mario1971 67945 #5101 Napisano 26 Października (edytowane) Zbieractwo to często droga do kolekcjonerstwa, pierwszy etap, w którym człowiek odkrywa, co naprawdę mu się podoba. Z czasem ilość przestaje imponować, a pojawia się potrzeba sensu, tożsamości i jakości w kolekcji. Wtedy z gromadzenia rzeczy przechodzi się do budowania opowieści o sobie poprzez zegarki. W zbieractwie liczy się ilość, różnorodność i emocja chwili, chęć posiadania „czegoś nowego”, często bez głębszego planu. Zegarki kupuje się, bo ładne, bo tanie, bo szkoda nie wziąć. Pudełka szybko się zapełniają, a satysfakcja trwa krótko. W świecie kolekcjonera chodzi o świadomy wybór, o spójność i znaczenie każdego zakupu. Tu nie ma przypadków (choć zdarzają się także chybione zakupy), każdy czasomierz ma swoją historię, technikę, duszę i miejsce w kolekcji. Zamiast ilości, liczy się idea i jakość. Ja od samego początku kroczę drogą samuraja - dążę do doskonałości. Zegarki, które straciły blask, ustępują miejsca innym - lepszym. Każdy wybór to krok ku kolekcji, która naprawdę mnie definiuje. Edytowane 26 Października przez mario1971 5 To jest moje zdanie i ja je całkowicie popieram. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
ireo 3420 #5102 Napisano 27 Października Podoba mi się, że temat na chwilę wyłamał się z kultury obrazkowej, skręcając w stronę motywów i zjawiska kolekcjonowania. Pojawiające się głosy w rodzaju "ja, w odróżnieniu od zwykłych zbieraczy, jestem prawdziwym kolekcjonerem" nie są już tak ciekawe, to bardziej deklaracje o własnym wizerunku niż refleksje z których mógłbym się czegoś nauczyć. Pojęcie "drogi do doskonałości" dotyczy pracy nad własnym charakterem a nie kolekcji przedmiotów, w końcu to tylko zegarki. Nie próbuję wartościować kogo mógłbym uważać za kolekcjonera a kogo za zbieracza, to są odmiany tego samego zjawiska. Trudno powiedzieć gdzie przebiega granica między nimi i czy w ogóle jest. Najbardziej znane kolekcje początkowo polegały na niezbyt selektywnym zbieractwie. Upływ czasu i trochę szczęścia sprawiły, że w tej chwili są to muzealne zbiory o bezcennej wartości, którymi zajmują się zespoły zawodowych kuratorów i konserwatorów. Wracając do zegarków, na przykład kolekcja Kevina O'Leary jest ogromna i pełna wyjątkowych egzemplarzy, same F.P. Journe'y z jego zbioru mogą przyprawić o zawrót głowy (w każdym razie, takiego zwykłego zbieracza jak ja). Ale jego metoda kolekcjonowania to typowa strategia odkurzacza, kupowanie jak leci wszystkiego co mu się spodoba a potem noszenie tych zegarków na czerwonych paskach po dwa naraz, bez względu na to czy ten kolor rzeczywiście pasuje do konkretnego egzemplarza. Czy to zmniejsza wartość tej kolekcji? Absolutnie nie, co najwyżej ujawnia nowobogacki rys osobowości właściciela. Dla wyjątkowości i wartości zbioru nie ma to żadnego znaczenia. Kiedyś zwróciłem uwagę na zdjęcie Eda Sheerana z Nautilusem, bo trudno mi sobie wyobrazić zegarek gorzej dobrany do osoby. Słucham innej muzyki i nie za bardzo kojarzę piosenki Sheerana, wiem tylko że to autor i wykonawca popularnych utworów, więc może sobie kupić co mu się podoba i nie moja to rzecz. Co nie zmienia faktu, że ten zegarek na ręce tego chłopaka to kompletna porażka estetyczna. Kiedy wyczerpie się cała długa lista celebrytów, którzy z Nautilusem na ręce wyglądaliby dobrze albo przynajmniej znośnie, nastąpi w tej liście wyrwa wielkości Wielkiego Kanionu Kolorado, potem długo, długo nic, a dopiero potem Ed Sheeran. Wiem, to tylko moje wrażenie które wcale nie znaczy, że Nautilus to nieudany model albo że nie warto go mieć w kolekcji, jeśli akurat komuś do kolekcji pasuje. Natomiast cechą każdego pojedynczego zegarka, nieważne czy to Patek czy Swatch, jest to że nie na każdej ręce i osobie wygląda równie dobrze. Nie spodziewam się przeczytać o kimś, kto sprzedał swoją kolekcję za pół miliona i rozdał pieniądze ubogim albo założył sierociniec, chociaż może ktoś taki istnieje. Ale ktoś, kto zamienił kilkanaście swoich zegarków na powiedzmy dwa, które ma obecnie, zdecydowanie powinien o tym napisać, bo takich kolekcjonerskich doświadczeń jest niewiele. Równie ciekawy jestem kogoś, kto dwadzieścia lat temu miał kolekcję zegarków i kompletnie ją przebudował, bo zafascynowały go inne marki i inna zasada tworzenia zbioru. 