Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here

ireo

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    259
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Reputacja

454 Entuzjasta zegarmistrzostwa

Informacje o profilu

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Lokalizacja
    Teraz Polska!
  • Hobby
    zegary i zegarki (duże i małe), fotografia (film's not dead, it just smells funny), rysunek, polskie 20-lecie, ogród, psy i koty, motocykle, hi-end audio i jeszcze parę

Ostatnie wizyty

682 wyświetleń profilu
  1. Ja bardzo przepraszam, ale on mi się bardzo mocno kojarzy z Orisem ProPilot X Calibre 115. Bez tourbillona i prostokątnego telewizorka, ale wg tej samej koncepcji estetycznej, przy czym Oris wydaje mi się jednak ładniejszy i lepiej zaprojektowany. Dżentelmeni nie mówią o pieniądzach, więc liczb nie podaję, ale szkieletor UN z tourbillonem to mniej więcej trzy Orisy 115 (których łączna rezerwa chodu wystaczyłaby na miesiąc).
  2. Ja nie, ja pisałem inaczej (wątek w linku poniżej). Ale jeśli Cię Cartier kręci, to proponuję zainteresować się bliskimi krewnymi "Santosa właściwego" (był taki kawał o psie wojskowym albo milicyjnym, zresztą) czyli Santosami "100" i "Galbée". Model "100" będzie największy i najgrubszy. Z kolei Galbée, z najciekawszą tarczą, w rozmiarze XL okaże się mniejszy niż Carrée LM (chociaż właściwie one wszystkie są "carrée" ze względu na kształt koperty). Cartier namieszał z nazwami modeli tak, że trudno się połapać, a oprócz nazwy modelu wielkość zegarka zależy też od okresu, w którym był produkowany pod daną nazwą. W każdym razie, "duży" Santos podoba mi się bardziej niż "średni" ale cała linia nie kończy się na tych dwóch modelach, więc sprawa może wymagać dalszych poszukiwań.
  3. Właśnie niedawno odświeżałem sobie biografię pana Patka i pomyślałem, że to dziwne, że nikt dotąd nie zrobił o nim filmu, bo na podstawie takiej biografii można zrobić kilka. Efekt będzie zależeć od pomysłu na film i sposobu jego realizacji, więc miałem nadzieję usłyszeć od pana reżysera coś ciekawszego o założeniach artystycznych projektu niż tylko "pokazać, że Antoni Patek był Polakiem". Jeśli to ma być wszystko, to nie widzę powodu do realizacji takiego filmu. Wielkość Patka nie polega na tym że był Polakiem, tylko na tym że będąc Polakiem z określoną historią, wygnańcem bez możliwości godnego życia w ojczyźnie (którym stał się z tego powodu, że za tę ojczyznę walczył), pokonał niezliczone trudności i dokonał rzeczy niemożliwej, tworząc ponadczasową markę o najwyższej reputacji w branży. Trudno znaleźć przykład podobnego wyczynu w całym XIX wieku, nie tylko w Europie. To trochę tak, jakby wyobrazić sobie, że zamożny Hindus z Bombaju bierze udział w powstaniu sipajów, po upadku powstania wyjeżdża za granicę, po wielu perypetiach dociera, powiedzmy, do Londynu, otwiera tam warsztat samochodowy a następnie zakłada firmę Rolls-Royce. CV Antoniego Patka w skrócie: dzieciństwo w Warszawie, od 16 roku życia służba w wojsku i już za 2 lata powstanie listopadowe (9 bitew, dwie rany, Virtuti Militari), wydostanie się z całym pułkiem na Zachód, obóz internowania w Prusach, gdzie Patek na polecenie generała Bema zorganizował punkt tranzytowy dla polskich powstańców w drodze do Francji. We Francji praca w drukarni i zatrucie ołowiem, po kolejnym roku wyjazd do Genewy. Tu się na chwilę zatrzymam, bo większość biografów prześlizguje się nad tą przeprowadzką na zasadzie "wyjechał do Francji a poźniej do Szwajcarii", nie wspominając słowem o powodach tego wyjazdu. Otóż sytuacja byłych powstańców listopadowych we Francji wyglądała tak, że król Ludwik Filip wprawdzie zezwolił na ich wjazd do Francji ale bez możliwości osiedlania się w Paryżu, żeby "nie rozsiewali nastrojów rewolucyjnych". źródła historyczne świadczą o sympatii ówczesnego społeczeństwa francuskiego do Polaków, ale w praktyce traktowani byli oni jak obywatele drugiej kategorii i "goście" raczej uciążliwi. Gdyby porównać ówczesną sytuację polskich emigrantów we Francji z dzisiejszym położeniem Ukraińców w Polsce, porównanie wypadłoby zdecydowanie na korzyść tych drugich. Polacy zostali rozlokowani w pięciu tzw. "zakładach" na terenie Francji ale do czasu, bo Rosja bardzo aktywnie usiłowała pogorszyć sytuację emigrantów. W roku 1833, pod naciskiem cara, Francja wydała dekret zmuszający Polaków do jej opuszczenia. Jak wielu innych, na kolejny etap wygnania Antoni Patek udał się do Genewy i tam zajął się handlem winem i likierami. Historia z zegarkami miała się dopiero zacząć.
  4. To reakcja alergiczna czy tylko ślady po kolczastych roślinach?
