Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
kotylozaur

Właśnie obejrzałem film...

Rekomendowane odpowiedzi

Leniwa sobota, nie wiem który raz już ogladam tan film, świetny jest46b110482b3a1545ff0e4db58eb8e568.jpg

Wysłane z mojego SM-S921B przy użyciu Tapatalka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, satanic napisał(-a):

Dobry nawet, dla fanów Lost.

 

image.thumb.png.061dfe5aacad6c8e2059384a9de36922.png

Mi też się podoba 🤗 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No, kochani, taka rocznica nie zdarza się co roku...  :P

 

Boski Leonardo kończy dzisiaj... 50 lat!  :D

 

 

 

Tak się też składa, że również dzisiaj wypadają 62 urodziny pani Demi Moore.

I mój prezent dla Panów z okazji Dnia Nieopadłości.  ;)

 

 


WARTO POMAGAĆhttps://www.siepomaga.pl

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 9.11.2024 o 21:43, TomcioMiki napisał(-a):

Byliśmy dobrze się bawiliśmy 🤗🤗🤗

Screenshot_2024-11-09-21-42-09-17_40deb401b9ffe8e1df2f1cc5ba480b12.jpg

 

Też widzieliśmy wczoraj i o dziwo wszystkim się podobało, dla młodego i mnie - dużo akcji

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
50 minut temu, pechagto napisał(-a):

 

Też widzieliśmy wczoraj i o dziwo wszystkim się podobało, dla młodego i mnie - dużo akcji

Fajny dla całej rodzinki 🤗🤗🤗

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tam akurat poszedłem na tego Gladiatora 2.  Takie same odczucie jak z Top Gun 2. Wszystko ładnie, pięknie. Rozmach, muza .Denzel mi się podobał. Ale jednak. Jedynki nie przebiło. Ale ogólnie mi się podobało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kilkutygodniowy zbiór:

 

"Weekend z mistrzem" - Polański (przy pomocy słabo znanego Franka Simona) towarzyszy Jackie'emu Stewartowi podczas GP Monaco. Mnóstwo tamtego niepowtarzalnego stylu i klasy. W tle inni bohaterowie torów. Są weterani Fangio i Moss, ale też ci, którym w tamtych brutalnych czasach nie dane było doczekać emerytury: Peterson, Rodriguez, Stommelen. Cevert i Graham Hill, który też niebawem (choć w innych okolicznościach) odejdzie. Jackie jawi się jako świetny gość, trudno go nie lubić. Obejrzałem wersję z dokręconą po 40 latach rozmową Polańskiego z bohaterem, w której na kilka spraw fajnie patrzą z perspektywy lat. Bardzo fajny film.

 

"Kulej. Dwie strony medalu" - dobry, nawet jeśli zdarzyło się kilka słabszych momentów. Ringu jest mniej niż można by się spodziewać, ale jeśli już, to zrobiony jest ok. Parę wątków wydaje mi się trochę "doklejonych" ze współczesnej perspektywy. Warto.

 

"Lee. Na własne oczy" - żona jest fanką Kate, więc obejrzałem :) Tu też sporo współczesnych odniesień, mniej lub bardziej finezyjnych. Ogląda się przyzwoicie, ale nie jest to jakaś lektura obowiązkowa.

 

"Wanda Rutkiewicz. Ostatnia wyprawa" - naprawdę wciągający, z ciekawymi materiałami archiwalnymi (jest też Darek Szpakowski z końcówki lat 80.).

 

"Armand" - dziwna norweska psychodrama w szkole, może nieco za długi, ale bywa ciekawy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na przestrzeni ostatniego miesiąc obejrzałem cztery filmy, które za mną "chodziły":

 

1) "Civil war" 

Bardzo dobre kino. Nawiązanie do amerykańskiego modelu kina drogi. W mojej ocenie udana formuła mini etiud, pokazujących różne podejście do toczącej się wojny domowej, różne postawy moralne i amoralne. Bardzo dobre rozegranie docelowego "ostatniego wywiadu z prezydentem" w scenie finałowej. Jako, że ostatnio zobaczyłem również serial "DEVS", to trzeba przyznać, że Garland nadaje swym dziełom pewien niepokojący sznyt.

 

2) "Strefa interesów"

Pozycja obowiązkowa. Każdy powinien zobaczyć ten film i wyrobić sobie własne zdanie.