5 - ireo Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Aramorco 455 #5103 Napisano 27 Października Drugie pudełko zakupione! Jak widać kolekcja tematyczna Casio rośnie, ale tylko 3 sztuki G-Shocków i chyba wystarczy. Jeszcze trzy miejsca się ostały - plan to 2 Oceanusy i automat Edifice EFK-100. 9 Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Paulus57 130668 #5104 Napisano 27 Października 17 godzin temu, mario1971 napisał(-a): Zbieractwo to często droga do kolekcjonerstwa, pierwszy etap, w którym człowiek odkrywa, co naprawdę mu się podoba. Z czasem ilość przestaje imponować, a pojawia się potrzeba sensu, tożsamości i jakości w kolekcji. Wtedy z gromadzenia rzeczy przechodzi się do budowania opowieści o sobie poprzez zegarki. W zbieractwie liczy się ilość, różnorodność i emocja chwili, chęć posiadania „czegoś nowego”, często bez głębszego planu. Zegarki kupuje się, bo ładne, bo tanie, bo szkoda nie wziąć. Pudełka szybko się zapełniają, a satysfakcja trwa krótko. W świecie kolekcjonera chodzi o świadomy wybór, o spójność i znaczenie każdego zakupu. Tu nie ma przypadków (choć zdarzają się także chybione zakupy), każdy czasomierz ma swoją historię, technikę, duszę i miejsce w kolekcji. Zamiast ilości, liczy się idea i jakość. Ja od samego początku kroczę drogą samuraja - dążę do doskonałości. Zegarki, które straciły blask, ustępują miejsca innym - lepszym. Każdy wybór to krok ku kolekcji, która naprawdę mnie definiuje. Doceniam jakość Twoich zegarków, ale kreowanie siebie poprzez posiadane przedmioty, to jedynie pozycjonowanie się w społeczeństwie, a nie budowanie siebie jako jednostki. Wizerunek, to maska, nic więcej. Posiadane zegarki mogą definiować gust i status majątkowy właściciela, ale chyba nie jego jako człowieka? Mam nadzieję, że "definiowanie" użyłeś w pierwszym znaczeniu. 2 Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
mario1971 67945 #5105 Napisano 27 Października Doceniam jakość Twoich zegarków, ale kreowanie siebie poprzez posiadane przedmioty, to jedynie pozycjonowanie się w społeczeństwie, a nie budowanie siebie jako jednostki. Wizerunek, to maska, nic więcej. Posiadane zegarki mogą definiować gust i status majątkowy właściciela, ale chyba nie jego jako człowieka? Mam nadzieję, że "definiowanie" użyłeś w pierwszym znaczeniu. Czytaj wprost - jestem pasjonatem markowych zegarków. 0 To jest moje zdanie i ja je całkowicie popieram. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Paulus57 130668 #5106 Napisano 27 Października 4 minuty temu, mario1971 napisał(-a): Czytaj wprost - jestem pasjonatem markowych zegarków. Cieszę się, że sprecyzowałeś (we właściwym kierunku). 0 Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
mario1971 67945 #5107 Napisano 27 Października Cieszę się, że sprecyzowałeś (we właściwym kierunku). Droga prawdziwego samuraja wiedzie tylko w jednym kierunku - zawsze do przodu! 1 To jest moje zdanie i ja je całkowicie popieram. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
ireo 3420 #5108 Napisano 28 Października W dniu 27.10.2025 o 14:13, mario1971 napisał(-a): Droga prawdziwego samuraja wiedzie tylko w jednym kierunku - zawsze do przodu! "Chwila po odebraniu telefonu z salonu Rolexa" 1 - ireo Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Funky_Koval 19474 #5109 Napisano 28 Października W dniu 27.10.2025 o 14:13, mario1971 napisał(-a): Droga prawdziwego samuraja wiedzie tylko w jednym kierunku - zawsze do przodu! „Samuraj nie powinien narzekać, nawet w codziennym życiu.” 0 quartz bandit Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
