Pomyśleć że kiedyś chciałem się go pozbyć, a dziś używam go i na rower i do lasu, nie oszczędzam go jakoś szczególnie, a jemu w zasadzie nic się nie dzieje. No i polubiłem go z tym paskiem jakby na nowo. Nie jest też w ciemności taki oczojebny 🙂
Posiada już swoje rany, długo tej ze szkiełka nie mogłem przeboleć ale w gruncie rzeczy to go w pewien sposób określa, a świadomość że nikt nie ma "takiego samego" robi w nim robotę.
Stuknęło nam we wrześniu trzy lata i kiedyś moze sobie kupię dokładnie ten sam model żeby "leżał i pachniał" 😉
Jest to też ten pierwszy "poważny" zegarek, przeskok z Timex'a Expedition, może nie jakiś wielki ale pierwszy zegarak raczej się pamięta. Timex'a dostałem i służy mi po dzisiejszy dzień, choć raczej ekspozycyjnie i w pudełku.
Citizen wrócił do mojego życia na nowo. Nie powiem, żeby na sto procent wyrzucił z niego Seiko 5 ale to mocny zawodnik. Gdybym miał na dzien dzisiejszy zostać jednozegarkowcem to wynik znam. Tak, byłby to Citizen. Bezapelacyjnie i do samego końca... mojego lub... 😉