Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here
kotylozaur

Właśnie obejrzałem film...

Rekomendowane odpowiedzi

Komedia -angielska produkcja."Zgon na pogrzebie"....gwarantuje że wszystkim się spodoba

Drugi - "Lśnienie "-" klasyk w świetnej obsadzie i mistrzowskiej reżyserii[ Kubrick,Nicholson],że o muzyce nie wspomnę{Penderecki}   pełne gacie" murowane :D


Pozdrawiam, Marek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
cook, dnia 26 Marz 2014 - 00:02, napisał:

 

Drugi - "Lśnienie "-" klasyk w świetnej obsadzie i mistrzowskiej reżyserii[ Kubrick,Nicholson],że o muzyce nie wspomnę{Penderecki}   pełne gacie" murowane :D

 

O tak, Lśnienie genialny film z klimatem, warto też wspomnieć o zdjęciach i "latającej" kamerze. U mnie na półce, obok Lśnienia stoi Przylądek Strachu z R. De Niro - kto nie  oglądał > polecam.

Pzdr.


 
 
 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Panowie rzucacie tu dosyć oczywiste tytuły, każdy kto się otarł w życiu o dobry film, ma więcej lat niż ja ( czyli >28) te tytuły zna :P


Only Fools Do Not Fear The Sea

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O tak, Lśnienie genialny film z klimatem, warto też wspomnieć o zdjęciach i "latającej" kamerze. U mnie na półce, obok Lśnienia stoi Przylądek Strachu z R. De Niro - kto nie  oglądał > polecam.

Pzdr.

Przylądek-super,De Niro prawie taki "demoniczny " ja Nicholson.....no i obsada też super....

Scena jak katuje kobietę robi wrażenie...brrr :angry:


Pozdrawiam, Marek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 lat niż ja ( czyli >28) te tytuły zna :P

Znam @ Ksyla .... :D ,więc mu poradziłem :)

Edytowane przez cook

Pozdrawiam, Marek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Kosma, dnia 26 Marz 2014 - 01:07, napisał:

Panowie rzucacie tu dosyć oczywiste tytuły, każdy kto się otarł w życiu o dobry film, ma więcej lat niż ja ( czyli >28) te tytuły zna :P

 

Pogratulować :)

Dobrych rad/wskazówek chyba nigdy dość, choćby dla tych < 28 :)

Pzdr.


 
 
 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem ile lat ma Krzysiek, ale napisał "jakiś dobrych filmów dla wysmakowanego widza". Zakładam, że ten widz, zna dzieła współczesnej kinematografii, o których piszesz Marku, czy Jacku :D


Only Fools Do Not Fear The Sea

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niektóre zna, ale nie wszystkie :)

Odwieczny brak czasu, nawet na dobre kino....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja polecę "Niewidzialny" obejrzany przypadkiem, ale warto było...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem ile lat ma Krzysiek, ale napisał "jakiś dobrych filmów dla wysmakowanego widza". Zakładam, że ten widz, zna dzieła współczesnej kinematografii, o których piszesz Marku, czy Jacku :D

Zależy jak "wysmakowany" bo jak w Mc Donalds.... ;)

P.S Ale ja wiem ile ma lat... :D


Pozdrawiam, Marek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie temat bardziej trąci argentyńską wołowiną, niż padłem makusia :):D


Only Fools Do Not Fear The Sea

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie temat bardziej trąci argentyńską wołowiną, niż padłem makusia :):D

Trochę zmienię temat-ta argentyńska wcale nie jest lepsza niż polska.....ale kwestia smaku i portfela...jak z zegarkami :D


Pozdrawiam, Marek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I PRESTIŻUUUU :lol: :lol: :lol:


Only Fools Do Not Fear The Sea

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I PRESTIŻUUUU :lol: :lol: :lol:

NOOOO :D ,a najbardziej u takich [poznałem] co rugali kelnera za zimną zupę a zamawiali ....gazpacho :D


