A jak mają kogoś złapać nie "polując"? Z resztą co to niby za wielkie polowanie, skoro jechali zaledwie 10km/h poniżej limitu? Nawet gdybyś wyprzedził 70km/h to dostałbyś tylko mandat/punkty. Trzeba było cisnąć >100 no to teraz są konsekwencje.

 

Proponuję poczekać grzecznie na odblokowanie prawa jazdy, jestem pod wrażeniem że chociaż to sprawnie działa. Można też w sumie jeździć na wyj***bce. Ryzyko kolejnej kontroli w ciągu 3 miesięcy męczącej przepisowej jazdy jest zerowe, a w razie czego zakazy prowadzenia pojazdów można dostawać nieskończoną liczbę razy 🤷‍♂️.


1dFQTya.png

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Lincoln Six Echo napisał(-a):

Szanowni Panowie.  ;) 

 

Na tym Forum dokonałem już tak wielu aktów ekshibicjonizmu, że - chociaż przez chwilę się wahałem (ale nuda zwyciężyła) - postanowiłem podzielić się z Wami czymś, co mi się nie tak dawno przytrafiło. Może to będzie dla kogoś "motywacja do refleksji", dla kogoś innego może "przestroga", dla jeszcze kogoś "ciekawostka od tego zjeba LSE" :D - tak, czy owak, staram się w opisie skupić na faktach, a ewentualne komentarze (których jestem bardzo ciekaw - nie ukrywam) pozostawiam Szanownym Panom (przepraszam Panie, ale chyba ich w tym wątku nigdy nie widziałem).  :) 


27 czerwca zostało mi zatrzymane (elektronicznie) prawo jazdy – „domyślnie” na 3 miesiące, w trybie administracyjnym, za przekroczenie prędkości o ponad 50 km/h w terenie zabudowanym. 
Chodzi o odcinek ul. Marszałka Piłsudskiego w Głogowie – między ul. Sikorskiego a wjazdem na DK12. Otoczenie to wyłącznie pola uprawne, bez zabudowy, chodników, przejść, itp. Załączam mapkę. 

 

2018777060_Screenshot2025-07-24at13-37-35MapyGoogle.thumb.jpg.8c0f9a7fa893e95fad955490da71b7a8.jpg

 


Była 22:30. Wracałem z podgłogowskiej wsi. Na wyświetlaczu pojawił się komunikat o możliwym problemie z ciśnieniem w dwóch oponach. Mam opony typu run-on-flat, więc zamiast zatrzymywać się w ciemności na poboczu, chciałem szybko dojechać do najbliższej stacji benzynowej (byłem wtedy blisko Stacji Orlen), sprawdzić ciśnienie i ewentualnie zadziałać jakoś. Na rondzie skręciłem w stronę tej stacji. Zobaczyłem przed sobą jadący chyba z 40 na godzinę samochód. Chwilę jechałem za nim. Pomyślałem, że (to się dość często zdarza) jakieś małolaty robią sobie jaja i specjalnie mnie „blokują”. Wyprzedziłem ten samochód. Przez ok. 300 metrów poruszałem się z prędkością około 100 km/h (maks. moment wynosił 108 km/h wg pomiaru). Praktycznie natychmiast po wyprzedzeniu pojazdu, puściłem gaz. Ja tamtędy rzadko jeżdżę i byłem "święcie" przekonany, że na tym odcinku jest 90 km/godz.


Wyprzedzany pojazd okazał się nieoznakowanym radiowozem. Klasyczne „polowanie” – na drodze, poza nami, z obu stron nikogo nie było. Zostałem zatrzymany na miejscu. Policjanci nie zbadali mnie alkomatem – tylko stwierdzili: „przekroczenie o ponad 50, prawo jazdy zostaje zatrzymane”. Nie odebrali dokumentu fizycznie – zrobili to elektronicznie, w systemie CEK.


Prawo jazdy zablokowano w systemie, więc już od kolejnej doby (28 czerwca) nie mogę legalnie jeździć, ale w praktyce procedura administracyjna ruszyła dopiero kilkanaście dni po zdarzeniu. Ja wprawdzie wysłałem od razu, następnego dnia, zgodnie z poradą znajomego prawnika, pismo z wnioskiem o odstąpienie od wykonania decyzji o zatrzymaniu prawa jazdy (nie chcę wchodzić w szczegóły, ale w mojej sytuacji zdrowotno-rodzinnej/zawodowej, są do tego podstawy) do starostwa powiatowego, jednak odpowiedzieli informacją o wszczęciu postępowania w ostatni możliwy dzień, czyli 14 lipca.


