Fajny opis. A tu moje spostrzeżenia.
Z "G" najdłużej i "najbardziej-codziennie" używałem DW-5600E. Kupiłem w 2013, wówczas był najprostszy i najtańszy (chyba 45 dolarów na Amazon).
Wytrzymał dużo prac ogrodowych, budowlanych, przygodowych, wędkarskich, górskich, pływań w basenach, morzach, jeziorach. Baterię wymieniałem z cztery razy - tak jak piszesz, sklepowe "Energizery" nie pociągną nawet połowę tego czasu co fabryczna, co w przypadku częstego używania timera, budzika, sygnału godzinowego i podświetlenia typu "illuminator" starcza na jakieś półtora do dwóch lat. Baterię wymieniałem sam, nigdy nie wymieniałem uszczelki. Nigdy nie zaparował, nie zalał się, nie zepsuł. Czasem siadał sygnał, więc trzeba było rozkręcić, naciągnąć sprężynkę łączącą dekiel z modułem, i znów działał.
No ale to tani plasticzak... Poszedł do ludzi i może kogoś nadal cieszy.
Większość czasu do zakupu "G" do zadań specjalnych, a i często potem i teraz - nosiłem Orienta Mako pierwszej generacji. I otóż ten zegarek w podobnym użytkowaniu wytrzymuje podobnie, wliczając uderzenia w ściany, futryny, sporadyczne upadki na ziemię i raz na beton z wysokości około metra. Nie przeciekał i nie stracił dokładności, która w całym okresie użytkowania wynosi od -5 do +5 sekund. Dwa lata temu przeszedł przegląd generalny (po 11-tu latach od zakupu) i działa nadal.
A co najważniejsze - nadal wygląda jak zegarek, a rysy na stali (skądinąd dobrej, bo nie każda sygnowana stal 316L jest tak samo twarda jak praktyka pokazuje) dodają mu charakteru. Prawdopodobnie Seiko, Certina, czy inny Rolex zniesie to samo. Wszystko zależy od ceny, czy chcemy je oszczędzać, czy z nimi normalnie pracować na codzień.
Czy "G" to większości marketing? Prawdopodobnie tak. Co nie przeszkodziło mi kupić ostatnio GA-2100 i DW-5000R. Bo to fajne zegarki