Pozdrawiam, Marek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

OOOO Prestiż dobry film - polecam :):):)


Krystian "KriSu"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie kończę serial Dollhouse. Zaciekawił mnie opis. Powiem tak: serial jest taki sobie. Co odcinek ten sam wątek Człowiek-Lalka wysyłany do akcji. Plus pare wątków romantycznych. Dobrze, że ma tylko 2 serie, bo przy 3 już bym chyba i taka dała sobie spokój.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja sobie przypomniałem "La strada" (czyli, jak to się zwykło mówić u nas, "La stradę"). Co tu dużo mówić - trzeba znać ten film, i naprawdę warto do niego wracać. I choć wbrew pozorom wydaje się, że to jeszcze tematycznie "łatwiejszy" Fellini, to pod względem formy (kolor, ujęcia, kilka dynamicznych ruchów kamery) sięga szczytów filmowego rzemiosła. Dobra, trzeba uważać, żeby o Fellinim nie mądrować się jak ten pan:

 

 

A przy okazji zadam hardcorowe pytanie dla znawców - czy ktoś wie, jaki zegarek rozbija biednemu "Szalonemu" Zampano'?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obejrzałem dwa ciekawe filmy:

- "Na głębinie": kameralny islandzki dramat, który niepostrzeżenie staje się spektakularną opowieścią, nie tracąc przy tym swej skromności. To, co najlepsze w kinie skandynawskim: bohaterowie surowej rzeczywistości ocierają się o coś transcendentnego.

- "Witaj w klubie": aktorstwo naprawdę bardzo dobre, montaż momentami bardzo pomysłowy, narracja prowadzona w miarę sprawnie... Tylko że trudno oprzeć się wrażeniu, że widziało się już tę historię kilkadziesiąt razy. Chodzi o sam schemat. Tu temat jest poważny, owszem, ale tak sobie myślę, że ten sam scenariusz po pewnych modyfikacjach mógłby dotyczyć każdej innej historii opartej na konflikcie amerykański indywidualista vs. system. Np.: facet walczy o zbudowanie płotka oddzielającego lokalny plac zabaw od drogi. Burmistrz mówi, że nie pozwala na to konstytucja, rodzice dzieci są przeciwni, bo sami wychowywali się bez płotka i nic nikomu się nie stało, ładna przedszkolanka też jest (do pewnego momentu) przeciwna, bo jest pod presją środowiska. Tylko jeden, chory na astmę chłopiec chciałby mieć płotek. No i, rzecz jasna, ciemnoskóry przyjaciel głównego bohatera. Pewnego dnia jakiś dzieciak wpada pod Dodge'a Rama i połamany ląduje w szpitalu, gdzie jego matka ze łzami w oczach mówi do głównego bohatera: "Musimy mieć ten płotek...". Potem walka w sądzie itd. Oczywiście, totalnie to przerysowałem, ale mam nadzieję, że wiadomo, o co mi chodzi. I w tym właśnie tkwi przewaga lat 70. nad współczesnością w amerykańskim kinie - tam niewiele było oczywiste, dziś - mimo pewnych pozorów - prawie wszystko.

Edytowane przez Edmund Exley

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Na glebinie" swietny! Czulem sie jakbm ogladal dokument NG. Dodam tylko, ze historia oparta na faktach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio American Hustle, film średni, można obejrzeć, ale nie koniecznie.

Drugi to Poza Prawem (Down by Law) z 1986 roku, zdecydowanie polecam, ogólnie bardzo lubię grę Roberto Bengini.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obejrzałem dwa ciekawe filmy:

- "Na głębinie": kameralny islandzki dramat, który niepostrzeżenie staje się spektakularną opowieścią, nie tracąc przy tym swej skromności. To, co najlepsze w kinie skandynawskim: bohaterowie surowej rzeczywistości ocierają się o coś transcendentnego.

