Tę nazwę POMIDOREK pierwszy raz usłyszałem od sprzedawcy, starszego pana w sklepie Victorinoxa na Ptasiej. Chyba wie, co mówił bo to był taki już niespotykany sprzedawca. Informacji o sprzedawanym towarze słuchałeś jak bajki, a wiedzę miał sporą. Niestety, już odszedł. Drugi taki subiekt którego słuchało się z otwartymi ustami był za komuny w sklepie fotograficznym na zapleczu domu towarowego CDT, potem chyba ten dom Smyk się nazywał, teraz straszy rozebrany do szkieletu. Przechodząc zawsze tam zachodziłem żeby posłuchać jak obsługuje klientów. Jak pisali koledzy w dziale Omegi, dzisiaj już takich subiektów się nie spotyka