Film oddziaływał na mnie emocjonalnie w słabszy sposób niż założyłem. Może dlatego, że nie oglądałem go w kinie i efekty akustyczne nie były odpowiednio uwypuklone.

Ale i tak wiele scen jest wstrząsających. Kontrasty z jednej strony są prostym i ogranym środkiem, ale w tym przypadku działają mocno.

Wielką zaletą jest wprowadzenie języka niemieckiego jako jedynego w filmie.

Patrząc na kompletne ignorowanie przez "rasę panów" służby domowej, miałem nieodparte porównanie z przedmiotowym traktowaniem niewolników na plantacjach w Stanach Zjednoczonych przed wojną secesyjną.

Czasy się zmieniają, a ludzie nie...

 

3) "Boże ciało"

Dotarłem do tego filmu z dużym opóźnieniem.

I nie wiem o co te halo. Film przewidywalny, niezbyt odkrywczy. Przesłanie miejscami mocno łopatologiczne.

Kreacje aktorskie dalekie od wybitności.

Rozczarowałem się.

A może po prostu nie lubię polskiego kina, które próbuje być głębokie moralnie.

 

4) "Duchy Inisherin"

Dziwny film. Opowieść o samotności, depresji, tolerancji, popadaniu w dziwność.

O potrzebie ucieczki. Niebezpieczeństwie izolowanego życia w małej społeczności.

Film właściwie bez końca.

Przypominający oniryczny majak.

A z drugiej strony wypełniony dobrym aktorstwem. Colin Farrell w świetnej formie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, AspirantS napisał(-a):

Na przestrzeni ostatniego miesiąc obejrzałem cztery filmy, które za mną "chodziły":

 

1) "Civil war" 

Bardzo dobre kino. Nawiązanie do amerykańskiego modelu kina drogi. W mojej ocenie udana formuła mini etiud, pokazujących różne podejście do toczącej się wojny domowej, różne postawy moralne i amoralne. Bardzo dobre rozegranie docelowego "ostatniego wywiadu z prezydentem" w scenie finałowej. Jako, że ostatnio zobaczyłem również serial "DEVS", to trzeba przyznać, że Garland nadaje swym dziełom pewien niepokojący sznyt.

 

2) "Strefa interesów"

Pozycja obowiązkowa. Każdy powinien zobaczyć ten film i wyrobić sobie własne zdanie.

Film oddziaływał na mnie emocjonalnie w słabszy sposób niż założyłem. Może dlatego, że nie oglądałem go w kinie i efekty akustyczne nie były odpowiednio uwypuklone.

Ale i tak wiele scen jest wstrząsających. Kontrasty z jednej strony są prostym i ogranym środkiem, ale w tym przypadku działają mocno.

Wielką zaletą jest wprowadzenie języka niemieckiego jako jedynego w filmie.

Patrząc na kompletne ignorowanie przez "rasę panów" służby domowej, miałem nieodparte porównanie z przedmiotowym traktowaniem niewolników na plantacjach w Stanach Zjednoczonych przed wojną secesyjną.

Czasy się zmieniają, a ludzie nie...

 

3) "Boże ciało"

Dotarłem do tego filmu z dużym opóźnieniem.

I nie wiem o co te halo. Film przewidywalny, niezbyt odkrywczy. Przesłanie miejscami mocno łopatologiczne.

Kreacje aktorskie dalekie od wybitności.

Rozczarowałem się.

A może po prostu nie lubię polskiego kina, które próbuje być głębokie moralnie.

 

4) "Duchy Inisherin"

Dziwny film. Opowieść o samotności, depresji, tolerancji, popadaniu w dziwność.

O potrzebie ucieczki. Niebezpieczeństwie izolowanego życia w małej społeczności.

Film właściwie bez końca.

Przypominający oniryczny majak.

A z drugiej strony wypełniony dobrym aktorstwem. Colin Farrell w świetnej formie.

