W zeszłym roku była solidna gleba, bo drogowcy wycieli długi pasek asfaltu i złapałem krawędź.
Kosztowo to była wymiana przedniej obręczy, opony i owijki, porysowane klamki sam pomalowałem.
Podarty rękaw kurtki Danielo (tu firma dała d*py co do naprawy, więc też mam ich w d*pie), a co ciekawe spodenki Castelli całe, choć jakby wyłuszczone w miejscu szlifu.
A zdrowotnie krwiak na biodrze i obity bark, na szczęście nic poważniejszego.