Tak na marginesie - słynny już kontrakt Benhauera jest przykładem idealnym tzw. złotej klatki. PZPN - cieszył się, że wreszcie dopiął swego (tzn. Listka ) i dał pospólstwu igrzyska w postaci trenera z górnej półki. Leo - cieszył się, bo znaleźli się frajerzy (PZPN), którzy dali mu wszystko, co chciał, ze słynnym odstępnym włącznie. No i mamy koniec.... kadra kończy w niesławie, trener kończy ze wstydem, zaplecza ni ma, ni ma koncepcji, ni ma niczego. Ani PZPN nie jest szczęśliwy - nie mogli kontraktu rozwiązać po Euro, bo to tyle kasy.. Leo też nie jest szczęśliwy - jechali po nim wszyscy jak po łysej kobyle. Ale nie zrezygnował z kasy, bo niby jaki to miałoby sens? Przyjmował wszystko na klatę, denerwował się, ale trwał. Znalazł sobie w międzyczasie pracę w NL, wróci tam i do emeryturki sobie tam będzie grzebał. Pamiętam, jak jakieś 2 lata temu na konferencji biznesowej pewnej znanej firmy, podczas prezentacji wobec jakiegoś tysiąca osób z okładem, jako niespodzianka pojawił się ON- Don Leo. Ku mojemu zdziwieniu, wszyscy (średnia wieku jakieś 30 lat, ja oczywiście zawyżałem ) wstali nagle z miejsc i przez dobre 10 min była owacja na stojąco. Jako jedyny na początku nie wstałem (później już tak, żeby głupio nie wyglądało), a na pytanie "dlaczego aż taka feta?" dostałem odpowiedź - "co ty nie wiesz - pierwszy trener, który awansował na Euro" itd. Wczoraj ktoś trzeźwo podsumował - wreszcie - po co było nakręcać spiralę ubóstwienia w narodzie samym faktem awansu, zamiast skupić się na turnieju. No i od Euro kadra się nie podniosła... A tak pięknie miało być, goździki, wywiady, wizyty w zakładach pracy... Oby się poprawiło,,, Iko