Bożego ciała nie oglądałem, i jakoś nie mam parcia , reszta świetna 🤗 🤗 🤗 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja kolejny raz odkryłem, że większość seriali oglądanych przeze mnie ostatnio które mi się podobają są autorstwa Taylora Sheridana. Jak ten gość znajduje czas żeby to wszystko tworzyć? Tak więc, na Paramount (u mnie jest częścią Amazon Prime i tam można wykupić dodatkowy dostęp do tej platformy) oglądam ostatnio: drugą serię Lioness (rewelacja), Mayor of Kingston (dobre) i właśnie zacząłem Landmana (zapowiada się bardzo dobrze). No i wciąż czekam z utęsknieniem na drugą serię 1923. Na Netfliksie jest też kolejna część sagi tej rodziny (Yellowstone), ale na razie się jeszcze za nią nie zabrałem. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, beniowski napisał(-a):

Na Netfliksie jest też kolejna część sagi tej rodziny (Yellowstone), ale na razie się jeszcze za nią nie zabrałem. 

 

Też bardzo lubię, to co Taylor Sheridan wypuszcza. Mayor of Kingston - trzecia seria jakoś mnie na razie nie wciągnęła. Chyba pozapominałem wątki z pierwszej i drugiej. Pierwsze dwie oglądałem z dużym zainteresowaniem. Natomiast Yellowstone to chyba sztandarowy, najlepszy (najbardziej "oglądalny") z jego produktów. Podobał mi się też 1883, czyli prequel Yellowstone i 1923. Klasyczny western w stylu "jak zdobywano Dziki Zachód" ale pokazany z ciekawej perspektywy młodej dziewczyny. To świetny przykład dla wszystkich twórców "woke" jak się powinno robić porządną i interesującą  "silną postać kobiecą", która nie wygląda jak zdjęta ze sztandaru propagandy światopoglądowej i która potrafi przyciągnąć zainteresowanie przeciętnego widza, który od serialu/filmu oczekuje po prostu dobrej rozrywki.

 

I tak jeszcze będąc w okolicach "Yellowstone". Na Netflixie pojawił się ostatnio bardzo podobny serial, ale wyprodukowany w Australii i osadzony w australijskich realiach (Terytorium). Na pewno nie jest tak dobry jak Yellowstone, ale nie jest też zły. W efekcie można się wciągnąć w fabułę i wciąż daje się obejrzeć z zainteresowaniem.

 

Z innej beczki. W weekend obejrzałem dwa interesujące filmy:

 

Babilon z (między innymi) Bradem Pittem i Margot Robbie. Film w zamiarze reżysera miał chyba zostać "epickim arcydziełem" i "hołdem dla Hollywood z czasów kina niemego". W mojej opinii chyba nie do końca się udało. Epicko rzeczywiście jest, ale miałem wrażenie, że wszystkiego jest tam za dużo i za mocno. Wszystko przesadzone i przerysowane. Chyba styl Quentina Tarantino był inspiracją (Kill Bill mi się od razu kojarzył oraz Pewnego razu w Hollywood) z tym, że Quentin w takie klimaty potrafi, a Damien Chazelle chyba nie do końca. Jest trochę fajnych scen i fajnych pomysłów, ale wszystko to idzie w zapomnienie przy kilku przesadzonych i przerysowanych scenach, które zapewne miały wzmacniać przekaz filmu a w rzeczywistości go infantylizują. Długa, otwierająca scena imprezy kompletnie przerysowana, Podobnie końcowa scena, która pewnie miała być sentymentalna i poruszająca a dla mnie okazałą się trochę sztampowa i przesłodzona. W konsekwencji najbardziej zapadł mi w pamięci poboczny w sumie wątek czarnoskórego bohatera granego przez Jovana Adepo. Film warto obejrzeć, bo to w sumie niezłe kino. Widać wysoki budżet i staranne odtworzenie realiów początku XX wieku. Jest jakaś ciekawa opowieść, jest trochę dramatyzmu i zwrotów akcji, ale coś mu brakuje, żeby uznać go za wybitny, czy choćby nawet za bardzo dobry.

