Dyskusja w stylu "moje jest mojsze". "XXmm to bardzo dobry rozmiar, bo ja mam taki i jest super" Jeden napisze, że <40mm to relikt, zegarki vintage, itp itd, a inny - że >40mm to szaleństwo ostatnich lat. Wszyscy mają racje, i nikt nie ma racji. Mam zegarki od 38 do 43mm, jedne noszą się lepiej, inne gorzej. Żaden rozmiar nie jest idealnie uniwersalny. Fajnie, że Sierżant Julian wyłożył to, czego niektórzy zdają się nie rozumieć. Każdy jest inny, nosi się inaczej, ma inne poczucie gustu i komfortu. Po to m.in. ten wątek (poprawcie, jeśli się mylę), aby sugerować, podpowiadać, zgłaszać potrzeby konsumentów, a nie tylko wychwalać pod niebiosa. Pozdrawiam, z obozu zwolenników 38, i jednocześnie posiadaczy i nosicieli 43. PS. Korzystając z okazji - kilka luźnych przemyśleń, opinii i obserwacji (kij w mrowisko, oliwa do ognia, albo słowa na wiatr). - Klingerta chciałbym w ~40mm z nudnym, oklepanym niebieskim zamiast żółtego - uważam, że pierwszy Architekt to najlepszy projekt tarczy VC, a drugi nie ma do niego startu - sporo projektów w tej samej kopercie - z mojej perspektywy to różne warianty tego samego zegarka, mogłyby mieć wspólny mianownik w nazwie (choć są tak odległe tematycznie) - zachwyciły mnie projekty, a później zdjęcia From and Function, ale nieco załamało odkrycie, że wersja niebieska to... jak by to delikatnie ująć... bardzo mocna inspiracja jednym z zegarków marki Zenith