Jeśli procedura będzie dalej przebiegać w tym tempie (czyli „wszystko w ostatni dopuszczalny prawem dzień”), to moment faktycznego „odblokowania” mojego uprawnienia się przesunie – co jest bardzo prawdopodobne – i realnie mogę być pozbawiony prawa jazdy przez ponad 4,5 miesiąca. Zasadniczo bowiem, termin liczy się nie od dnia faktycznego zablokowania prawa jazdy, ale od dnia wydania decyzji przez starostę. Nie można więc wykluczyć, że prawko odzyskam... w połowie listopada. 


Zapytałem też z ciekawości o opinię zarówno Groka, jak i Chata GPT (tryb GPT-40 Professional). Poniżej odpowiedź i mapka, do której dołączam jeszcze krótką LEGENDĘ:

 

1- Stacja Orlen, do której zmierzałem;

2 - rondo, na którym skręciłem;

3 - punkt, w którym rozpocząłem wyprzedzanie;

4 - punkt, w którym zauważyłem sygnał z radiowozu;

5 i 6 - znaki pokazujące koniec terenu zabudowanego.

 

A tutaj SI:

 

📏 ANALIZA ODCINKA DROGI 292

📸 Obraz satelitarny:

  • Po obu stronach: pola uprawne, łąki, nieużytki.

  • Brak zabudowy mieszkalnej – poza paroma obiektami w oddali.

  • Brak ciągłej zabudowy, brak infrastruktury pieszej (chodniki, latarnie).

  • Droga szeroka, dwukierunkowa, dobra widoczność.

  • Przestrzeń otwarta, typowo pozarolska lub podmiejska.


⚖️ CZY TO TEREN ZABUDOWANY W ŚWIETLE PRAWA?

📜 Art. 2 pkt 15 ustawy Prawo o ruchu drogowym:

Teren zabudowany to obszar oznaczony znakami D-42/D-43, w którym zabudowa ma ciągły charakter i obejmuje część drogi publicznej.

🔍 A zatem:

  • Jeśli znak D-42 stoi na rondzie (punkt 2), to formalne oznaczenie może być spełnione.

  • ALE: sam ten odcinek nie spełnia warunków faktycznych terenu zabudowanego:

    • brak zabudowy przy drodze,

    • brak mieszkańców,

    • brak zagrożenia ruchem pieszym,

    • brak chodników,

    • brak infrastruktury charakterystycznej dla obszaru zurbanizowanego.


WNIOSEK:

Odcinek drogi 292 między rondem a punktem 4:

  • Nie spełnia realnych warunków terenu zabudowanego, mimo że może być formalnie objęty znakiem D-42.

  • To niewłaściwe rozciągnięcie strefy ograniczenia prędkości na podstawie znaku, który pozostaje w sprzeczności z urbanistycznym charakterem terenu.

 

Jarek tu masz pewne objaśnienia związane z Twoimi wątpliwościami.

https://usunznak.pl/znaki/obszar-zabudowany-d-42/

 

"A co jeśli obszar zabudowany zaczyna się (nawet słusznie), następnie droga prowadzi przez tereny ewidentnie niezabudowane i z powrotem zaczyna się zabudowa miejska? Tu również przepisy jasno stanowią – na każdej granicy obszarów należy stosować odpowiednie znaki. Wyjątkiem jest, gdy obszar „niezabudowany” na danej drodze byłby krótszy niż 300m."

 

Przejrzyj przykłady na wskazanych filmach.

Np ten: 

 

Miałeś pecha bo trafiłeś na przypadek, z którym pewnie nie można było się ułożyć.

 

 


"Człowiek tyle jest wart, ile warte są sprawy, którymi się zajmuje." Marek Aureliusz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki wszystkim za zaangażowanie.  ;)

 

Nie szukam litości ani rozgrzeszenia. Była sytuacja, są fakty, temat wart pokazania. Kto chce – zrozumie. Kto musi się powyzłośliwiać, jego sprawa - pożartować też, oczywiście, można. :)

 

Niektórych bawi, że ktoś analizuje mapki, cytuje ustawę, pyta o sens oznakowania. Bo przecież „dostałeś w cymbał, to siedź cicho”. A prawo to nie jest byt, którego nie wolno komentować.
Temat oznakowania terenów zabudowanych w Polsce to kabaret – znaki potrafią wisieć przy polach, łąkach, nieużytkach, a potem na tej podstawie wali się ludzi z automatu.
Mnie trafiło – ale problem jest szerszy i istnieje niezależnie od tego, kto akurat dostał po kieszeni.

 

W moim przypadku: droga przez pola, zero zabudowy, żadnych pieszych, żadnej infrastruktury – a efekt to 3 miesiące bez prawa jazdy, które w praktyce wydłuża się do 4,5 miesiąca przez opieszałość administracyjną.

Czy to jest proporcjonalne? Czy to ma sens?

 

Może warto czasem podnieść głowę i zapytać, gdzie kto ustawia te znaki, dlaczego i z jakim skutkiem.

Prawo ma sens tylko wtedy, gdy wynika z rzeczywistości.

