Tak, popadamy w dziwne stereotypy. Policja ma łapac morderców a nie przypieprzać się do uczciwych obywateli, jeżdżących jedynie nieuczciwie. Bo zabójstwa to jest ważniejsza sprawa, bo godzą w nasze życie, truchlejemy na myśl, że możemy być ofiarą. A ofiarą wypadku? Któż o tym myśli? Problem tylko w tym, że zabójstw w Polsce jest rocznie ok. 800, a w wypadkach ginie blisko 6 tysięcy, o rannych nie wspominając. Soft, Twoja logika mnie nie przekonuje. Co prawda nie każdy samochód, który ostrzegasz światłami jest kradziony lub wiezie poszukiwanego złodzieja z łupem, ale inaczej byś mówił jakby złodziej jechał TWOIM samochodem lub z łupem pochodzącym z TWOJEGO domu. Wtedy też byś rozgrzeszył faceta, który mruga sprawcy Twojego nieszczęścia? Poza tym szanujmy pracę innych. Narzekamy powszechnie, że policjanci to debile, łapówkarze, nic nie robią, itd. Dla mnie to ostrzeganie wygląda mniej więcej tak, jakby ktoś sprzątał (bo taką ma pracę), a drugi w ramach swoiście pojętej logiki śmiecił w dopiero co zamiecionych miejscach. I tłumaczył, że śmieci, aby sprzątający miał pracę. Każdy z nas wykonuje jakąś pracę i chyba nie za bardzo by chciał, aby ktoś mu ją utrudniał i jeszcze się śmiał za plecami w kułak. Idąc tym samym tropem powinniśmy ostrzegać kłusownika, że idzie leśniczy, dawać cynk brudnemu sprzedawcy, że idzie kontrola z SANEPIDu :? Co do jazdy z absurdalnymi prędkościami to ciężko zrozumieć, że można prowadzić bezpiecznie samochód (poza austostradą) z prędkością 120, 140 czy 180 km/h. A niech ktoś wyjedzie z podporządkowanej? I co z tego, że to jego wina? Jadąc dozwolone np. 60-70 jest czas na reakcję, a i siła uderzenia jest mniej dotkliwa i daje szanse na mniejsze obrażenia. Przy 120 ani czas reakcji, ani konsekwencje zderzenia nie są porównywalne.