Łatwo mi mówić, bo mnie tam nie ma, ale moja natura prowokatora, aż się wyrywa żeby przez jakiś czas wręcz "poczelendżować" otoczenie poglądem czy w obecnych czasach w ogóle warto inwestować w zegarki skoro wskazanie czasu mamy w telefonie, komputerze, na ekspresie do kawy w biurze, na kopiarce/drukarce itp. :-) Nie wiem czy znasz książki o Panu Samochodziku, który jeździł niepozornym samochodem (samochodzikiem), a w razie potrzeby jego auto zmieniało się w monstera na drodze. Taka druga natura ujawniana w najmniej oczekiwanym momencie, pod Twoją własną kontrolą. Ale powtarzam, łatwo mi tak doradzać, bo mnie tam nie ma. A jeśli już mówimy o szefach i ich zegarkach, to mój, mając ich imponującą kolekcję, cieszy się jak dziecko tak samo unikalnym Bell & Rossem czy vintage'owym Breitlingiem, jak i ciekawą "piątką" Seiko. Tu koniec, bo to forum zegarkowe, a nie psychologiczne.