A jednocześnie całe tzw. Stare Miasto u mnie w mieście zawalone jest samochodami zaparkowanymi tuż obok albo praktycznie już na pasach dla pieszych. Nierzadko z mojej ulicy trudno (dosłownie) wyjechać przez rynek, bo samochody niemal uniemożliwiają przejazd (były już zresztą przypadki, że dosłownie uniemożliwiały). Policja krąży i "nie widzi". Kiedy po "moim incydencie" wracałem do domu, minęły mnie w samym centrum trzy auta jadące "na oko" nie 100, ale jakieś 150 na godzinę. I nie na takim odcinku drogi, jaki Wam pokazałem na załączonej mapce. W samym środku miasta.

 

A jeśli chodzi o to, co robią, czy nie robią „małolaty” – to cóż, zabawa w przyspieszanie, zwalnianie, przytrzymywanie na pasie to na polskich drogach chleb powszedni.
Czasem to dzieciarnia w starym Golfie, czasem 50-latek w Skodzie z kompleksem kręgosłupa moralnego.
Nie raz, nie dwa miałem wrażenie, że ktoś prowokuje – i niestety tym razem to było dla mnie mocno kosztowne.

 


WARTO POMAGAĆhttps://www.siepomaga.pl

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Lincoln Six Echo napisał(-a):

Dzięki wszystkim za zaangażowanie.  ;)

 

Nie szukam litości ani rozgrzeszenia. Była sytuacja, są fakty, temat wart pokazania. Kto chce – zrozumie. Kto musi się powyzłośliwiać, jego sprawa - pożartować też, oczywiście, można. :)

 

Niektórych bawi, że ktoś analizuje mapki, cytuje ustawę, pyta o sens oznakowania. Bo przecież „dostałeś w cymbał, to siedź cicho”. A prawo to nie jest byt, którego nie wolno komentować.
Temat oznakowania terenów zabudowanych w Polsce to kabaret – znaki potrafią wisieć przy polach, łąkach, nieużytkach, a potem na tej podstawie wali się ludzi z automatu.
Mnie trafiło – ale problem jest szerszy i istnieje niezależnie od tego, kto akurat dostał po kieszeni.

 

W moim przypadku: droga przez pola, zero zabudowy, żadnych pieszych, żadnej infrastruktury – a efekt to 3 miesiące bez prawa jazdy, które w praktyce wydłuża się do 4,5 miesiąca przez opieszałość administracyjną.

Czy to jest proporcjonalne? Czy to ma sens?

 

Może warto czasem podnieść głowę i zapytać, gdzie kto ustawia te znaki, dlaczego i z jakim skutkiem.

Prawo ma sens tylko wtedy, gdy wynika z rzeczywistości.

A jednocześnie całe tzw. Stare Miasto u mnie w mieście zawalone jest samochodami zaparkowanymi tuż obok albo praktycznie już na pasach dla pieszych. Nierzadko z mojej ulicy trudno (dosłownie) wyjechać przez rynek, bo samochody niemal uniemożliwiają przejazd (były już zresztą przypadki, że dosłownie uniemożliwiały). Policja krąży i "nie widzi". Kiedy po "moim incydencie" wracałem do domu, minęły mnie w samym centrum trzy auta jadące "na oko" nie 100, ale jakieś 150 na godzinę. I nie na takim odcinku drogi, jaki Wam pokazałem na załączonej mapce. W samym środku miasta.

 

A jeśli chodzi o to, co robią, czy nie robią „małolaty” – to cóż, zabawa w przyspieszanie, zwalnianie, przytrzymywanie na pasie to na polskich drogach chleb powszedni.
Czasem to dzieciarnia w starym Golfie, czasem 50-latek w Skodzie z kompleksem kręgosłupa moralnego.
Nie raz, nie dwa miałem wrażenie, że ktoś prowokuje – i niestety tym razem to było dla mnie mocno kosztowne.

 

 

znaki.jpg


"Człowiek tyle jest wart, ile warte są sprawy, którymi się zajmuje." Marek Aureliusz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio pooglądałem trochę kanały typu „konfitura” czy „samochodoza”. Jestem w szoku w jak wielu przypadkach Policja pouczała zamiast wystawić mandat za ewidentną, długą jazdę po chodniku czy parkowanie w miejscach niedozwolonych, sugerując jednocześnie, że jak trzeba jechać po chodniku to trzeba i kij tam z prawem i bezpieczeństwem, bo jeszcze nie daj Boże trzeba by dojść z 200m do kościoła. Zaczynam myśleć, że trzeba mieć ogromnego pecha żeby dostać jakikolwiek mandat 😛

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Ceteth napisał(-a):

Ostatnio pooglądałem trochę kanały typu „konfitura” czy „samochodoza”. Jestem w szoku w jak wielu przypadkach Policja pouczała zamiast wystawić mandat za ewidentną, długą jazdę po chodniku czy parkowanie w miejscach niedozwolonych, sugerując jednocześnie, że jak trzeba jechać po chodniku to trzeba i kij tam z prawem i bezpieczeństwem, bo jeszcze nie daj Boże trzeba by dojść z 200m do kościoła. Zaczynam myśleć, że trzeba mieć ogromnego pecha żeby dostać jakikolwiek mandat 😛

DLatego napisałem Jarkowi, że miał pecha. Policja robi kilka pomiarów prędkości. Więc jak są spoko, atmosfera normalna to policzą ten najmniejszy. Aczkolwiek podejrzewam, że tutaj po prostu "mignął" więc dojechali i wyszło ponad 100km/h...


