Trochę rozważam kupienie sobie takiego.
Marka została reaktywowana wiosną tego roku przez wnuka założyciela lokalnej sieci salonów z zegarkami i biżuterią, która do lat 60. też sama produkowała zegarki, głównie kieszonkowe, ale też trochę naręcznych, pod marką Prestex. Ale nie wiem, czy to była zupełnie własna produkcja, czy bardziej one były tylko sygnowane nazwą Prestex. Tym niemniej zegarki Prestex istniały - choć te z tamtych czasów są niezwykle trudne do zdobycia. Nie żeby były jakoś szczególnie wartościowe, ale powstało ich niewiele, a minęło mnóstwo czasu. To że firma odwołuje się to realnych tradycji rodzinnych, a nie dopisuje sobie historię - to plus.
Jeśli chodzi o reaktywowaną firmę - wiosną zaprezentowane zostały dwie kolekcje: jedna to taki jak ten niebieski, także w szary i pomarańczowy, druga - chronografy, niestety kwarcowe, a teraz - trzecia kolekcja, jak ten biały, ale niestety oprócz niego w tej kolekcji są jeszcze dwa kwarce. Mają bardzo ładne tarcze - wszystkie trzy kolorowe wersje: niebieska, szara i pomarańczowa wyglądają naprawdę fajnie i gdybym miał kupić nie wiem, który z nich bym wybrał. Niestety zegarki nie są produkowane w Wielkiej Brytanii, ani nawet w Szwajcarii, tylko na Dalekim Wschodzie. Wprawdzie w żadnym wypadku nie zalatują chińszczyzną, a poziom wykonania reszty, poza tarczami, wydaje mi się adekwatny jak na tę półkę cenową, ale też to, że są jedynie "designed in Britain" jest dla mnie sporym minusem. Automatyczna Miyota w środku też jest raczej minusem niż plusem. Dość rzadko spotkane jak na microbrand jest to, że zegarki nie są tylko do kupienia przez Internet, lecz są w kilku stacjonarnych sieciach i można je obejrzeć.
A zatem rozważam kupienie sobie, ale nie mogę powiedzieć, że jestem do tego przekonany. W pewnej mierze rozważam dlatego, że dobrze pasowałby do angielskiego zestawu, który mam, a biały dodatkowo mógłby uchodzić za garniturowca. Na pewno pójdę jeszcze raz je obejrzeć.