mario1971 67945 #5110 Napisano 29 Października 7 godzin temu, ireo napisał(-a): "Chwila po odebraniu telefonu z salonu Rolexa" Samuraj walczył z godnością, kamikadze ginął z desperacją. 0 To jest moje zdanie i ja je całkowicie popieram. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
ireo 3420 #5111 Napisano 29 Października 4 godziny temu, mario1971 napisał(-a): Samuraj walczył z godnością, kamikadze ginął z desperacją. To tylko „zachodnie” wyobrażenie. Zobacz, jaki jest dumny i szczęśliwy. 0 - ireo Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Mistrz17 6717 #5112 Napisano Wtorek o 18:45 Zmiany nie ma ale Dwa na wylocie i powoli zbieram się do lekkiej rotacji i podmiany 7 "Jeśli bałagan na biurku świadczy o bałaganie w głowie, o czym świadczy puste biurko?" Albert Einstein Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Sławol 11 #5113 Napisano Środa o 15:43 Witajcie, czas na mnie Jakiś czas temu pisałem o zakupie złotej Omegi, ale tamten temat na razie odłożyłem na bok. Na pewno się taki zegarek kiedyś pojawi, ale wcześniej chcę zrobić porządek w pudełku i coś wymienić. A pudełko z zawartością prezentuje się tak - poniżej krótki opis: - Casio DW5600 - mój prawie że codzienny od dłuższego czasu, zegarek do wszystkiego (poza eleganckim strojem oczywiście), - Orient Cesarski "patelnia" - ten zegarek jest dla mnie najcenniejszy ze wszystkich zegarków świata i nigdy się go nie pozbędę. Mam go ponad 20 lat, dostałem w prezencie na początku technikum, czyli w 1999 roku i w tamtym czasie był to mój EDC i garniturowiec, bo w sumie to był mój jedyny zegarek. Jedynie w jeziorze nie pływałem. Przez lata mi wiernie służył i dalej służy. Gdy się zaczął zużywać i brudzić, to wyczyściłem, jak umiałem, zaniosłem do zegarmistrza na przegląd ("panie, nic tu nie trzeba robić!"), wymienił mi porysowane szkiełko i sprężynkę przy dniach tygodnia, bo się od wciskania przez lata wyrobiła i data się nie zmieniała już. No i zadowolony z siebie, że łatwo i tanio sobie odnowiłem zegarek, szedłem z pokoju do kuchni i - za przeproszeniem - jeb! w futrynę. Lepiej mnie było wtedy nie słyszeć. Minął niecały tydzień od wizyty u zegarmistrza i znów poszedłem szkiełko wymienić. Na szczęście tylko to ucierpiało. Nie wiem, kto miał większy ubaw wtedy... W każdym razie do dzisiaj mi się podoba (choć ma miszmasz groch z kapustą na tarczy) i ma u mnie dożywocie. Gdzieś musiałem znów stuknąć niedawno, bo nawet nie poczułem, a widziałem jakieś nowe małe pęknięcie na szkiełku przy mocowaniu. Na razie nic z nim nie robię, - Orient Symphony czarny - czarnego najpierw miałem na pasku do czarnej koszuli na wieczór ze znajomymi, potem sprzedałem, potem się zastanawiałem, czy kupić na bransolecie jeszcze raz, czy jednak czarnego Le Locle od Tissota na pasku albo na bransolecie jako EDC. Ale w międzyczasie wyszła nowsza wersja Orienta z nowym okienkiem daty (zaokrąglone narożniki) oraz nowymi, smuklejszymi wskazówkami. No i Le Locle przegrał z kretesem, bo ten Orient jest gładszy, czytelniejszy i podoba mi się bardziej, a do tego jest o wiele tańszy, - Orient Symphony srebrny na brązowym pasku - tutaj sytuacja podobna, najpierw sprzedałem, potem zastanawiałem się, czy kupić Tissota Heritage Visodate: krążek hokejowy, toporny projekt, w dodatku ma różnej grubości indeksy i podwójny datownik a chciałem tylko cyferki, więc znów wolałem Orienta z nowym okienkiem daty i wskazówkami, - Poljoty dwa - zegarki, które są "na wylocie", ale jeszcze nie wiem, kiedy się ich pozbędę. Na razie siedzą w pudełku, oba kupiłem na OLX za śmieszne pieniądze z nowymi paskami, ale i tak je pozmieniałem. Poljot jasny (ma tarczę w kolorze ecru, tylko na zdjęciu taka blada mi wyszła) miał być alternatywą z cyframi arabskimi dla Orienta jasnego, natomiast srebrny Poljot miał mi pokazać, jak będę się czuł z "garniturowcem" kostką, więc to takie "manekiny" do testów. Nie są brzydkie, w dodatku w dobrym stanie (oba po zakupie zaniosłem do zegarmistrza, żeby zajrzał