Nie. Córka chodziła na jazdę konną do takiego gościa, który prowadził gospodarstwo agroturystyczne i jednocześnie sierociniec dla porzuconych zwierząt. Miał dzika, strusie, kaczki chińskie, sarny, daniele, różnorakie bydło rogate. Skupował też stare konie przeznaczone na ubój. O psach i kotach nie wspomnę. Były wszędzie. Tu jeszcze inny zwierzak z jego gospodarstwa... Wysłane z mojego S9 przy użyciu Tapatalka