  5. E, nie, tylko dwa. Podobno biały i czarny to nie kolory 🙂 Nie jestem ekspertem od dwukolorowych lunet i nie mam ani jednego zegarka typu GMT, ale tutaj odcienie czerwonego i niebieskiego wydają mi się wyjątkowo udane. Fajne zdjęcie, poza tym. A jeszcze poza tym to Rolex, więc daje poczucie komfortu że w razie czego łatwo się sprzeda, gdyby się przestał podobać. Obstawiam, że nieprędko to nastąpi 🙂
  6. Niestety, też lubię. Może dlatego podobają mi się czekoladowe tarcze. Jak dotąd w kategorii najlepszej "czekolady na nadgarstku" wypadło u mnie Seiko z brązową emalią, wygląda zupełnie jak kawałek ciemnej gorzkiej z dodatkiem wąskich, białych indeksów i wskazówek. Przy okazji pokażę.
  7. Moje marzenie: dostać pierwszą nagrodę w konkursie na najbardziej obciachowy zegarek na dyskotece w Jeżewie. Tak pomyślałem, kiedy zobaczyłem tę dziwaczną wersję PRX-a na obrazku. A potem natknąłem się na model z granatową tarczą na wystawie sklepu i stwierdziłem, że na żywo wygląda to zupełnie inaczej, więc wstąpiłem przymierzyć. Pani sprzedawczyni od razu dostała ataku kaszlu. Przetrawiałem następnie to nowe zegarkowe doznanie aż w końcu kupiłem wersję czekoladową, bo niebieska to jednak było dla mnie za wiele. Znalazłem nawet parę argumentów, żeby zaakceptować Etę z plastikowym wychwytem. Youtuberzy raczej się mylą omawiając ten mechanizm. Zbliża się weekend. Nic, tylko jechać do Jeżewa.
  8. Skaza to nie problem, co najwyżej cenna pamiątka po krwawym pojedynku na miecze świetlne (tak bym na pewno twierdził, gdybym miał takiego Computrona). Z tym ubytkiem poradziłaby sobie każda dobra manikiurzystka, gdyby koniecznie chcieć to naprawiać. Nie wiem czy warto, bo zawsze jest ryzyko że się nie uda. Słabym punktem zestawu jest raczej bransoleta. Zastąpienie oryginalnej jest prawie niemożliwe (tu widać, że - pomimo starannego doboru koloru - nie za bardzo to gra), więc raczej proponowałbym eksperymenty z syntetycznymi paskami, może się uda znaleźć jakiś odpowiedni. Przy okazji może wyjść na plus zredukowanie nadmiaru złotego koloru.
  9. Też tak myślę. Szczególnie dla dziewczyny o ciemnej karnacji.
  10. Właśnie przyznałem punkt za świadome użycie tego właśnie wyrażenia ✌️
  11. Ależ nie, prosta logika. Znaczy, aktywna interwencja cenzury pozostaje niewiadomą, bo może bardziej prawdopodobna byłaby autocenzura zastosowana przez Papcia Chmiela. W każdym razie, bardziej wyrobiony czytelnik/oglądacz łatwo mógł się zorientować, że nieistniejąca waluta "złocieńce" to dolary amerykańskie a nie złote polskie. Wystarczy przyjrzeć się rysunkowym postaciom turystów i sylwetce samochodu, typowej dla ówczesnych aut amerykańskich. Trudno też o bardziej amerykańskie imiona niż Stanley i Virginia (Wirginia), zwłaszcza że niejaki Thomas B. Stanley był gubernatorem stanu Virginia w latach '50. To skojarzenie mogło być przynajmniej trochę znane przeciętnemu czytelnikowi w PRL z powodu udziału Stanleya w konflikcie na tle segregacji rasowej w szkołach w USA. Historie tego rodzaju były nagłaśniane w ówczesnej Polsce, bo przedstawiały Stany Zjednoczone jako kraj wyzysku, nierówności społecznych i konfliktów rasowych ("a u was biją Murzynów!"). Amerykańscy turyści owej nieodżałowanej epoki, jeśli znaleźli się w Polsce to najczęściej z racji polskiego pochodzenia, ale nawet wtedy nie zawracali sobie głowy kłopotliwą i mało bezpieczną wymianą walut za pośrednictwem cinkiarzy donoszących na UB, tylko placili w dolarach. Na tym właśnie polegała ich atrakcyjność, ale wiadomo, że polski harcerz w polskim komiksie nie mógł w żadnym wypadku zarabiać na kieszonkowe w dolarach, nawet gdyby był małpą.
  12. Ha! Na ostatnim obrazku to oczywiście były dolary, tylko cenzura ich nie puściła (w owym czasie posiadanie dolarów przez osoby prywatne było zabronione, podobnie jak niedługo stanie się u nas z każdą gotówką). CASIO "calculator watch" wychwalała nawet Britney na swoim kanale. "Data bank" jest podobny, tylko "bardziej".
  13. Może tak zostawić? O ile włos jest "fabryczny" i został przeoczony przez kontrolę jakości (której nie było), to taki PRX z włosem może mieć większą wartość kolekcjonerską niż PRX bez włosów. Najlepiej byłoby, gdyby był zatopiony w warstwie lakieru, przynajmniej częściowo. A gdyby to była mucha, to już w ogóle jak bursztyn.
  14. Ciekawy wybór, mnie się bardzo podoba. Myślałem, że ta luneta jest ceramiczna, ale to chyba stal. A kopertę wykonano podobno z włókna szklanego i przetworzonych plastikowych sieci rybackich, zalegających obszar zwany “the Great Pacific Garbage Patch.” Wersja damska wygląda lepiej od męskiej ze względu na lepsze umiejscowienie daty.
  15. ireo

    Subiektywny Alfabet Zegarkowy

    Szczerze mówiąc, to hasło wydało mi się tak absurdalne, że miałem wątpliwości czy je zostawić. Tymczasem na OLX... https://www.olx.pl/d/oferta/zegarek-longinus-CID87-IDVWoVw.html?reason=ip|lister
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.