-
Liczba zawartości
6296 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
13
Typ zawartości
Forum
Profile
Galeria
Kalendarz
Blogi
Sklep
Zawartość dodana przez pmwas
-
A awaria w reduktorze. Wziąłem go dzisiaj w błoto, pojezdzilem na reduktorze i śpiewa. Nic, reduktor nie tak drogi jak skrzynia, się rozsypie się wymieni
-
Wyruszyłem na zakupy. Jadę i nie zgrzyta. Nic a nic. Trzeba było od tego zacząć, naprawdę.
-
Za 900 bierz 🤩 A szczerze, to takie fajne, eleganckie autko
-
E no raczej nie 😂 Choć zgodę się, ze w pokraku jak cis zaczyna działać lepiej, to może oznaczać, ze jest gorzej
-
A wracając do tematu - moja 💩skrzynia naprawdę może być reklamą Ceramizatora. Dzisiejszy powrót z Chorzowa bez ani jednego zgrzytu. Nic. Bez podwójnego sprzegla, normalnie redukowalem na 3 na 2 - cisza. Nie bujam 😶
-
Melduję również, że przejechałem już tym 15000km. Jeśli wierzyć temu drogomierzowi…
-
Można sprawdzić. Pył widać - swieci się. Jak to mówi jeden z Youtuberow - forbidden glitter. Albo jak w filmikach, gdzie pokazują pył w oleju po dotarciu silnika. Pierwszy raz zaczęło piszczeć w styczniu albo nawet już w grudniu. Pamietam że usłyszałem w drodze powrotnej z Zakopanego. Jeśli coś się ściera, to już powinno byc coś niecos w oleju. Co do ręcznego - przy próbie hamowania ręcznym (nie polecam, bo się cały trzęsie) odgłos nie znika. Więc chyba nie to. I w sumie dalej nie wiem, co, bo wciąż piszczy, wciąż nie od razu. Gdyby to było tarcie w łożysku, to domyślam się, że na dużych prędkościach powinna być już „szlifierka”, a specjalnie nasłuchiwałem na otwartym oknie w tunelu i nie słychać nic nienormalnego. I - dalej nic się nie grzeje.
-
Ma. Wymieniałem go nawet w gronie podejrzanych
-
Mam taką ogólną koncepcje, ze przy takim tarciu w oleju musi być pył metaliczny. Jeśli jest, to wiemy ze lozysko trze. Jeśli w oleju nie będzie metalu, uznam ze to uszczelniacz i na razie oleję temat (świeżym olejem )
-
Pojechałem z konieczności (bo Alfa w ASO) do Nowego Targu. Całą drogę było niezle, okresowo coś tam popiskiwalo. Dojechałem do Nowego Targu i zaczal się koncert. Piszczał jeszcze bardziej niz zwykle. Niestety chyba się to pogarsza. W sobotę zleję olej ze skrzyni i zobaczę, co w nim jest. Bo brzmi to coraz gorzej.
-
Diagnozowalismy razem z szefem, ale potem szef miał wypadek i nie uczestniczył w pracach. Ot taki pech. Zdarza się. Jednak robocizna wyszła drogo, a skrzynia będzie jeszcze droższa, wiec poczekam aż (i czy) się rozsypie i dopiero będę działał. Jak już pisałem - robili go ludzie, którzy go nie znają i orzekli, ze do roboty jest jeszcze sprzęgło, które robili jakieś 5000km temu. Fakt, ono dość wysoko „bierze”, ale ono tak ma i poprzednie tez tak miało i dobrze o tym wiemy
-
Właśnie. 90% filmów na YT z takim ćwierkaniem to krzyżaki. Dlatego na palę wymieniliśmy wszystkie krzyżaki i 💩 Miało był 50 zeta za krzyżak (x4) plus robocizna, wyszło 1500zł. Wyjeżdżając za bramę warsztatu usłyszałem, ze ćwierka dalej. Dlatego póki co przyjąłem postawę wyczekującą. Bo nie wiem co to, więc nie będę rozbierał skrzyni tylko po to, zeby stwierdzić ze bez sensu, bo to może jednak reduktor. A na koniec się okaże, ze to był uszczelniacz wału i tysiące złotych poszły w 3,14 bez sensu. Jesli się nie pogorszy, to za 1000-2000km zleję olej ze skrzyni. Tak żeby ceramizator miał jednak czas zadziałać. Ew. z reduktora tez. Natomiast zmroziło mnie dzisiaj, bo drugi raz w ciągu dwóch dni mi mocno szarpnęło przy ruszaniu - tak jakby wracała awaria sprzęgła, którą już robiłem. Również za niemałą kasę. To auto jest… złe. Bardzo złe.