do środka i ocenił), ale raczej nie przeżyją w pudełku. Z mojego zbioru wypadły te oto modele: - Orient Kamasu czerwony - miałem chęć na nurka, czerwona tarcza mieniła się przepięknie w słońcu, ale jednak ten typ zegarków to nie była moja bajka i przestałem się zmuszać. Parę miesięcy go ponosiłem okazjonalnie i sprzedałem, - Seiko 5 SNKD99K1 - podobnie, chciałem się przekonać do niebieskiego koloru, ale też nie wyszło, poza tym wydawał mi się jakiś taki "mało poważny", raczej młodzieżowy - jakkolwiek by to brzmiało. Dzisiaj już tak nie myślę, ale to i tak stara historia, już dawno zapomniana, a zegarek miałem może parę razy na ręce, - Seiko SARB033 - ten to był gwiazda estrady. Bardzo dobrze wspominam, przez parę lat służył mi jako EDC, ale jednak też się znudził. Doskonale leżał na nadgarstku, idealnie się dopasowywał do kształtu ciała. Na koniec najzabawniejsze było to, że akurat na fali popularności (gdy już nie był w ogóle dostępny) sprzedałem go za więcej, niż kupiłem w sklepie. Ponadto miałem kiedyś bardzo dawno zegarek elektroniczny Asahi z melodyjkami, ale to jeszcze we wczesnej podstawówce. Potem pojawił się pierwszy "poważny" zegarek Q&Q, taki srebrno-złoty, ale szybko się zaczął wycierać i to "złoto" było kiepskiej jakości Ale i tak miło wspominam. Plany na przyszłość - na pewno będę chciał dokupić parę zegarków, ale nie wiem jeszcze, czy wymienię to, co mam w pudełku, czy dokupię drugie pudełko i zrobię jedno z zegarkami vintage/w stylu vintage, a drugie typowo współczesnymi. Na pewno będzie tutaj złota Omega, może Tissot Lisboa albo FC-303S4C6 - tego drugiego mierzyłem w wersji open heart i trochę klocek, więc na żywo nieco nosem pokręciłem... Lisboa jednak smuklejszy. Pojawi się może jakiś Longines w stali, taki do zestawu koordynowanego/garnituru... Podoba mi się też Cuervo y Sobrinos The Prominente Icónico (stal z bordową tarczą i złotymi cyframi), bardzo ekstrawagancki, ale za to z artystyczną tarczą. Może Zeppelin jakiś wpadnie, bo stylistykę mają wspaniałą, tylko są grube i odstające od nadgarstka, Mam, nad czym pomyśleć, a że ceny niektórych marek podskoczyły absurdalnie (zwłaszcza Longinesów i to o kilka tys. zł nawet), to zastanowię się, czy chcę tyle zapłacić. Myślałem też dużo i długo o tym mitycznym zestawie 3-ech zegarków jako kolekcji idealnej: beater, EDC i dress watch, ale u mnie to nie przejdzie. Raczej będę miał przynajmniej 6 zegarków, może maksymalnie z 10. Czytałem wypowiedzi na innych forach, na Reddicie i tylu argumentów za i przeciw to jeszcze nie widziałem A na koniec: Zegarek Casio DW5600 z powyższego zdjęcia pudełka dostał nowe ubranko w zeszłym roku. Mam go 7 lat i wciąż chodzi na tej samej baterii, ale widzę już przy podświetlaniu, że całość zaczyna zanikać, więc niedługo wstawimy mu nowe serduszko. Z początku chciałem się go pozbyć i po prostu kupić nowy, ale chyba pozostanę przy wymianie. Tak wyglądał po latach męczenia: praca, poligon, wyjazdy, basen. Nawet prezentacja dla znajomych, która wyglądała dosłownie, jak z reklamy: rzucałem nim o podłogę i tłukłem o blat, trzymając za pasek, jakbym schabowe rozbijał na obiad, szorowałem szczoteczką pod bieżącą wodą. Miny znajomych bezcenne, ale skutek natychmiastowy: dwóch z nich zaraz sobie G-Shocki kupiło. Pasek po latach wyrobił się/załamał w miejscu zapinania, aż w końcu pękł, reszta też straciła blask, kolor, kształt. Na zdjęciu świeżo po "remoncie" wiosną zeszłego roku (na zdjęciu widać datę nawet), więc już półtora roku ma nowe "ciuchy". Tanie nie były, bo kosztowały jakoś połowę ceny nowego zegarka, ale jak się chciało oryginalne... Była to też moja pierwsza "operacja" na zegarku od lat i trochę się nawściekałem, gdy miałem zabrudzone i zalepione teleskopy poruszyć z gniazdek No i tak to na razie u mnie wygląda. W tym roku nic już nie kupię, ale w przyszłym coś nowego (niekoniecznie nowego ze sklepu) powinno wpaść 7 Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach