Nieco ponad rok temu opisywałem swoje wrażenia z obcowania z pierwszym zegarkiem z rocznicowej serii zaplanowanej przez Laco dla uczczenia 100-lecia istnienia tej ciekawej firmy. Seria będzie się składać z pięciu zegarków wydawanych co roku przez pięć lat poprzedzających tę okrągłą rocznicę. Ilość sztuk wypuszczanych w kolejnych latach będzie odpowiadała numeracji edycji – Edycja 95 to 95 sztuk limitowanych zegarków, Edycja 96 to 96 sztuk itd. Trzeba przyznać, że pomysł jest bardzo ciekawy. Marketingowcy się postarali.
Recenzję tego pierwszego modelu – Edition 95 - utrzymanego w stylu „marine” opublikowałem tu:
Laco kazało czekać do samej końcówki ubiegłego roku na odkrycie kolejnego modelu – Edition 96. Potem wskutek pandemicznych zawirowań i dotykających każdej branży problemów z łańcuchami dostaw, czekałem trzy miesiące na dostawę zamówionego zegarka, ale w końcu jest! Poniżej postaram się pokazać z jakim zawodnikiem mamy tym razem do czynienia.
Nowy model rocznicowy to zegarek z kompletnie innej bajki niż jego poprzednik. Jest utrzymany w stylistyce linii zegarków sportowych Laco nazywanej Squad – „tool watchy” o dość ostrym dizajnie – ale bez kolorowych elementów widocznych w wielu modelach tej linii. Mamy tutaj zegarek kompletnie monochromatyczny, czarny, z elementami szarości i bieli.
Zestaw
Laco podobnie jak w poprzedniej edycji rocznicowej daje bardzo bogaty zestaw dodatków. Pudło z twardego kartonu, w nim futerał ze sztucznej skóry i certyfikat na czerpanym papierze, z podziękowaniem i odręcznym podpisem prezesa firmy oraz danymi o odchyłce, do jakiej wyregulowany został konkretny egzemplarz. W futerale zaś zegarek, sztywna karta gwarancyjna, zawieszka z logo i okolicznościowa przypinka dedykowana temu modelowi. Wszystko utrzymane z jednolitej, monochromatycznej kolorystyce. Tzw. unboxing daje zatem sporo dodatkowej frajdy. Zestaw bardzo mi się podoba, jednak odcień zastosowanej szarości wydaje mi się zbyt jasny. Grafit byłby lepszy moim zdaniem. W modelu ubiegłorocznym dominująca granatowa kolorystyka była bardziej intensywna i lepiej pasowała do marynistycznego charakteru zegarka.
Koperta i tarcza
Na początek podstawowe wymiary. Średnica 42 mm, grubość 13.4 mm, lug-to-lug 50.5 mm, szerokość paska 20 mm. Wykonana ze stali nierdzewnej pokrytej czarną matową powłoką PVD, co nadaje jej dodatkowo surowego charakteru. Koronka zakręcana i osłonięta dwoma solidnymi wypustkami. Dość masywne uszy, ale bardzo harmonijnie zgrane z pozostałymi elementami koperty.
Szafirowe szkło z podwójną warstwą antyodblaskową. Ceramiczny czarny bezel obracany w jednym kierunku, z dość grubymi frezowaniami dającymi bardzo pewny chwyt i stanowiącymi kształt chyba w największym stopniu – obok samej kolorystyki - decydujący o surowości formy tego zegarka. Indeksy oraz cyfry na bezelu są dość delikatne i nieprzytłaczające. Wypełnione superluminową.