-
Przez jakiś czas ignorowałem ten odgłos, bo myślałem, że to popiskuje pasek wielorowkowy. Ale nie. Przede wszystkim - brak związku z obrotami silnika. Zaczynasz się toczyć i zaczyna piszczeć. Im szybciej się toczysz, tym szybciej piszczy. Na luzie też. Zdecydowanie napęd, tylko pytanie, na ile ta sprawa jest powazna.
-
Tylko trzeba by wejść pod spod. Tzn mieć windę. Rozłączenie przedniego mostu daje pewność, ze to miedzy szkrzynią a wejściem do tylnego dyfra. Jak pisałem - przy rozłączonych piastach kół cały przedni most, przedni wał i elementy go napędzające w skrzyni rozdzielczej stoją. Czyli to musi być w tylnym napędzie. Obraca się zależnie od prędkości kół, niezależnie od biegu czy prędkości silnika. I na wszystkich biegach. JEŚLI faktycznie na redukcji swiergocze szybciej, to jest to lozysko walka wyjściowego ze skrzyni, bo ono z zapiętym reduktorem kręci się szybciej nic na przełożeniu bez redukcji. Ale to może być hałas reduktora zagłuszający piszczenie, o które mi chodzi. Zatem - wracamy do listy powyżej. Piszczy jedno z czterech rzeczy: - wyjście ze skrzyni na skrzynie rozdzielczą - wyjście ze skrzyni rozdzielczej na tylny wał - bęben hamulca ręcznego - wejscie do tylnego mostu. Poniewaz odgłos nasila się po zapięciu przodu (tzn gdy piasty są tez zapięte) obstawiam jednak skrzynię lub skrzynię rozdzielczą. Nie ma chyba natomiast dużego tarcia. Dzis po trasie zrzuciłem osłonę podwozia i obmacałem. Dyfer, skrzynia, reduktor ciepłe, ale nic się nie przegrzewa. Fakt - zanim polazłem się przebrać, potem po narzędzia - mogło ostygnąć …
-
Ale ze tarcze w alfie czy UAZa?
-
W Alfie Giulii 5000 za tarcze i klocki przód tyl w ASO. Powiem tak, piękne auto, dobre, ale pod każdym względem za drogie. Wciaz liczę, ze to może jakimś cudem lozysko koła, ale to ćwierka coś, co się kręci szybciej, a poza tym ja słyszę z prawej a pasażer z lewej i wszystko wskazuje na okolicę skrzyni.
-
Poprawcie mnie, jeśli zle myślę. Skoro szybkość ćwierkania jest zależna od szybkości pracy kół, a niezależna od obrotów silnika i biegu, jak również występuje bez wyjątku na każdym zapiętym biegu, to musi to być coś od walka wyjściowego ze skrzyni do wejścia do tylnego dyferencjału. Ogarniałem schemat skrzyni rozdzielczej - przy rozpiętym moście przednim pracują tylko walki przenoszące napęd na tylny wał, reszta stoi. Czyli winne mogą być: - lozysko walka wyjściowego skrzyni (i ew uszczelniacz) - lozyska na wejściu do reduktora chyba nie ma, bo na schemacie to chyba po prostu koło bezpośrednio na wałku wyjściowym skrzyni… - zatem lozysko wyjściowe reduktora na wał tylny - uszczelniacz tylnego wału - coś w hamulcu ręcznym na tylnym wale (zaciągniecie ręcznego nic nie zmienia) - tylny dyfenecjał. Ale byłoby dziwne, żeby aż tak się to niosło do przodu - tylny dyfer wyje jak wściekły i słychać go jednak z tylu, a piszczy o wiele bardziej z przodu. Czyli zostaje nam lozysko walka wyjściowego ze skrzyni i reduktora i ich uszczelniacze. Ew. Ręczny Bo gdyby to było któreś z kół na wałku wyjściowym, to ustawiloby na którymś biegu, a na wszystkich biegach ćwierka. Czas pokaże I na koniec żart na dziś / w UAZie nawet konwerter rdzy rdzewieje 😂
-
Znalazłem jeszcze takie coś.., Wada uszczelniaczy wału w samochodach GM. Dlatego. Olej ze skrzyni zleję, żeby uniknąć grubej wtopy, natomiast póki się to definitywnie nie zatrze, to będę jeździł. Bo pół auta rozbiorę w poszukiwaniu źródła tego pisku, a potem okaże się, ze w sumie to było nic takiego. Juz 1500 wydałem bez sensu na krzyżaki i na razie starczy Zwłaszcza ze mam w Alfie tarcze do wymiany, bo już są zardzewiałe i zużyte. Chyba jednak zimą to lepiej UAZem jeździć, bo okazuje się, ze te tarcze są więcej warte niż on cały 🤦♂️ No, trochę przesadzam, ale tarcze plus klocki 5000zł. Dodam, że po 45000km klocki to rozumiem, ale tarcze? A są brzydkie.