 

Prawdziwy ból (Real Pain). Jest o tym filmie w tej chwili u nas w kraju dość głośno, więc nie będę się rozwodził nad fabułą. Niskobudżetowa, fantastycznie zagrana opowieść o wycieczce dwóch Amerykanów żydowskiego pochodzenia do Polski, śladami swoich przodków. Prawdziwy balsam na naszą polską duszę. Nie dość, że znany amerykański gwiazdor (Jesse Eisenberg) postanawia przyjechać i nakręcić u nas film, to jeszcze pokazuje w nim nasz kraj niemal jak pocztówkę i turystyczną reklamę. Do tego nienachalnie, ale jednak z wyraźną sympatią do Polski. Film jest mądry, wyważony i pełen ciepłego humoru. Jesse jako reżyser coraz bardziej przypomina mi Woody Allena (też reżyseruje i gra we własnych filmach) i pewnie za niedługo zajmie jego miejsce (niszę) w kinie. Jesse razem z Kieranem Culkinem tworzą świetny duet i są bardzo prawdziwi i przekonujący. Jeżeli ktoś lubi kino kameralne, grające na uczuciach i emocjach a nie na efektach specjalnych, to ten film powinien mu się spodobać. Ja zdecydowanie polecam.

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
19 minut temu, Perpetuum Mobile napisał(-a):

 

Też bardzo lubię, to co Taylor Sheridan wypuszcza. Mayor of Kingston - trzecia seria jakoś mnie na razie nie wciągnęła. Chyba pozapominałem wątki z pierwszej i drugiej. Pierwsze dwie oglądałem z dużym zainteresowaniem. Natomiast Yellowstone to chyba sztandarowy, najlepszy (najbardziej "oglądalny") z jego produktów. Podobał mi się też 1883, czyli prequel Yellowstone i 1923. Klasyczny western w stylu "jak zdobywano Dziki Zachód" ale pokazany z ciekawej perspektywy młodej dziewczyny. To świetny przykład dla wszystkich twórców "woke" jak się powinno robić porządną i interesującą  "silną postać kobiecą", która nie wygląda jak zdjęta ze sztandaru propagandy światopoglądowej i która potrafi przyciągnąć zainteresowanie przeciętnego widza, który od serialu/filmu oczekuje po prostu dobrej rozrywki.

 

I tak jeszcze będąc w okolicach "Yellowstone". Na Netflixie pojawił się ostatnio bardzo podobny serial, ale wyprodukowany w Australii i osadzony w australijskich realiach (Terytorium). Na pewno nie jest tak dobry jak Yellowstone, ale nie jest też zły. W efekcie można się wciągnąć w fabułę i wciąż daje się obejrzeć z zainteresowaniem.

 

Z innej beczki. W weekend obejrzałem dwa interesujące filmy:

 

Babilon z (między innymi) Bradem Pittem i Margot Robbie. Film w zamiarze reżysera miał chyba zostać "epickim arcydziełem" i "hołdem dla Hollywood z czasów kina niemego". W mojej opinii chyba nie do końca się udało. Epicko rzeczywiście jest, ale miałem wrażenie, że wszystkiego jest tam za dużo i za mocno. Wszystko przesadzone i przerysowane. Chyba styl Quentina Tarantino był inspiracją (Kill Bill mi się od razu kojarzył oraz Pewnego razu w Hollywood) z tym, że Quentin w takie klimaty potrafi, a Damien Chazelle chyba nie do końca. Jest trochę fajnych scen i fajnych pomysłów, ale wszystko to idzie w zapomnienie przy kilku przesadzonych i przerysowanych scenach, które zapewne miały wzmacniać przekaz filmu a w rzeczywistości go infantylizują. Długa, otwierająca scena imprezy kompletnie przerysowana, Podobnie końcowa scena, która pewnie miała być sentymentalna i poruszająca a dla mnie okazałą się trochę sztampowa i przesłodzona. W konsekwencji najbardziej zapadł mi w pamięci poboczny w sumie wątek czarnoskórego bohatera granego przez Jovana Adepo. Film warto obejrzeć, bo to w sumie niezłe kino. Widać wysoki budżet i staranne odtworzenie realiów początku XX wieku. Jest jakaś ciekawa opowieść, jest trochę dramatyzmu i zwrotów akcji, ale coś mu brakuje, żeby uznać go za wybitny, czy choćby nawet za bardzo dobry.

