Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here
irekm

Teorie spiskowe

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Oraw
8 godzin temu, goral_ napisał(-a):

Dają. Mam już trzy ostrzeżenia.

Eeee...to chyba nie za dyskusję, prawda? Poważny Jegomość, a ściemnia...🤔

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

841715321_Zrzutekranu2021-03-27o19_25_52.png.6fd80a5bcc82febb80e911c01ecd37aa.png

984871756_Zrzutekranu2021-03-27o19_27_55.png.d7f586a4d7147846debc184b94b34cbb.png

 

 

Tak się zastanawiam, czy takie trudne jest opanowanie braku karetek i kolejek do SOR? Przecież wystarczy zagospodarować puste w pandemii hale targowe, szkoły czy hale magazynowe na doraźne punkty przyjęć pacjentów i tam zrzucać chorych z karetek zamiast wozić po kilkadziesiąt kilometrów, kilka godzin. Do zorganizowania takiego punktu na kilkaset, może tysiąc pacjentów potrzeba dosłownie kilka osób z obsługi medycznej (pielęgniarki ze szkół nie pracują w tej chwili), dwóch czy trzech lekarzy i kilku WOTowców. W takim punkcie pacjent leżałby dzień lub dwa przechodząc wstępną selekcję i czekając na miejsce w szpitalu, a karetka leciałaby już po następnego. Każde większe miasto ma zabudowania nadające się na taki cel. Jak nie budynki kolejowe, to opuszczone fabryki, PGRy czy obiekty wojskowe. W ostateczności szkoły czy przedszkola, zabudowania kościelne, a nawet hale namiotowe które mają w tej chwili i urządzenia klimatyzacyjne i agregaty prądotwórcze. Jedyny problem to woda i urządzenia sanitarne, ale pewnie też jest to do ogarnięcia.

 

Ostatnio znajomy zachorował na COVID i 2 dni leżał w szpitalu na kozetce pod tlenem, czekając aż mu ktoś zrobi testy i zadecyduje co dalej. Zamiast czekać w karetce, a potem bez sensu leżeć w szpitalu, mógł być zawieziony do właśnie takiego punktu przerzutowego gdzie również leżałby dwa dni pod tlenem na kozetce czy polówce, ale odblokowałby karetkę i jedno miejsce w szpitalu. Przy okazji lekarz w takim punkcie dokonałby wstępnej selekcji, co z nim zrobić dalej i do jakiego szpitala się kwalifikuje. Czy wymaga tylko leczenia COVID-owego, czy potrzeba opieki kardiologicznej itp. Miałby pod ręką pielęgniarkę, może zakonnicę jak kiedyś i podstawowe urządzenia medyczne do doraźnego ratowania życia, jakby się okazało że mu życie obrzydło. 

 

Piszę to jako absolutny laik, możliwe że zupełnie się mylę i trzeba mnie utopić w najbliższym zbiorniku wodno-kanalizacyjnym, ale na mój prosty chłopski rozum, takie rozwiązanie zdałoby egzamin i odblokowało nieco system. I nie jest to rozwiązanie wymagające odgórnych decyzji głowy państwa czy samego najjaśniej nam panującego ministra zdrowia i choroby. Zwykły lokalny burmistrz czy inny wojewoda, wójt czy pleban mógłby takie rozwiązania lokalnie wprowadzić. Zastanawia mnie ta niemoc władz lokalnych, które opanował ogólny paraliż wszelkich kończyn z tą główną, na samym końcu szyi. Polacy, którzy jako jednostki potrafią przy użyciu trytytki i gumy do żucia naprawić wszystko, nie potrafią jako społeczność poradzić sobie z dużym, a łatwym do rozwiązania problemem do którego nawet trytytka nie jest potrzebna.

 

Mam nadzieję, że nie uraziłem niczyich uczuć religijnych, mieszając w to plebana, zakonnice i zabudowania kościelne. Po prostu nie widzę udziału tej części społeczeństwa w ratowaniu sytuacji. Może się mylę, ale kiedyś jakoś bardziej osoby kościelne angażowały się w ratowanie zdrowia w kryzysowych sytuacjach albo było je bardziej widać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, goral_ napisał(-a):

Dają. Mam już trzy ostrzeżenia.

 

Nie trzy, tylko jedno za trzy punkty.

Nie ja je udzieliłem, prywatnie zaakceptowałem to, za co ostrzeżenie zostało udzielone. Ale prywatnie...

