Wg rozumowania samozwańczego Szefa wina w 100% leży po stronie kierowcy samochodu, bo przecież chciał wyprzedzać na podwójnej ciągłej. To nic, że rowerzysta bez żadnego zasygnalizowania chęci skrętu po prostu ściął sobie na ukos przez ulicę. Samemu zdarza mi się jeździć na rowerze, w tym po mieście. Jak tylko się da, to po ścieżce rowerowej, albo właśnie jak najbliżej prawej strony ulicy. Jako pieszego za to nie mogę zdzierżyć, jak rowerzyści (najczęściej dostawcy jedzenia) pchają się chodnikami, szczególnie takimi, gdzie ledwo obok siebie mieszczą się dwie osoby. Póki każdy myśli tylko o sobie, zapominając, że żyje w społeczeństwie, będzie tak jak jest...