"Człowiek tyle jest wart, ile warte są sprawy, którymi się zajmuje." Marek Aureliusz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
21 minut temu, Autor1984 napisał(-a):

 

 

:lol:

 

11 minut temu, Ceteth napisał(-a):

Ostatnio pooglądałem trochę kanały typu „konfitura” czy „samochodoza”. Jestem w szoku w jak wielu przypadkach Policja pouczała zamiast wystawić mandat za ewidentną, długą jazdę po chodniku czy parkowanie w miejscach niedozwolonych, sugerując jednocześnie, że jak trzeba jechać po chodniku to trzeba i kij tam z prawem i bezpieczeństwem, bo jeszcze nie daj Boże trzeba by dojść z 200m do kościoła. Zaczynam myśleć, że trzeba mieć ogromnego pecha żeby dostać jakikolwiek mandat 😛

 

No to u mnie jest totalna wolnoamerykanka pod tym względem. A jak człowiek spojrzy w Kodeks i poczyta o wymaganych odległościach od przejścia dla pieszych, skrzyżowania, zakrętu, etc., to już się robi istny Monty Python. Za to bardzo często widać radiowozy w miejscach może nie takich, jak to "moje" z niniejszego posta, ale gdzieś na totalnym wypizd...wie, gdzie kompletnie nic nie ma, zero pieszych, zero niemal ruchu, itd. - stoją, przyczajeni w krzakach i chyba wyrabiają normę mandatów, bo komendant rozkazał. Wiem, bo tak się akurat składa, że bardzo często jeżdżę po tamtych terenach.

 

 

8 minut temu, Autor1984 napisał(-a):

DLatego napisałem Jarkowi, że miał pecha. Policja robi kilka pomiarów prędkości. Więc jak są spoko, atmosfera normalna to policzą ten najmniejszy. Aczkolwiek podejrzewam, że tutaj po prostu "mignął" więc dojechali i wyszło ponad 100km/h...

 

Znajoma ma męża policjanta. On mi powiedział, że kolesie w takich radiowozach mają ustawione kamery z tyłu i z przodu i że niby system jest tak ustawiony, że automatycznie rejestruje dwukrotne i wyższe przekroczenie dopuszczalnej, a oni już nie mogą, nawet gdyby chcieli, tego "skasować". Twierdził, że im się po prostu sygnalizacja włącza i muszą takiego delikwenta (w tym wypadku mnie) zatrzymać i "obdarować", bo inaczej sami mieliby "problems". Podobno.  :) 

Edytowane przez Lincoln Six Echo

WARTO POMAGAĆhttps://www.siepomaga.pl

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
26 minut temu, Lincoln Six Echo napisał(-a):

 

Znajoma ma męża policjanta. On mi powiedział, że kolesie w takich radiowozach mają ustawione kamery z tyłu i z przodu i że niby system jest tak ustawiony, że automatycznie rejestruje dwukrotne i wyższe przekroczenie dopuszczalnej, a oni już nie mogą, nawet gdyby chcieli, tego "skasować". Twierdził, że im się po prostu sygnalizacja włącza i muszą takiego delikwenta (w tym wypadku mnie) zatrzymać i "obdarować", bo inaczej sami mieliby "problems". Podobno.  :) 

Jarek w nieoznakowanych np BMW 3 - jest montowany wideorejestrator, który de facto rejestruje prędkość radiowozu.

Więc muszą jechać przez pewien czas z prędkością zbliżoną do pojazdu "mierzonego" i oczywiście w określonej odległości, aby dokonać rejestracji poprzez zatwierdzenie przez funkcjonariusza.

MIałem jakiś czas temu ciekawą sytuację, ale spotkałem świetnych ludzi :) 

 

A zatwierdzonego pomiaru, pewnie skasować nie mogą, aby nie było posądzenia o przyjmowanie korzyści, co pewnie jest również badane przez BSW.

Edytowane przez Autor1984

"Człowiek tyle jest wart, ile warte są sprawy, którymi się zajmuje." Marek Aureliusz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, Lincoln Six Echo napisał(-a):

Czy to jest proporcjonalne? Czy to ma sens?