To jest ostatni temat, w którym staramy się tolerować w miarę odważne i/lub kontrowersyjne poglądy, niekiedy przekraczające granice regulaminu forum. Doceńcie to i nie przeginajcie. Też mi trudno powstrzymać się, czasem też nie wytrzymuję.


Pozdrawiam

Piotr

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Oraw
9 minut temu, renqien napisał(-a):

841715321_Zrzutekranu2021-03-27o19_25_52.png.6fd80a5bcc82febb80e911c01ecd37aa.png

984871756_Zrzutekranu2021-03-27o19_27_55.png.d7f586a4d7147846debc184b94b34cbb.png

 

 

Tak się zastanawiam, czy takie trudne jest opanowanie braku karetek i kolejek do SOR? Przecież wystarczy zagospodarować puste w pandemii hale targowe, szkoły czy hale magazynowe na doraźne punkty przyjęć pacjentów i tam zrzucać chorych z karetek zamiast wozić po kilkadziesiąt kilometrów, kilka godzin. Do zorganizowania takiego punktu na kilkaset, może tysiąc pacjentów potrzeba dosłownie kilka osób z obsługi medycznej (pielęgniarki ze szkół nie pracują w tej chwili), dwóch czy trzech lekarzy i kilku WOTowców. W takim punkcie pacjent leżałby dzień lub dwa przechodząc wstępną selekcję i czekając na miejsce w szpitalu, a karetka leciałaby już po następnego. Każde większe miasto ma zabudowania nadające się na taki cel. Jak nie budynki kolejowe, to opuszczone fabryki, PGRy czy obiekty wojskowe. W ostateczności szkoły czy przedszkola, zabudowania kościelne, a nawet hale namiotowe które mają w tej chwili i urządzenia klimatyzacyjne i agregaty prądotwórcze. Jedyny problem to woda i urządzenia sanitarne, ale pewnie też jest to do ogarnięcia.

 

Ostatnio znajomy zachorował na COVID i 2 dni leżał w szpitalu na kozetce pod tlenem, czekając aż mu ktoś zrobi testy i zadecyduje co dalej. Zamiast czekać w karetce, a potem bez sensu leżeć w szpitalu, mógł być zawieziony do właśnie takiego punktu przerzutowego gdzie również leżałby dwa dni pod tlenem na kozetce czy polówce, ale odblokowałby karetkę i jedno miejsce w szpitalu. Przy okazji lekarz w takim punkcie dokonałby wstępnej selekcji, co z nim zrobić dalej i do jakiego szpitala się kwalifikuje. Czy wymaga tylko leczenia COVID-owego, czy potrzeba opieki kardiologicznej itp. Miałby pod ręką pielęgniarkę, może zakonnicę jak kiedyś i podstawowe urządzenia medyczne do doraźnego ratowania życia, jakby się okazało że mu życie obrzydło. 

 

Piszę to jako absolutny laik, możliwe że zupełnie się mylę i trzeba mnie utopić w najbliższym zbiorniku wodno-kanalizacyjnym, ale na mój prosty chłopski rozum, takie rozwiązanie zdałoby egzamin i odblokowało nieco system. I nie jest to rozwiązanie wymagające odgórnych decyzji głowy państwa czy samego najjaśniej nam panującego ministra zdrowia i choroby. Zwykły lokalny burmistrz czy inny wojewoda, wójt czy pleban mógłby takie rozwiązania lokalnie wprowadzić. Zastanawia mnie ta niemoc władz lokalnych, które opanował ogólny paraliż wszelkich kończyn z tą główną, na samym końcu szyi. Polacy, którzy jako jednostki potrafią przy użyciu trytytki i gumy do żucia naprawić wszystko, nie potrafią jako społeczność poradzić sobie z dużym, a łatwym do rozwiązania problemem do którego nawet trytytka nie jest potrzebna.

 

Mam nadzieję, że nie uraziłem niczyich uczuć religijnych, mieszając w to plebana, zakonnice i zabudowania kościelne. Po prostu nie widzę udziału tej części społeczeństwa w ratowaniu sytuacji. Może się mylę, ale kiedyś jakoś bardziej osoby kościelne angażowały się w ratowanie zdrowia w kryzysowych sytuacjach albo było je bardziej widać.

