Taką oto pamiątkę rodzinną przywiozłem ostatnio. GF - Gebruder Fortwaengler lub jak wolicie bracia Fortwaengler - zegar należał do mojej babci a przed nią do mojej prababci. Legenda rodzinna mówi, że trafił do domu moich pradziadków gdzieś w okresie II wojny światowej, wcześniej natomiast należał do jakiejś Żydowskiej rodzinny. Pytałem tatę jak dokładnie trafił w ręce moich przodków ale nie umiał mi tego powiedzieć. Z zegarem, a właściwie jego obudową, wiąże się legenda. Obudowa wykonana jest z gipsu i - słyszałem to kilka razy, poprzedni właściciele wykonali ją za okupacji i w środku ukryli skarby. Za życia moja babcia nie raz wspominała swoje koleżanki wyznania Mojżeszowego jeszcze z okresu wojny więc część historii w jakiś sposób się potwierdza. Mój tata jest po 60, ja mam 36 lat i pamiętam, że zegar był w domu moich dziadków ale nigdy nie chodził. Mój tata sam też nie przypomina sobie aby zegar działał. Mogło tak być, ale to byłyby końcówka lat 60 poprzedniego stulecia. W ubiegłym roku moi krewni postanowili wywalić starego rupiecia, babcia dobiegała wówczas 82 roku życia, więc z obudowy zdarła perłową okleinę a sam zegar zawinęła w papier i schowała do szuflady. W styczniu tego roku babcia zmarła, moi krewni systematycznie wynosili z mieszkania rzeczy, zegar leżał w szufladzie. Ja będąc ostatnio w domu zabrałem to co zostało do siebie. Dla innych był to tylko bezwartościowy śmieć. Dla mnie jak widzicie jest to kawałek rodzinnej historii. Doradźcie proszę co robić: - czy zegar warty jest naprawy, czy zostawić go tak jak jest teraz? - rozbić obudowę i szukać skarbów? - czy może wykosztować się na obudowę w stylu steampunk, zegar naprawić i postawić na komodzie w sypialni? Chciałbym wiedzieć jaki może być rok produkcji tej maszyny, czy wiecie może gdzie to sprawdzić?