-
Wiesz? Tak! Tez doszedłem do tego wniosku. Co do skrzyń. Były skrzynie rosyjskie i „namiętnie” się rozlatywały. Stad tez w UAZach zagościł Dymos, co było - jak by nie patrzeć - wielkim skokiem jakościowym. A potem doszła chińska skrzynia bodaj BAIC. Reszta mechaniki jest w zasadzie ruska. Mosty, silnik… reduktor chyba też, natomiast „nowsze” UAZy (np Patriot) miały również skrzynie rozdzielczą Dymos. Z zachodnich gazdzetow jest jeszcze wtrysk paliwa z elektroniką Boscha. Fakt faktem - Ruscy nie mieli ręki do skrzyń do UAZa. I czterobiegowa i pięciobiegowa po prostu się sypały (przynajmniej na ile jestem w stanie ogarnąć ruskie strony translatorem Google). I stąd Dymos. Choć ta chińska chyba wcale lepsza nie jest.
-
Tak, taki mam plan. Zlać olej i zobaczyć. Nawet sobie już zamówiłem taką duża strzykawę z rurką, bo tam zlać to zlejesz, ale nie ma jak wlać nowego bez strzykawki. Tam się ledwo klucz mieści, żeby ten korek odkręcić, a co dopiero jakakolwiek butelka.
-
Tylko żeby ta frajda nie skończyła się na etapie rozsypanej skrzyni, bo chyba to idzie w tym kierunku. Sorry za brak zdjęć od spodu, ale miałem tak brudne łapy, że robienie zdjęć nie wchodziło w grę. Zgodnie z przewidywaniami w autku jest chińska skrzynia. Tytułem wyjaśnienia - Hunter ma kilka wersji wyposażeniowych, których główną chyba różnicą jest właśnie skrzynia. Lepsze (w tym moja niedoszła pomarańczka) ma koreańską skrzynię Dymos, co oznacza, ze przynajmniej jeden podzespół jest dobry. A te gorsze - szrot wszystkich szrotów - mają skrzynię kitajską. Oczywiscie sprawdzałem ile by kosztował upgrade z montażem Dymosa - niestety sama skrzynia to ponad 10000zł. Zatem pewnie pozostanie mi remont chińskiego badziewia… Choc wciąż mam nadzieję, ze to swiergocze reduktor, bo jest sporo tańszy niż - nawet ta chińska - skrzynia. Żebym nie był gołosłowny (źródło uaz.ru): Ja mam tą na górze
-
Ruskie jest ruskie. Jak z ich zegarkami. decydowana większość moich nowych Wostoków niedomagała w taki czy inny sposób, ale z tym sobie radzę sam, a z 💩 średnio… Jakbym z każdym moim Wostokiem musiał lecieć do zegarmistrza, tez by mnie szlag trafił.
-
Ech. Dobra. Po prostu nie da się, to się nie da. Zegatek rusza i staje, być może jest to po prostu za duży luz na wałku bębna sprężyny, ale mam go dość i dam sobie z nim spokoj. Udalo mi się go jako tako poskładać i starczy. Zapadka w miejsce złamanej sprężynki. Tak to wyglada… IMG_1790.mov I nawet coś tam cyka. Niestety musiałem zostawić jedną nóżkę bez kołka… Ta mikro szczlinka musi być, inaczej koło przerzucające datę jest uciśnięte przez tarczę i wszystko się blokuje. To są mikrometry, ale nie poprawię tego, bo nie dam rady obniżyć koła zębatego napędzającego wspomniane koło na kole wskazowki godzinowej. Trzeba by strugać nowe, bardziej płaskie. A mi się po prostu nie chce nawet o tym myśleć Do tego datownik przerzuca dwa dni, bo koło datownika jest po prostu za malutkie. Takze kończąc projekt muszę przyznać się uczciwie do porażki. Herbsta nie udało się do końca uruchomić, a datownik jest, ale działa jak działa. Niemniej - udało się wystrugać coś. Zawsze lepsze coś niż nic, ale… pełni satusfakcji nie ma i nie będzie…
-
Włos wyprostowalem. Aktualnie walczę z zapadką datownika, bo ta sprężynka była kiepska, a do tego ją dzisiaj złamałem przy regulacji
-
Kazdy lubi co lubi. Dla mnie ten samochód, z tym wnętrzem starej wojskowej terenówki, z podświetlanymi zegarami wkreconymi wprost w metalową deskę, te fotele przykręcone do płaskiej podłogi, to jest wszystko piękne. Nie, zeby było wygodne, czy ładne i - oczywiście - jest koszmarnie przestarzałe. Ale to w tym aucie jest na swój sposób piękne.