Mnie nie uraziłeś. Rzeczowo i konkretnie napisałeś. Masz rację, wszyscy powinniśmy w miarę możliwości pomagać, także osoby duchowne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
12 minut temu, renqien napisał(-a):

841715321_Zrzutekranu2021-03-27o19_25_52.png.6fd80a5bcc82febb80e911c01ecd37aa.png

984871756_Zrzutekranu2021-03-27o19_27_55.png.d7f586a4d7147846debc184b94b34cbb.png

 

 

Tak się zastanawiam, czy takie trudne jest opanowanie braku karetek i kolejek do SOR? Przecież wystarczy zagospodarować puste w pandemii hale targowe, szkoły

 

Szkoły nie są puste. Sporo z nich (te tzw. tysiąclatki) byłoby stosunkowo łatwo zresztą przekształcić w szpitale tymczasowe, bo były nawet budowane z takim założeniem (tzn. że kiedyś może trzeba będzie). Natomiast nie są całkiem puste w tej chwili, ponieważ - wbrew chyba powszechnemu mniemaniu - nauczyciele nie prowadzą zajęć online z domów/mieszkań, ale z budynków szkół. No i do niedawna klasy 1-3 w ogóle miały normalną, stacjonarną naukę. Ale to, oczywiście, byłoby łatwiutko zmienić.  :)


WARTO POMAGAĆhttps://www.siepomaga.pl

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przedszkola też nie są puste, wiem. Można natomiast przegonić nauczycieli i pracujący personel z 3 szkól do jednej, a dzieci z jednego przedszkola przenieść do drugiego. Wszystko da się zrobić, tylko nikt chyba nie ma na to ochoty. 

A o tysiąclatkach pisałem już kilka postów wcześniej ;) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Panowie, gratuluję Wam tak dogłębnej i rozległej wiedzy! Podejrzewam, że siemię konopne wypycha Wasze kieszenie, a i wina Wam nie brakuje ;)  


To jest moje zdanie i ja je całkowicie popieram.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Renquien, a gdzie w tych halach czy sxkołach sprzęt, leki, diagnostyka, instalacje tlenowe?
Skąd personel którego brakuje już do obsługi naprawdę ciężko chorych?
Ludzie mogący leżeć w takich warunkach równie dobrze mogą być w domu.
My nie mamy już miejsc i personelu dla najciężej chorych którzy umierają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak pisałem, nie znam się i jestem laikiem. Możliwe, że piszę bzdury i nie przekonuję nikogo że moja opinia jest najlepsza. 

Personel? Pielęgniarki ze szkół plus dwóch czy trzech lekarzy i zakonnice do pomocy, a WOT do koordynowania ruchu i utrzymania porządku.

Sprzęt? Butle tlenowe plus podstawowy zestaw do ratowania życia. To ma być poczekalnia dwu-trzy dniowa a nie szpital pełną gębą. Łóżka zwane polówkami, na których często leżą pacjenci na korytarzach w szpitalach. Moja mama leżała kilka lat temu, jak brakowało miejsca na sali.

 

Zrozum, o co mi chodzi. Mając alternatywę, albo chory leży w karetce stojącej przed szpitalem po kilka godzin lub jeżdżącej od Annasza do Kajfasza, lepiej żeby leżał w takiej przeczekalni, a karetka jechała po następnego. Tak moim zdaniem. Po prostu doraźne rozwiązanie jednego z problemów. Nie na stałe i nie idealne, ale zawsze jakieś. Taka trytytka i kawałek drutu, skoro nie mamy kleju i wkrętów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, renqien napisał(-a):

Jak pisałem, nie znam się i jestem laikiem. Możliwe, że piszę bzdury i nie przekonuję nikogo że moja opinia jest najlepsza. 

Personel? Pielęgniarki ze szkół plus dwóch czy trzech lekarzy i zakonnice do pomocy, a WOT do koordynowania ruchu i utrzymania porządku.

Sprzęt? Butle tlenowe plus podstawowy zestaw do ratowania życia. To ma być poczekalnia dwu-trzy dniowa a nie szpital pełną gębą. Łóżka zwane polówkami, na których często leżą pacjenci na korytarzach w szpitalach. Moja mama leżała kilka lat temu, jak brakowało miejsca na sali.

 

Nooo, teoria godna tego tematu. A koordynatorem tego przybytku byłby sam Bond :lol:


To jest moje zdanie i ja je całkowicie popieram.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
17 minut temu, Bugs napisał(-a):

Renquien, a gdzie w tych halach czy sxkołach sprzęt, leki, diagnostyka, instalacje tlenowe?
Skąd personel którego brakuje już do obsługi naprawdę ciężko chorych?
Ludzie mogący leżeć w takich warunkach równie dobrze mogą być w domu.
My nie mamy już miejsc i personelu dla najciężej chorych którzy umierają.