 

Godzinę temu, Lincoln Six Echo napisał(-a):

Prawo ma sens tylko wtedy, gdy wynika z rzeczywistości.

A jednocześnie całe tzw. Stare Miasto u mnie w mieście zawalone jest samochodami zaparkowanymi tuż obok albo praktycznie już na pasach dla pieszych. Nierzadko z mojej ulicy trudno (dosłownie) wyjechać przez rynek, bo samochody niemal uniemożliwiają przejazd (były już zresztą przypadki, że dosłownie uniemożliwiały). Policja krąży i "nie widzi". Kiedy po "moim incydencie" wracałem do domu, minęły mnie w samym centrum trzy auta jadące "na oko" nie 100, ale jakieś 150 na godzinę. I nie na takim odcinku drogi, jaki Wam pokazałem na załączonej mapce. W samym środku miasta.

To że istnieją też patologie w miastach to nie znaczy że należy je ignorować na prowincji. Krawężniki z wiochy mają pilnować prawa w swoim rejonie. Wieśniakom też się należy trochę cywilizacji.
 

W mojej rodzinnej wiosce policjanty stają zaraz za wjazdem do wsi. Można powiedzieć że “polują”, bo przed nimi są tylko 2 domy zanim zacznie się właściwa wiocha. Ale w praktyce jest tam długa prosta, szkoła, a wszyscy prują tam regularnie 80-100 bo jak jadą krajówką to wszędzie trzeba trzymać te 90. Jak ktoś nie zwolni widząc znak teren zabudowany to nie zwolni też kilometr za nim. Mieszkańcy sami wychodzili u komendanta żeby patrole w ogóle stały i popierają to po całości. 
 

Często w takim terenie typu “pola” i nic do okola są jednak 2-3 domy. Droga nie ma oświetlenia ani chodnika, nocą trzeba się najlepiej oświetlić jak choinka żeby nas nie zgarnął jakiś mistrz prostej dla którego wszystko za jego blokowiskiem to dzicz.


1dFQTya.png

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, nicon napisał(-a):

 

To że istnieją też patologie w miastach to nie znaczy że należy je ignorować na prowincji. Krawężniki z wiochy mają pilnować prawa w swoim rejonie. Wieśniakom też się należy trochę cywilizacji.
 

W mojej rodzinnej wiosce policjanty stają zaraz za wjazdem do wsi. Można powiedzieć że “polują”, bo przed nimi są tylko 2 domy zanim zacznie się właściwa wiocha. Ale w praktyce jest tam długa prosta, szkoła, a wszyscy prują tam regularnie 80-100 bo jak jadą krajówką to wszędzie trzeba trzymać te 90. Jak ktoś nie zwolni widząc znak teren zabudowany to nie zwolni też kilometr za nim. Mieszkańcy sami wychodzili u komendanta żeby patrole w ogóle stały i popierają to po całości. 
 

Często w takim terenie typu “pola” i nic do okola są jednak 2-3 domy. Droga nie ma oświetlenia ani chodnika, nocą trzeba się najlepiej oświetlić jak choinka żeby nas nie zgarnął jakiś mistrz prostej dla którego wszystko za jego blokowiskiem to dzicz.

 

 

Przeczytaj mojego posta jeszcze raz, bez uprzedzeń. Nigdzie nie napisałem, że nie należy pilnować przepisów „na prowincji”. Nigdzie nie sugerowałem, że skoro w mieście bywa burdel, to wszędzie można walić 100+.

 

Napisałem tylko (i aż): prawo, żeby mieć sens, musi być osadzone w realiach – a oznakowanie terenu zabudowanego na gołym polu, bez chodnika, bez zabudowy, bez jakiejkolwiek infrastruktury, to jest farsa, nie prewencja.

 

Z całym szacunkiem: Twoja odpowiedź to walka z tezami, które w ogóle się w moim tekście nie pojawiły.

 

Edytowane przez Lincoln Six Echo

WARTO POMAGAĆhttps://www.siepomaga.pl

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
42 minuty temu, Autor1984 napisał(-a):

Jarek w nieoznakowanych np BMW 3 - jest montowany wideorejestrator, który de facto rejestruje prędkość radiowozu.

Więc muszą jechać przez pewien czas z prędkością zbliżoną do pojazdu "mierzonego" i oczywiście w określonej odległości, aby dokonać rejestracji poprzez zatwierdzenie przez funkcjonariusza.

MIałem jakiś czas temu ciekawą sytuację, ale spotkałem świetnych ludzi :) 

 

A zatwierdzonego pomiaru, pewnie skasować nie mogą, aby nie było posądzenia o przyjmowanie korzyści, co pewnie jest również badane przez BSW.

Eee, to jednak kiedyś to były czasy. Dawało się policjantowi w łapę i był święty spokój. A teraz panie, to rejestrują. Chore państwo. Choć, jak widać, można wciąż spotkać ‚świetnych ludzi’. 
 

