Witam. Od tygodnia przesiadlem sie z Explorera 4.0 na Dodge Durango 4.7. Diesli po prostu nie trawie. Samochod spelnia wszystkie moje oczekiwania, jezdzi sie super. Jedyna rzecz ktora mnie wkurza, to fakt ze kazdy kto zaczyna ze mna rozmowe o samochodzi na poczatek pyta ile pali. Odpowiadam zgodnie z prawdą ze srednio 16 litrow. Potem musze wysluchac narzekania ze to prawdziwy smok, itp,itd. Jestem jedyna znana mi osoba ktora nie ma problemu zwiazanego ze spalaniem. Znamienne ze jednoczesnie tym ktory ponosi koszty. Dla wiekszosci nie istnieje tzw. przyjemnosc z jazdy. Auto jest rozpatrywane pod kontem spalania i "taniości częsci". Jezdze bardzo duzo, tygodniami jestem poza domem, wiec samochod musi dawac mi frajde. Samochod nie jest nowy, rocznik 2004 ale tylko 16k mil udokumentowanego przebiegu. Pozdrawiam. Zapomnialem jeszcze napisac ze jest granatowy, wiec Panerai na moim rekinie doskonale do niego pasuje.