Hello, Przede wszystkim każdy jadący na rowerze w miejscu pokazanym przez Trollu, powinien sam pomyśleć i zwolnić. Co z tego, że nawet gdyby miał pierwszeństwo to jadąc "pełnym ogniem" nie da cienia szansy kierowcy, żeby go zauważył w porę, jak się zmaterializuje zza tego płotu. Jeżdżę samochodem i motocyklem sporo po mieście. Nie mam nic do rowerzystów, często zabezpieczam imprezy rowerowe dla amatorów i zawodowców - od zabezpieczenia trasy po pomoc medyczną. I naprawdę, jak widzę co niektórzy "kolarze" wyrabiają na mieście to ręce opadają. Niektóre ścieżki i skrzyżowania są tak zrobione, że jak rowerzysta nie zwolni to nie ma opcji - widzę go w ostatniej chwili jak już jest sytuacja mocno podbramkowa. Czasami trzeba stanąć na ścieżce, żeby w ogóle móc włączyć się do ruchu na główną bo inaczej nic nie widać, ( pozdrowienia dla drogowców i projektantów takiej infrastruktury)to pomimo, że mają miejsce, samochód stoi tam może 3-5 sekund to klepią w karoserię albo jakieś kopniaki - chciałbym zobaczyć jak on tam wjeżdża na tą główną. A już manewr w stylu jazda po ścieżce, która aktualnie ma czerwone, po czym skręt po przejściu dla pieszych w ulicę, która aktualnie ma zielone światło dla pojazdów, przechodzi wszystko. A nie raz takie coś widziałem. I na koniec jazda po przejściu dla pieszych, gdzie nie ma ścieżki rowerowej. Skręcam na zielonej strzałce, stoję, patrzę - nikt nie idzie, ruszam, a tu jak nie wyjedzie zza rogu i wszystkim co w pedałach ma wjeżdża pod koła i jeszcze wielkie oburzenie. Wystarczyłoby, żeby niektórzy trochę więcej zapoznali się z przepisami prawa o ruchu drogowym, do tego myślenie i trochę więcej nie wiem, kultury, spokoju? Kierowcy oczywiście też nie są święci, to co opisał kolega Tessio kwalifikuje się pod ściganie z urzędu, taki gość powinien mieć zabrane uprawnienia od razu i przymusowe badania w psychiatryku. Pozdrawiam