Ja z siebie świętego nie robię, bo sam kilka razy w życiu mandaty zapłaciłem (choć zawsze za złe parkowanie, nigdy za prędkość). Przypomniała mi się sytuacja w której kiedyś musiałem jechać na na posterunek straży miejskiej i coś z mandatem wyjaśnić. Patrzyli na mnie jak na wariata i w końcu się pytam o co chodzi. A oni mi na to że jestem jedynym który tam przyszedł i chciał zapłacić od razu i nie wyzywał ich od takich i siakich.

 

@Lincoln Six Echo chodzi nie tyle o to czy w  tym miejscu gdzie cię przyłapano powinno być takie ograniczenie czy inne. Chodzi o to że piszesz elaboraty analizujące dane miejsce i zasadność tego ograniczenia. Jakbyś nie umiał po prostu przyznać że świadomie przekroczyłeś dozwoloną prędkość i musiał na siłę znaleźć dla tego uzasadnienie: wszyscy winni, tylko nie ja. Ja prawie zawsze słyszę takie wyjaśnienia. Nie kojarzę żeby ktoś napisał/powiedział: przekroczyłem świadomie i wiedziałem co robię, ale liczyłem że nikt mnie nie złapie. 50km/h powyżej limitu to jednak jest

sporo. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja uważam inaczej. Cały czas widzisz winę wszędzie na około tylko nie w sobie. Wyjątkowa sytuacja, ktoś “prowokował” przepisową jazdą, prawo bez sensu, znaki bez sensu itp. 
 

Spójrz na to z innej strony. Popełniłeś duże wykroczenie, przekroczenie prędkości 2x w zabudowanym, ale jednocześnie nikogo nie zabiłeś, auto też całe.
 

Nie rozumiesz że zrobiłeś coś złego, ale to nie ma znaczenia. Kara za wysokie wykroczenie jest adekwatnie dotkliwa, bo aż popchnęła cię do wypisania tego elaboratu i przeczytania całego kodeksu ruchu drogowego 2 razy. Jest to rzadkość w polskim prawie, więc należy docenić te sytuacje gdzie kara może mieć faktycznie moc odstraszająca.


Pomimo że nie rozumiesz, to liczę że zapamiętasz te sytuacje i jak za 3 miesiące zsiądziesz z hulajnogi to zastanowisz się 3x czy warto ryzykować. 

 

2 minuty temu, beniowski napisał(-a):

Eee, to jednak kiedyś to były czasy. Dawało się policjantowi w łapę i był święty spokój. A teraz panie, to rejestrują. Chore państwo. Choć, jak widać, można wciąż spotkać ‚świetnych ludzi’. 

Chore, kiedyś to się po kielichu wsiadało a chłopakom w razie co da się stówkę, to były czasy. Teraz kamery, policjanci zarabiają trochę więcej i szkoda ryzykować wczesną emeryturkę. Lewackie państwo chce kontrolować wszystko, nawet uczciwych ludzi którzy się tylko czasem spieszą.


1dFQTya.png

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

odnośnie przygody Kolegi LSE i pytania o sensowność oznakowania dróg w PL - mam wrażenie, że pewne "standardy" się od lat nie zmieniają



i niech to pozostanie za resztę komentarza:-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
13 minut temu, beniowski napisał(-a):

Eee, to jednak kiedyś to były czasy. Dawało się policjantowi w łapę i był święty spokój. A teraz panie, to rejestrują. Chore państwo. Choć, jak widać, można wciąż spotkać ‚świetnych ludzi’. 
 

Ja z siebie świętego nie robię, bo sam kilka razy w życiu mandaty zapłaciłem (choć zawsze za złe parkowanie, nigdy za prędkość). Przypomniała mi się sytuacja w której kiedyś musiałem jechać na na posterunek straży miejskiej i coś z mandatem wyjaśnić. Patrzyli na mnie jak na wariata i w końcu się pytam o co chodzi. A oni mi na to że jestem jedynym który tam przyszedł i chciał zapłacić od razu i nie wyzywał ich od takich i siakich.

 

@Lincoln Six Echo chodzi nie tyle o to czy w  tym miejscu gdzie cię przyłapano powinno być takie ograniczenie czy inne. Chodzi o to że piszesz elaboraty analizujące dane miejsce i zasadność tego ograniczenia. Jakbyś nie umiał po prostu przyznać że świadomie przekroczyłeś dozwoloną prędkość i musiał na siłę znaleźć dla tego uzasadnienie: wszyscy winni, tylko nie ja. Ja prawie zawsze słyszę takie wyjaśnienia. Nie kojarzę żeby ktoś napisał/powiedział: przekroczyłem świadomie i wiedziałem co robię, ale liczyłem że nikt mnie nie złapie. 50km/h powyżej limitu to jednak jest

sporo. 

