Jedna z ostatnich renowacji z sezonu zimowego, bo tylko wtedy mam czas na zegary. Właściwie renowację zegara zrobiłem trzy lata temu, dorobiłem koronę, wymieniłem lewy górny gzyms, trucie i likwidacja otworów po kołatku. Dobór kolorystyki na nowe elementy, politura i zegar zrobiony. Niby wszystko zrobione z dbałością o szczegóły, jednak coś mi w nim nie grało, nawet mechanizmu w nim nie robiłem i taki powiesiłem na haku. Trzy lata tak wisiał a ja nie umiałem się do niego przekonać. Wewnętrznie wiedziałem gdzie leży błąd i po czyjej on jest stronie. Był moment, że chciałem go wystawić do wietrzenia. Dobrze, że tak się nie stało, kiedyś tak zrobiłem z innym zegarem i czekałem długie siedem lat na jego powrót. Pewnego wieczoru stanąłem na przeciwko niego i widzę błędy popełnione przez siebie, może nie tyle błędy, co niedokończoną robotę. Ściągnąłem go ze ściany, położyłem na stół, dwa wcześniej rozpoczęte projekty odłożyłem na bok. Odkręciłem drzwiczki, wyjąłem szybę, dwie boczne szybki, nawet ich nie wyjmowałem, wychylnik, stabilizatory, wieszak wahadła odkręciłem i do roboty, która polegała na zlikwidowaniu widocznych jeszcze otworków po kołatku i dołożeniu politury. Pumeksu bałem się już używać, żeby nie podeszło później sinizną, cegły sproszkowanej nie miałem, używam czasami do bordowych kolorów zamiast pumeksu. Pozostał tylko spirytus i żmudny proces rozmiękczenia i wcierania politury w otworki. Po tych czynnościach, dołożyłem kilkadziesiąt warstw politury i dopiero wtedy zobaczyłem piękno tego zegara. Mechanizm rozkręciłem, umyłem, posmarowałem i działa, mały problem miałem z ramieniem wychwytu, ale podołałem. Dodam, że skrzynie tego typu, czy serpentyny są trudne w robocie, żeby przemówiły, potrzebują odpowiednią ilość politury. Zegar z lat 60 XIX wieku, znalazłem w sieci, ale niepotwierdzone. Potwierdzone jest natomiast to, że wzór skrzyni występuje w katalogu Lenzkirch, jako model 13 a to, jest ten sam okres.