 

W tej chwili już za późno pewnie, żeby o tym myśleć. Ale jednak ktoś, powtórzę jeszcze raz,  tak a nie inaczej zaprojektował te tysiąclatki, żeby w razie wojny Układu Warszawskiego ze znienawidzonym NATO, mogły służyć za szpitale polowe. Ja się nie upieram, bo też jestem laikiem, a Ty nie - skoro mówisz, że w lżejszych stanach to wszystko jedno, czy w domu, czy w takim szpitalu "polowym", to ok. Ale odpowiednio wcześniej przygotowane, może jednak rozwiązałyby chociaż część problemów, o których pisze @renqien..?


WARTO POMAGAĆhttps://www.siepomaga.pl

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
16 minut temu, mario1971 napisał(-a):

Nooo, teoria godna tego tematu. A koordynatorem tego przybytku byłby sam Bond :lol:

No więc właśnie. Mam wrażenie, że większość pomysłów i prób rozwiązania problemu została podobnie skwitowana. Dlatego teraz leżymy i robimy pod siebie, jak mawia Ferdek Kiepski :D  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
10 godzin temu, Rebrov napisał(-a):

 

Dobre.

Pomijając strategię Kremla wojny hybrydowej, która się toczy - również u nas (nie chcę wywoływać tematów wojny polsko-polskiej, ale jest zasadniczy powód, dla którego Rosja nie zwróciła do dziś wraku Tu-154.  I nie zrobi tego, dopóki będzie miała w tym swój oczywisty interes), warto wspomnieć o działaniach dezinformacyjnych i atakach hakerskich ze strony Rosji.

To dzieje się tu i teraz.

 

No i próba wyjaśnienia, dlaczego koronasceptycy czują się pewnie:

Cytat

Zasada działania wspomnianych podmiotów przyczynia się do powstania baniek filtrujących, w których zamknięci są użytkownicy. Docierają do nich głównie informacje zgodne z ich zainteresowaniami, poglądami i przekonaniami, co dodatkowo wzmacnia naturalny efekt potwierdzenia. Jak udowodniono, bezpośrednio prowadzi to do polaryzacji i radykalizacji odbiorców treści. Ciągła ekspozycja użytkowników na fałszywe informacje może dodatkowo katalizować te procesy.

 

i dalej:

Cytat

Upraszczając – użytkownik o lewicowych poglądach, który polubi kilka lewicowych profili, będzie otrzymywał od Facebooka głównie podpowiedzi dotyczące podobnych stron. Podążając za sugestiami portalu, taka osoba szybko otoczy się profilami i użytkownikami o podobnych poglądach, a szansa na przebicie się odmiennej retoryki do jej bańki będzie malała z każdym kolejnym polubieniem i komentarzem. To zjawisko dotyczy również osób o poglądach skrajnych, fanatyków teorii spiskowych itd. Po jakimś czasie, w subiektywnym odbiorze użytkownika, na Facebooku istnieją w zasadzie głównie osoby mu podobne. Stąd biorą się częste deklaracje niektórych internautów, że „większość ludzi myśli tak jak ja” oraz poczucie bycia częścią wyznającej jakiś pogląd „większości społeczeństwa”, która w rzeczywistości stanowi jego niewielki procent.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
12 minut temu, renqien napisał(-a):

No więc właśnie. Mam wrażenie, że większość pomysłów i prób rozwiązania problemu została podobnie skwitowana. Dlatego teraz leżymy i robimy pod siebie, jak mawia Ferdek Kiepski :D  

A Ty chciałbyś, żeby w warunkach polowych tak to się odbywało/kończyło? :huh:

 


To jest moje zdanie i ja je całkowicie popieram.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój ukochany film sprzed lat. Na sali operacyjnej zachowałbym się teraz identycznie :)

Jeżeli Jaśnie Pan Wojewoda mnie wezwie, podczas obsługi respiratora podobnie...


