Jak czytam o Waszych traumatycznych przeżyciach za kierownicą to zaczynam się zastanawiać czy mieszkamy w tym samym kraju.
Jeżdżę po kraju dość dużo, jakieś dobre 30k km rocznie i przez ostatnie lata może raz jakiś pirat mnie zganiał światłami, na autostradzie drogę zajeżdżają mi właściwie tylko TIRy, w mieście też raczej nie widzę chamstwa czy kapelusznictwa. Pewnie, że wkurza mnie kobieta, która z podporządkowanej ruszy dopiero jak na horyzoncie nie będzie widać żadnego auta, ale to nie wpływa na bezpieczeństwo, co najwyżej na płynność ruchu.
Właściwie to co obserwuję i mnie denerwuje to:
- TIR jadący 85,5 km/h, który koniecznie musi natychmiast w tym momencie, zajeżdżając mi drogę, wyprzedzić TIRa jadącego 85 km/h
- szeryfowie, którzy nie słyszeli o jeździe na suwak, kiedy zwęża się jezdnia i blokujący jadąc środkiem, kierowców, którzy chcą ustawić się prawidłowo na dwóch pasach.