- "Witaj w klubie": aktorstwo naprawdę bardzo dobre, montaż momentami bardzo pomysłowy, narracja prowadzona w miarę sprawnie... Tylko że trudno oprzeć się wrażeniu, że widziało się już tę historię kilkadziesiąt razy. Chodzi o sam schemat. Tu temat jest poważny, owszem, ale tak sobie myślę, że ten sam scenariusz po pewnych modyfikacjach mógłby dotyczyć każdej innej historii opartej na konflikcie amerykański indywidualista vs. system. Np.: facet walczy o zbudowanie płotka oddzielającego lokalny plac zabaw od drogi. Burmistrz mówi, że nie pozwala na to konstytucja, rodzice dzieci są przeciwni, bo sami wychowywali się bez płotka i nic nikomu się nie stało, ładna przedszkolanka też jest (do pewnego momentu) przeciwna, bo jest pod presją środowiska. Tylko jeden, chory na astmę chłopiec chciałby mieć płotek. No i, rzecz jasna, ciemnoskóry przyjaciel głównego bohatera. Pewnego dnia jakiś dzieciak wpada pod Dodge'a Rama i połamany ląduje w szpitalu, gdzie jego matka ze łzami w oczach mówi do głównego bohatera: "Musimy mieć ten płotek...". Potem walka w sądzie itd. Oczywiście, totalnie to przerysowałem, ale mam nadzieję, że wiadomo, o co mi chodzi. I w tym właśnie tkwi przewaga lat 70. nad współczesnością w amerykańskim kinie - tam niewiele było oczywiste, dziś - mimo pewnych pozorów - prawie wszystko.

 

Muszę w końcu obejrzeć Dallas Buyers Club czyli "Witaj w klubie" (kto wymyśli taki tytuł?!), ale nie mogę się zebrać w sobie, bo wiem, że ten film wyciśnie ze mnie wagon chusteczek łez.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obejrzałem dwa ciekawe filmy:

- "Na głębinie": kameralny islandzki dramat, który niepostrzeżenie staje się spektakularną opowieścią, nie tracąc przy tym swej skromności. To, co najlepsze w kinie skandynawskim: bohaterowie surowej rzeczywistości ocierają się o coś transcendentnego.

- "Witaj w klubie": aktorstwo naprawdę bardzo dobre, montaż momentami bardzo pomysłowy, narracja prowadzona w miarę sprawnie... Tylko że trudno oprzeć się wrażeniu, że widziało się już tę historię kilkadziesiąt razy. Chodzi o sam schemat. Tu temat jest poważny, owszem, ale tak sobie myślę, że ten sam scenariusz po pewnych modyfikacjach mógłby dotyczyć każdej innej historii opartej na konflikcie amerykański indywidualista vs. system. Np.: facet walczy o zbudowanie płotka oddzielającego lokalny plac zabaw od drogi. Burmistrz mówi, że nie pozwala na to konstytucja, rodzice dzieci są przeciwni, bo sami wychowywali się bez płotka i nic nikomu się nie stało, ładna przedszkolanka też jest (do pewnego momentu) przeciwna, bo jest pod presją środowiska. Tylko jeden, chory na astmę chłopiec chciałby mieć płotek. No i, rzecz jasna, ciemnoskóry przyjaciel głównego bohatera. Pewnego dnia jakiś dzieciak wpada pod Dodge'a Rama i połamany ląduje w szpitalu, gdzie jego matka ze łzami w oczach mówi do głównego bohatera: "Musimy mieć ten płotek...". Potem walka w sądzie itd. Oczywiście, totalnie to przerysowałem, ale mam nadzieję, że wiadomo, o co mi chodzi. I w tym właśnie tkwi przewaga lat 70. nad współczesnością w amerykańskim kinie - tam niewiele było oczywiste, dziś - mimo pewnych pozorów - prawie wszystko.

"Na głębinie" jeszcze nie oglądałem,natomiast  co do filmu " Witaj w klubie" to miałem takie same przemyślenia.Idealnie to kolega ujął.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.