 

Prawdziwy ból (Real Pain). Jest o tym filmie w tej chwili u nas w kraju dość głośno, więc nie będę się rozwodził nad fabułą. Niskobudżetowa, fantastycznie zagrana opowieść o wycieczce dwóch Amerykanów żydowskiego pochodzenia do Polski, śladami swoich przodków. Prawdziwy balsam na naszą polską duszę. Nie dość, że znany amerykański gwiazdor (Jesse Eisenberg) postanawia przyjechać i nakręcić u nas film, to jeszcze pokazuje w nim nasz kraj niemal jak pocztówkę i turystyczną reklamę. Do tego nienachalnie, ale jednak z wyraźną sympatią do Polski. Film jest mądry, wyważony i pełen ciepłego humoru. Jesse jako reżyser coraz bardziej przypomina mi Woody Allena (też reżyseruje i gra we własnych filmach) i pewnie za niedługo zajmie jego miejsce (niszę) w kinie. Jesse razem z Kieranem Culkinem tworzą świetny duet i są bardzo prawdziwi i przekonujący. Jeżeli ktoś lubi kino kameralne, grające na uczuciach i emocjach a nie na efektach specjalnych, to ten film powinien mu się spodobać. Ja zdecydowanie polecam.

 

 

Babilon oglądałem w kinie i zrobił na mnie wrażenie , a na Prawdziwy ból muszę się wybrać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
38 minut temu, TomcioMiki napisał(-a):

Babilon oglądałem w kinie i zrobił na mnie wrażenie ,

 

Bo ten film rzeczywiście robi wrażenie. Szczególnie w kinie. Solidny budżet widać na każdym kroku. Czasami aż za bardzo 😉 i to jest w sumie tego filmu minus. Aż za dużo formy, której nie jest w stanie wypełnić treść.

 

40 minut temu, TomcioMiki napisał(-a):

a na Prawdziwy ból muszę się wybrać.

 

👍

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, AspirantS napisał(-a):

Wielką zaletą jest wprowadzenie języka niemieckiego jako jedynego w filmie

 

 

Koleżanka z Niemiec powiedziała że aktorzy używają słów i wymowy z różnych dialektów (nie czysty Hochdeutsch) widocznie od miejsca pochodzenia danej postaci

Oczywiście w wygładzonej formie ale widać i słychać że reżyser ogarnął temat

 

tapatalked

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli mogę polecić coś zaskakującego to serial "Dyplomatka" ( Netflix).

W życiu bym się za to nie zabrał.

Ale żona się uparła.

I nagle coś co miało być komedią romantyczną zamieniło się w thriller szpiegowski.

Czasem trochę naiwny, ale bardzo wciągający.

Rufus Sewel w roli "żony"  tytułowej dyplomatki zżera ekran.

Ale najlepsze są dialogi. Wreszcie coś inteligentnego i z polotem.

 

3 godziny temu, beniowski napisał(-a):

Ja kolejny raz odkryłem, że większość seriali oglądanych przeze mnie ostatnio które mi się podobają są autorstwa Taylora Sheridana. Jak ten gość znajduje czas żeby to wszystko tworzyć? Tak więc, na Paramount (u mnie jest częścią Amazon Prime i tam można wykupić dodatkowy dostęp do tej platformy) oglądam ostatnio: drugą serię Lioness (rewelacja), Mayor of Kingston (dobre) i właśnie zacząłem Landmana (zapowiada się bardzo dobrze). No i wciąż czekam z utęsknieniem na drugą serię 1923. Na Netfliksie jest też kolejna część sagi tej rodziny (Yellowstone), ale na razie się jeszcze za nią nie zabrałem. 

Póki co nic nie przebiło serialu "1883".

Perfekcyjna gra na emocjach.

 

Na marginesie - T. Sheridan występuje chyba w nowym sezonie "Lioness" jako dowódca grupy uderzeniowej z pierwszego odcinka, urządzającej rajd po Meksyku.

Edytowane przez AspirantS

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

586920198_TrzepieciskaDeniro.jpg.1c1a2fbff88d348676d4f3673e6ab8e0.jpg

Zmysłowa Pani Joanna Trzepiecińska i Robert "leaving America" De Niro 😆 


"Człowiek tyle jest wart, ile warte są sprawy, którymi się zajmuje." Marek Aureliusz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, TomcioMiki napisał(-a):

Jestem w trakcie, nawet nawet.

8138138.3.jpg

Moja żona odpadła po trzecim odcinku.

Ja mam mieszane uczucia. 

Czy warto brnąć dalej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, AspirantS napisał(-a):

Moja żona odpadła po trzecim odcinku.

Ja mam mieszane uczucia. 

Czy warto brnąć dalej?

Ja oglądam, jestem ciekaw jak to się skończy, a teraz poszedłem na to 😁😁😁

film_24442_original_1.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.