Pozdrawiam

Piotr

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
14 minut temu, mario1971 napisał(-a):

A Ty chciałbyś, żeby w warunkach polowych tak to się odbywało/kończyło? :huh:

 

Znam niemal na pamięć. W oryginale jest "cut the sucker" :D 

 

Nie chciałbym niczego. Nic nie ma się kończyć tak czy inaczej, jest mi to obojętne. Po prostu uważam, że robienie czegoś, nawet w gorszych warunkach jest lepsze niż nie robienie nic. Gdybyś zobaczył warunki, jakie były w szpitalach w latach pięćdziesiątych, to uznałbyś pewnie, że lepiej niech już ci pacjenci zdychają, mniej się będą męczyć. Właśnie na tym polega nasz problem, że musimy mieć idealne warunki, nowoczesność i błyskotki. Jak mawiał klasyk kraniki, dywaniki... a jak nas na nie nie stać albo nie mamy do nich czasu, to nie robimy. W efekcie nie robimy nic i tylko płaczemy i narzekamy. 

 

Dlaczego w czasie blokady Wrocławia, jak padło podejrzenie ospy, można było wykorzystać jakieś stare baraki na szpital polowy? I zadziałało. Teraz nie zadziała... Przecież nikt tam nie będzie wykonywał zabiegów i operacji. Tacy pacjenci byliby wysyłani do szpitala stacjonarnego. Właśnie o to chodzi, żeby ciężkie przypadki szły do szpitali, a lżejsze przez dzień czy dwa były pod tlenem w polowym, przejściowym szpitalu. Skoro można było dostosować pomieszczenia biurowe na Narodowym, to czemu nie w szkole czy hali wystawienniczej? Niemcy jakoś mogli, a my już nie. Niemoc, niemoc, niemoc.

Edytowane przez renqien

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm. Czasy się zmieniły. Można natomiast wykorzystać stare poniemieckie łóżka przeznaczone do utylizacji, zakupione za 400 tysięcy złotych ;)

P.S. Odpisywałem na Twoją poprzednią wersję posta. Te łózka we Wrocławiu wstawiono do zaadaptowanego centrum konferencyjno - wystawowego.


Pozdrawiam

Piotr

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problem jest w ludziach i sprzęcie, nie w miejscach, szpitale tymczasowe mają miejsca.

Tarant, nie wiem jakie to łóżka ale z tego co czytałem to było ich 280 więc wychodzi mniej niż 1,5tys za sztukę, jak na sprzęt medyczny to jest darmo, byle g.... tyle kosztuje, łóżko dla intensywnej terapii jest w cenie dobrego samochodu, za te 400 tysi byłoby najwyżej kilka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Teraz, renqien napisał(-a):

Znam niemal na pamięć. W oryginale jest "cut the sucker" :D 

 

Nie chciałbym niczego. Nic nie ma się kończyć tak czy inaczej, jest mi to obojętne. Po prostu uważam, że robienie czegoś, nawet w gorszych warunkach jest lepsze niż nie robienie nic. Gdybyś zobaczył warunki, jakie były w szpitalach w latach pięćdziesiątych, to uznałbyś pewnie, że lepiej niech już ci pacjenci zdychają, mniej się będą męczyć. Właśnie na tym polega nasz problem, że musimy mieć idealne warunki, nowoczesność i błyskotki. Jak mawiał klasyk kraniki, dywaniki... a jak nas na nie nie stać albo nie mamy do nich czasu, to nie robimy. W efekcie nie robimy nic i tylko płaczemy i narzekamy. 

 

W zeszłym roku w kwietniu, w trakcie pierwszej fali pandemii trafiłem do szpitala otoczonego kordonem policyjnym z podejrzeniem zapalenia wyrostka robaczkowego. Byłem przyjmowany ok. godz. 9.00 na SOR-ze i diagnozowany przez młodego stażystę, później drugiego. W międzyczasie dwa razy pobrano mi krew (prawdziwa gehenna - po paru nieudanych próbach kłucia pojawił się ratownik medyczny i załatwił sprawę ;)), raz mocz, dwa razy byłem wieziony na USG jamy brzusznej. Trwało to blisko 8 godzin, zanim wzięła mnie w swoje łapy ściągnięta z oddziału chirurgicznego pielęgniarka oddziałowa. W pół godziny zleciła badanie tomografem komputerowym i załatwiła prawidłową, ostateczna diagnozę. O 23.00 leżałem już gotowy na stole operacyjnym.

 

Odpowiadając na Twoje propozycję, NIE - w warunkach polowych bez odpowiedniego sprzętu nie można odpowiednio zdiagnozować pacjenta, no i musi to robić wyspecjalizowany, doświadczony personel, nie siostry zakonne...