Matowa, czarna tarcza jest moim zdaniem bardzo wyważona jeśli chodzi o ilość umieszczonych na niej detali. Nie można powiedzieć, że jest ascetyczna, ale nie jest też przesadnie „zaśmiecona”. Projektanci wymyślili całkiem sprytny sposób na uniknięcie monotonii w tym obszarze, co przy tak monochromatycznym projekcie mogłoby mocno zepsuć całościowy efekt. Użyli mianowicie dwóch odcieni – indeksy oraz wskazówka minutowa są jasno szare, a cyfry, wskazówka godzinowa i sekundnik są białe. Indeksy godzinowe poza głównymi – 12, 3, 6 i 9 – są opisane liczbami oznaczającymi godziny i blisko krawędzi tarczy dodatkowo liczbami minut. Indeks na godzinie 12 jest charakterystyczny dla wspomnianej linii modelowej Squad i ma postać dwóch wydłużonych równoległych linii.
Do tego logo Laco na godzinie 12 malowane tym samym szarym kolorem co indeksy, oraz napisy AUTOMATIC i 300M malowane niewielką czcionką poniżej osi wskazówek.
Ostatnim elementem tarczy jest datownik. Standardowo na godzinie 3, z czarnym - a jakże - tłem i białymi cyframi.
Producent zastosował zróżnicowany kolorystycznie materiał fluorescencyjny analogicznie do użycia białego i szarego koloru na tarczy. Elementy szare świecą bardziej na zielono, elementy białe odcieniem zbliżonym do białego. Użyto Super-Luminowa C1, mimo że świeci ona mniej intensywnie niż C3, bo w świetle dziennym ten intensywniejszy materiał ma lekko żółtawy odcień, a twórcom zależało na utrzymaniu monochromatycznej kolorystyki od czerni do bieli, bez żadnych kolorowych wtrąceń.
Zegarek jest wodoszczelny do głębokości 300 m zgodnie z tym co napisano na tarczy. W związku z tym ma też pełny dekiel zamykający kopertę. Jednak brak możliwości oglądania mechanizmu jaką daje zawsze przeszklenie dekla, jest w tym przypadku zrekompensowany bardzo atrakcyjnym detalem. Otóż na środkowej części dekla, matowej, o strukturze przypominającej piasek, naniesiony jest trójwymiarowy, błyszczący wizerunek skorpiona. Jest to również wyróżnik całej linii Squad, jednak jego użycie w tym kompletnie czarno-białym zegarku podoba mi się szczególnie. Poza tym na deklu wygrawerowane są typowe informacje „zegarmistrzowskie” o użytych materiałach, wodoszczelność, nazwa modelu i numer limitacji.
Mechanizm
Laco zastosowało w tym modelu znany napęd Selitta SW 200-1, nazywając go w swojej nomenklaturze Laco 200. Przy zamówieniu swojego egzemplarza można było za dopłatą wybrać ten mechanizm w najwyższej wersji Top. Ale jak wcześniej pisałem – dekiel jest pełny, więc o mechanizmie więcej nie napiszę 😊
Pasek
Fabryczny pasek to wodoodporna skóra z regularnym wytłoczeniem i szarym – konsekwentnie – pojedynczym przeszyciem. Klamerka również czarna z wygrawerowanym logo producenta. Wygląda to bardzo dobrze i jest wykonane z wysoką jakością. Pasek jest dość twardy, ale spokojnie się ułoży. Tym co mi w nim przeszkadza to nieprzyjemne luzy przy uszach koperty. Pasek jest przy kopercie dość cienki, otwór na teleskopy ma sporą średnicę, a zastosowane teleskopy są dość cienkie. W efekcie brakuje mi tego co w paskach lubię najbardziej, czyli ciasnego trzymania z minimalnym prześwitem przy kopercie. Ale nie będę psioczył tylko zapewne zmienię pasek 😊 Na początek poszukałem czarnej gumy i jak widać na zdjęciach, wygląda całkiem spoko.
I to by było na tyle o drugim członku rocznicowej rodziny Laco. Zapraszam do komentowania, wyrażania opinii i oglądania zdjęć, bo ten zegarek jak mało który nasunął mi sporo fotograficznych pomysłów i wciąż kombinuję z kilkoma aranżacjami. Bo jak to mówią – czarne pasuje do wszystkiego 😛 Będę aktualizował galerię.
Podróż do 100-lecia Laco trwa…