Napisałem, że spotkałem świetnych ludzi – nie że się wywinąłem od kary.

W życiu trzy razy trafiłem na zwykłych chamów i pospolitych durni.

Pierwszy – pewnie pierwszy dzień na służbie – rzucił do kolegi: „temu doj***my 500”. Gówniarz… Na szczęście jego partner, starszy stażem, był rozsądny i w sumie trochę sobie z młodego zażartowaliśmy, bo wybiegł na jezdnię jakby właśnie los na loterii wygrał.

Drugi – odznaką o mało nie wybił mi szyby. Cytuję: „widzisz, co to jest?”. Typ sfrustrowany, pewnie ledwo wiązał koniec z końcem, albo żona mu się puszczała.

Trzeci – typowy beton. Służbista bez grama luzu i zrozumienia.

Nie mam do nich żalu. Robią swoją robotę i mają prawo egzekwować przepisy z pełną surowością. Ale wciąż uważam, że służbowe sprawy da się załatwiać z kulturą, uśmiechem i zwykłym ludzkim podejściem.

Edytowane przez Autor1984

"Człowiek tyle jest wart, ile warte są sprawy, którymi się zajmuje." Marek Aureliusz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@nicon @beniowski

 

Nie neguję, że przekroczyłem prędkość. Nie piszę, że jestem niewinny. Nie zasłaniam się matką w szpitalu ani kretowiskiem na drodze.

 

Piszę o czymś innym:
– o tym, że system przepisów i ich egzekucji bywa oderwany od realiów,
– że ten konkretny odcinek drogi nie spełnia żadnych faktycznych warunków terenu zabudowanego,
– i że kara 4,5 miesiąca za 300 metrów jazdy 100 km/h na pustym prostym odcinku wśród pól to nie jest „oczywista proporcja”, tylko materiał do rozmowy.

 

To, że ja postanowiłem coś przeanalizować, zamiast wypalić: „eh, ch*j z tym, życie”, to nie ucieczka od winy – to refleksja nad tym, jak działa system, w którym żyjemy.

 

Zarzut „wszyscy winni, tylko nie ja” można by próbować kleić, gdybym pisał o UFO, spisku policji i pomiarze z kosmosu. Ale ja napisałem: była sytuacja, było przekroczenie – i był absurd miejsca, który warto pokazać.
 

Co do „elaboratów” - chciałem po prostu potencjalnym wypowiadającym się opisać sytuację jak najdokładniej. 

 


WARTO POMAGAĆhttps://www.siepomaga.pl

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie szukasz wymówek. Bo mało powietrza i musiałeś szybko dojechać do stacji, małolaty prowokują, pustą droga i pola. 
 

Refleksje masz nad systemem który się na ciebie uwziął, a nie nad sobą i niebezpieczną jazdą. Może to jak z etapami załoby, była rozpacz, teraz wyparcie, zaraz będzie akceptacja i może wtedy coś zrozumiesz. Chociaż jak napisałem wyżej, nie ma to większego znaczenia, chodzi tylko o wyrobienie odruchu jak u psa Pawłowa. Zbliżasz sie do 100km/h a nie ma pewności czy to napewno niezabudowany, to przypominasz sobie te 3 miesiące i zwalniasz. That simple. 

13 minut temu, Lincoln Six Echo napisał(-a):

i że kara 4,5 miesiąca za 300 metrów jazdy 100 km/h na pustym prostym odcinku wśród pól to nie jest „oczywista proporcja”, tylko materiał do rozmowy.

Dopóki lewacka unia nie będzie automatycznie zbierać zdalnie informacji o przekroczeniach na podstawie danych z samochodu i GPS jak widzisz inny sposób łapania wykroczeń? Musisz postawić radiowóz nieoznakowany/fotoradar i liczyć że tam akurat kogoś złapiesz. Przekroczenie o 50km/h to już trzeba zrobić z premedytacją. O 10-20 to się jeszcze można zagapić. 
 

BTW Nie zapaliła ci się lampka ze ten samochód przed tobą jedzie tak wolno nie bez powodu? W sensie np jest lokalsem i wie jakie tam jest ograniczenie. Albo wie że stoi policja albo są dziury w drodze? Nie wiem jaki musiał zajść proces myślowy żeby dojść do najbardziej absurdalnego wniosku że ktoś cię próbuje sprowokować wolną jazdą.


1dFQTya.png

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
25 minut temu, Autor1984 napisał(-a):

(…)

 

Drugi – odznaką o mało nie wybił mi szyby. Cytuję: „widzisz, co to jest?”. Typ sfrustrowany, pewnie ledwo wiązał koniec z końcem, albo żona mu się puszczała.


(…)

 

Nie mam do nich żalu. Robią swoją robotę i mają prawo egzekwować przepisy z pełną surowością. Ale wciąż uważam, że służbowe sprawy da się załatwiać z kulturą, uśmiechem i zwykłym ludzkim podejściem.