To jest moje zdanie i ja je całkowicie popieram.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

1 minutę temu, mario1971 napisał(-a):

Odpowiadając na Twoje propozycję, NIE - w warunkach polowych bez odpowiedniego sprzętu nie można odpowiednio zdiagnozować pacjenta, no i musi to robić wyspecjalizowany, doświadczony personel, nie siostry zakonne...

No popatrz, a kiedyś się dało... I tomografów nie było. Bo kiedyś nie było, wiesz? Jak oni wtedy leczyli? Ja nie wiem, że ludzkość nie wyginęła...

 

OK. To nie róbmy nic. Dzięki, bo teraz przynajmniej wiem, dlaczego jest jak jest. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Teraz, tarant napisał(-a):

 

Nie trzy, tylko jedno za trzy punkty.

Nie ja je udzieliłem, prywatnie zaakceptowałem to, za co ostrzeżenie zostało udzielone. Ale prywatnie...

To jest ostatni temat, w którym staramy się tolerować w miarę odważne i/lub kontrowersyjne poglądy, niekiedy przekraczające granice regulaminu forum. Doceńcie to i nie przeginajcie. Też mi trudno powstrzymać się, czasem też nie wytrzymuję.

Nie mówiłem kto, bo chyba się nie podpisał, ani nie uzasadnił. Nikogo nie obrażałem, raczej uważam, że ten, kogo cytowałem sam się obrażał. Pozdrawiam serdecznie.

Teraz, Oraw napisał(-a):

Eeee...to chyba nie za dyskusję, prawda? Poważny Jegomość, a ściemnia...🤔

Może nie za dyskusję, ale za opinię. Podobno obraźliwą, ale nikt  się do obrazy nie przyznał. A czy jestem poważny? Nie wiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
14 minut temu, Bugs napisał(-a):

Problem jest w ludziach i sprzęcie, nie w miejscach

O to to 👍


To jest moje zdanie i ja je całkowicie popieram.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, czy mieliście tzw szkolenie medyczne podczas studiów. Może doktryna się zmieniła, nie wiem.

Bardzo skracając sprawę. Szpitale wojskowe, doraźne, np te w "tysiąclatkach", miały mieć trochę odmienne metody selekcji. Do dalszego leczenia (dalej od linii frontu, do "prawdziwych" szpitali) kierować miano tych, którzy rokują wyleczenie. Czyli zdrowszych, mogących wrócić na front.

 


Pozdrawiam

Piotr

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
 
No popatrz, a kiedyś się dało... I tomografów nie było. Bo kiedyś nie było, wiesz? Jak oni wtedy leczyli? Ja nie wiem, że ludzkość nie wyginęła...
 
OK. To nie róbmy nic. Dzięki, bo teraz przynajmniej wiem, dlaczego jest jak jest. 

Kiedyś ludzie których dzisiaj ratujemy nie mieliby żadnych szans na przeżycie.
Akurat tomograf jest podstawowym narzędziem do rozpoznawania i oceny choroby covidowej.
Zakonnice, WOTowcy i tlen z butli ( wiesz na ile starcza butla tlenu? ma 150atm, łatwo policzyć ) to za mało, chyba że urządza nas medycyna rodem z XIX wieku.
Kilka osób personelu na tysiąc pacjentów???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie przeinaczaj moich wypowiedzi, bo to nie fair.

2 godziny temu, renqien napisał(-a):

Do zorganizowania takiego punktu na kilkaset, może tysiąc pacjentów potrzeba dosłownie kilka osób z obsługi medycznej (pielęgniarki ze szkół nie pracują w tej chwili), dwóch czy trzech lekarzy i kilku WOTowców.

Nie wiem, na ilu pacjentów mógłby być taki punkt, nie wiem ilu potrzeba lekarzy i pielęgniarek. Nie znam się. Rzuciłem po prostu pomysł. I tak nie ja bym go dopracowywał, tylko ludzie, którzy się na tym znają.

 

Po prostu zaproponowałem, żeby resztę personelu, jako brakujące osoby porządkowe, tzw. salowe i inni ludzie do obsługi, wypełnić właśnie chociażby zakonnicami, WOT-owcami itp. A o butlach tlenowych mi nie mów, bo jak myślisz, skąd kiedyś w szpitalach był tlen brany? Właśnie z butli. Kiedyś instalacja tlenowa była tylko na OIOM-ie i na sali operacyjnej. W salach szpitalnych tlenu nie było. Stały butle. Sam to pamiętam, choć jakiś bardzo stary nie jestem.

 

Edytowane przez renqien

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.