Nawiązując do meritum, zwolennikom każdej reglamentacji broni chciałbym nieśmiało przypomnieć, o czym już pisałem.
Od ładnych paru lat jest u nas powszechny dostęp do broni czarnoprochowej, równie skutecznej w zabijaniu jak współczesna.
Bez żadnych kwitów, badań, zaświadczeń, pozwoleń, opłat, kursów, stowarzyszeń, klubów, etc.
Dostępnej tak samo łatwo jak chleb w Biedronce czy Żabce.
I co? I nic! Wbrew hoplofobom.
Jakoś nie ma powszechnych strzelanin, napadów, rozbojów, eliminowania konfliktowych sąsiadów, czy kierowców podczas kłótni.
Nawet chorzy psychicznie i nerwowo, alkoholicy, narkomani, skazańcy czy inni desperaci - nie mówiąc o pospólstwie - jakoś nie wybijają masowo obywateli tego szczęśliwego grajdołka. A przecież mogą, bo ta broń palna - o zgrozo - jest powszechnie dostępna.
Dlaczego więc z bronią współczesną miałoby być inaczej?
Stawiam jako nagrodę dziurkę z obwarzanka temu, kto mnie to objaśni 🙃.