No to punkt 2 odhaczył kulturę i uśmiech 🤣 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
17 minut temu, cordi7 napisał(-a):


No to punkt 2 odhaczył kulturę i uśmiech 🤣 

 

Byłem wówczas bardzo młody, teraz bym nie odpuścił. Nikt się tak nie zachowuje zatrzymując normalnego obywatela, a nie kryminalistę; więc pewnie trapiły go problemy na tyle zajmujące głowę, że odreagowywał sobie używając "pały". 


"Człowiek tyle jest wart, ile warte są sprawy, którymi się zajmuje." Marek Aureliusz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
27 minut temu, nicon napisał(-a):

Właśnie szukasz wymówek. Bo mało powietrza i musiałeś szybko dojechać do stacji, małolaty prowokują, pustą droga i pola. 
 

Refleksje masz nad systemem który się na ciebie uwziął, a nie nad sobą i niebezpieczną jazdą. Może to jak z etapami załoby, była rozpacz, teraz wyparcie, zaraz będzie akceptacja i może wtedy coś zrozumiesz. Chociaż jak napisałem wyżej, nie ma to większego znaczenia, chodzi tylko o wyrobienie odruchu jak u psa Pawłowa. Zbliżasz sie do 100km/h a nie ma pewności czy to napewno niezabudowany, to przypominasz sobie te 3 miesiące i zwalniasz. That simple. 

Dopóki lewacka unia nie będzie automatycznie zbierać zdalnie informacji o przekroczeniach na podstawie danych z samochodu i GPS jak widzisz inny sposób łapania wykroczeń? Musisz postawić radiowóz nieoznakowany/fotoradar i liczyć że tam akurat kogoś złapiesz. Przekroczenie o 50km/h to już trzeba zrobić z premedytacją. O 10-20 to się jeszcze można zagapić. 
 

BTW Nie zapaliła ci się lampka ze ten samochód przed tobą jedzie tak wolno nie bez powodu? W sensie np jest lokalsem i wie jakie tam jest ograniczenie. Albo wie że stoi policja albo są dziury w drodze? Nie wiem jaki musiał zajść proces myślowy żeby dojść do najbardziej absurdalnego wniosku że ktoś cię próbuje sprowokować wolną jazdą.

 

To, co nazwałeś „szukaniem wymówek”, było po prostu opisem przebiegu sytuacji. Nie po to, żeby mnie ktokolwiek usprawiedliwiał – tylko po to, żeby forumowicze mogli ocenić kontekst, zanim skomentują. Opis okoliczności nie wyklucza przyjęcia konsekwencji.

 

Co do Twojego pytania: „Nie zapaliła ci się lampka, że ten samochód przed tobą jedzie wolno, bo coś wie?”


Po pierwsze – jestem lokalsem. Mieszkam tu. Wydawało mi się, że to można wyczytać z moich wpisów. Po prostu akurat tym konkretnym i, moim zdaniem, mocno specyficznym odcinkiem właściwie nie jeżdżę. Byłem zmęczony, zestresowany wydarzeniami, o których nie chcę tu pisać, było późno. Tłumaczę się teraz - jakby co.


Po drugie – jak widzisz samochód jadący 40 km/h w miejscu, gdzie nie ma zabudowy, ludzi, przejść ani latarni, to nie jest tak, że od razu zakładasz, że wie więcej niż Ty.
Szczególnie wieczorem, na pustej drodze, gdy po prostu próbujesz dojechać do stacji.

Pomyślałem wtedy, że ktoś może się bawi w „blokera” – bo tak się tu, niestety, często dzieje. Zwłaszcza, kiedy startuje weekend, a to był piątek wieczorem.

 

A co do wyprzedzania: jeśli różnica prędkości między pojazdami wynosi kilkadziesiąt km/h, to przekroczenie 90–100 km/h na 300-metrowym odcinku nie jest „szarżą”, tylko naturalną konsekwencją manewru. I właśnie wtedy zarejestrowano to przekroczenie.

 

To wszystko opisałem.
Jeśli ktoś widzi w tym „tłumaczenie się” – to widocznie po prostu szuka tego, co już wcześniej sobie założył.

 

I na koniec:
Przyjmuję do wiadomości, że Twoim zdaniem kara jest adekwatna, a oznaczenie terenu jako zabudowanego – w pełni uzasadnione.
 

 

 


WARTO POMAGAĆhttps://www.siepomaga.pl

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo "lubię" czytać te analizy post factum jak się już przytuli mandacik :) Ciekawe, że ta refleksja nie przychodzi wcześniej. Jakoś żaden z kolegów tych co to "szybko i bezpiecznie między polami" wcześniej nie pokazał pisma do zarządcy drogi z uzasadnieniem zmiany oznakowania ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.